Mam wrażenie, że jestem w jakimś innym wymiarze. Niby wszystko dzieje się po kolei, ale mnóstwo rzeczy mi umyka i zastanawiam się gdzie podziewają się szczegóły. Jakbym siedziała w wielkim słoju. Poginęły mi gdzieś z głowy nipy, nicki, loginy i hasła i nie to, żebym się uderzyła czymś twardym w wtarzoczaszkę. Na hektopascale nigdy nie byłam specjalnie wrażliwa, więc to chyba nie to. Staram się wysypiać w miarę porządnie, czerpać świeże powietrze podczas spacerów z psami (o ile w centrum miasta można o takim mówić, ale zawsze coś), przyjmuję witaminy oraz inne makro- i mikroelementy w diecie w miarę zrównoważonej, czytam, piszę.., a wszystko gdzieś poza mną. Zarejestrowałam, że mój syn stał się pełnoletni i zrobiłam to nawet z pompą, bo tort był okazały, kontroluję wydalanie i higienę osobistą oraz pory dnia i nocy, ale jednak wszystko gdzieś za szybą i to nieco przybrudzoną. Kojarzy mi sie to troche z Tralfamagorią, o której niegdyś cudnie pisał Vonnegut, ale nie wiem, czy jest to jakieś usprawiedliwienie.
To chyba tyle wrażeń i refleksji na dzisiaj, bo póki co pamiętam, że wstawiłam obiad, więc idę do niego zajrzeć zanim moja świadomość ocknie się w oparach pary lub - nie daj Panie - dymu i smrodu.
Inne tematy w dziale Rozmaitości