Podpisano odręcznie Podpisano odręcznie
268
BLOG

Pstryk i fleszem po oczach

Podpisano odręcznie Podpisano odręcznie Rozmaitości Obserwuj notkę 30

Postanowiłam uprzedzić ewentualne spekulacje na temat mojej osoby jakobym była wplątana w czyny osób, z którymi występuję na wielu zdjęciach.

W latach PRL'u podlegałam edukacji: przedszkole, podstawówka, liceum, a potem studia na starcie nie-PRL'u. Przypominając sobie postaci z tamtych lat i przewertowawszy zakurzone fotografie stwierdzam, że:

- wyblakłe obrazki z pierwszego etapu owej edukacji przedstawiają grupę dzieci w różnych sytuacjach: taniec w wiankach z bibuły na cześć pierwszego dnia wiosny, kilkoro smarków z Mikołajem przy choince, my z balonikami i panią wychowawczynią z okazji ostatków, więc gorzej rozpoznawalni, ale jednak... i takie tam podobne

- drugi etap, to podstawówka oraz zdjęcia klasowe-pozowane: policzyłam, było nas 24 sztuki w klasie; oczywiście zdjęć jest osiem, bo tyle wówczas podstawówka lat mierzyła

- etap trzeci, czyli liceum: fotografie mniej ustawiane, bo na korytarzu, na dyskotece, na jakimś wyjeździe, ze studniówki... ogólnie pełen spontan, no ale ludzi multum

- odbitki z czasów studenckich są już (jeszcze) bardziej kolorowe, ale też tłumy, tłumy, tłumy (nawet jeśli nie na jednym obrazku, to w masie masa.

Mam również wiele innych wspomnień tego typu z czasów późniejszych, ale skupmy się na tych, z których ktoś chciałby mnie nagle rozliczyć, a ja za diabła bym nie pamiętała, więc dlatego zajrzałam.

Otóż w grupie przedszkolnej był niejaki Eligiusz J. Po ukończeniu edukacji przedszkolnej nie miałam pojęcia co się z nim dzieje, aż do czasów licealnych, gdy okazało sie, że kumpel mieszka z nim na osiedlu. To znaczy rzadko go widuje, bo gość wylądowałw poprawczaku. Z owym kumplem mam kontakt do dzisiaj i z tego co wiem Eligiusz J. odsiadywał później karę więzienia, a po zwolnieniu - kilka lat później - recydywa i znowu siedzi. Oświadczam, że nie mam pojęcia co zrobił mój kolega, z którym występuję na fotografii z roku 1974.

Wiem również, że kilkoro znajomych (ale to w porównaniu małe płotki) ze zdjęć późniejszych miało kłopoty z wymiarem sprawiedliwości, ponieważ rozbiło komuś auto, przekroczyło prędkość, tudzież nieletni syn koleżanki podpalił ze znajomymi trampolinę na placu zabaw, ale zaświadczam, że dowiedziałam się o tym po tzw. czasie i nie jestem zamieszana w żadną z tych spraw.

Tym samym tak na wszelki wypadek informuję, że zarówno z rekinami, jak i z płotkami nie pływałam i nie pływam, a przynajmniej nie... jak to się mówi? ... nie powzięłam na ten temat wiedzy.

Swoją drogą ciekawe kto był tym Mikołajem...

Jestem źle nastawiona do ludzkiej głupoty... Oj bardzo źle!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości