Chevalier Chevalier
74
BLOG

Centralne Biuro Uwodzeń

Chevalier Chevalier Polityka Obserwuj notkę 64

Jak na razie, Centralne Biuro Antykorupcyjne sukcesy odnotowuje głównie na polu uwodzenia dam. Uwodzenie to prowadzone jest w pełni profesjonalnie, fachowo, z wykorzystaniem najnowszych technik operacyjnych, psychologii, znajomości targetu i znajomości tegoż targetu entourage. Miarą skutreczności operacji uwodzicielskich CBA, pod znakiem wzmożenia moralnego prowadzonych, jest przywiedzenie dwóch uwiedzionych dam do przyjęcia łapówek. Chodzi oczywiście o Beatę Cielebąk-Sawicką  oraz Weronikę Marczuk-Pazurę.

Tam gdzie uwodzenie, jako podstawowa technika operacyjna, w grę nie wchodzi, CBA daje ciała na potęgę. Lepper uciekł spod gilotyny, by zacytować powiedzonko Prezesa (gdy mówimy: Prezes, wiadomo, kto zacz, tak jak wiadome było Grekom, gdy mówili: Poeta,  jaki to poeta). Większość zarzutów wobec Miroslawa Garlickiego okazał się dęta lub wyolbrzymiona. Przypomnijmy, że to ten kardiochirurg, przez którego nikt już nie miał być pozbawiony życia, co - jak to tłumaczył, zestrachany wyrokiem sądu, magister sprawiedliwości Z. Ziobro - nie było bynajmniej insynuwaniem morderstwa, a oznaczać miało po prostu tyle, że dr Garlicki nie będzie już dłużej narażony na ryzyko popełnienia błędu lekarskiego, co wszak każdemu, nawet najbardziej sumiennemu, lekarzowi zdarzyć się może. Ostatnie wpadki CBA - nieudolnie zastawiona pułapka na Kwaśniewskich, i dwie afery, ujawnione za pośrednictwem nowych Woodwardów i Bernsteinów z "Rzeczpospolitej" i 'Wprost", idąc z porównaniem red. Rafała Ziemkiewicza. Ciekawe, kto był ich Głębokim Gardłem, zdradzającym tajemnice slużbowe w jakichś odludnych i utajnionych miejscach? Może w roli Głębokiego Gardła wystąpił sam Mariusz Kamiński - incognito, szczelnie zakamuflowany, zakutany w płaszcz i kapelusz, szeptem zdradzał redakcji "Rzepy" szczegóły "polskiej Watergate"?

Jakie Biuro i jego szef, takie i afery. Tandeta i fuszerka, tak pod względem operacyjnym, jak i jako bomba polityczna. Zamiast złapać za rękę na zlamaniu prawa, i mieć twarde dowody, CBA najpierw wystraszyło potencjalnych aferzystów, a potem usilowało roztrąbić przeciekami do prasy, jak to rak nadzwyczajnych afer toczy ekipę rządzącą. To co pokazano, to obraz cwaniactwa i załatwiactwa, ale właściwie nic takiego, za co możnaby protagonistów afer w świetle kamer zakuć widowiskowo w kajdanki. Upraszam o zrozumienie - nie neguję, że najwyżsi rangą funkcjonariusze rządu, z ministrami włącznie, mogli złamać prawo i "działać na szkodę Skarbu Państwa". Rzecz w tym, że ujawnione materiały CBA ledwo to sugerują. Jak na służbę, mającą być profesjonalnym biurem śledczo-operacyjnym, trudno o większą fuszerkę. Jeszce gorzej to wygląda, gdy uznać działania Kamińskiego za zamiar podłożenia politycznej bomby. Kamiński swymi nieudolnymi zagrywkami pozwolił Tuskowi na przejęcie od razu inicjatywy, i pokazanie się jako polityk zdecydowany, panujący nad sytuacją, nie tolerujący korupcjogennych zachowań we własnych szeregach. Jakby ktoś nie rozumiał - nie jest to moja ocena rzeczywistości, a ocena społecznego odbioru zachowania Tuska. Jeśli Kamiński liczył, że pokazując lipne - jak na rozgłos wokół sprawy - materiały, doprowadzi rząd Tuska i kierownictwo PO do stopniowego uwiądu i dryfowania, jak to się działo z rządem Millera po ujawnieniu afery Rywina - to niech przestanie zajmować się poważną polityką, i wraca do zabaw w rzucanie zgniłymi jajkami w nielubianych przez siebie polityków.

Może w rozpracowywaniu sprawy hazardowej i sprawy stoczni trzeba było sięgnąć do technik uwodzenia, co - jak wspomniałem - jest jedyną rzeczą, która jako tako udaje się CBA? Najwidoczniej jednak Biuro miało tylko jednego wybitnego specjalistę od uwodzenia, Tomasza Małeckiego alias Pięknego Tomka. A Piękny Tomek, obracający się w środowisku warszawskiego szołbiznesu, nie mógł się przecie rozdwoić (tylko święci oraz poseł Gosiewski mają dar bilokacji). I pewnie agentowi od całusów i obłapiań nie uśmiechała się perspektywa przejścia od salonów warszawki do języka i obyczajów biznesmenów od hazardu.

Jakby tak się zastanowić, to i uwodzicielskie sukcesy CBA są pod sporym znakiem zapytania. Za pieniędze podatników Piękny Tomek przez dwa lata wiódł dolce vita, mercedes z białymi obiciami, luksusowe hotele, znakomite marki, brylowanie wśród warszawskiej elyty - dwa lata po to, by złapać panią Marczuk-Pazurę. W CBA stosunek kosztów do efektów pracy jest zadziwiająco wysoki.

Chevalier
O mnie Chevalier

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (64)

Inne tematy w dziale Polityka