Czym się zajmowało Ministerstwo Zdrowia, skoro nie miało czasu na zajęcie się przeciwdziałaniem spodziewanej epidemii grypy? A zajmowało się między innymi okrajaniem terenów chronionych w Konstancinie jako tereny uzdrowiskowe.
Konstancin, jedna z niewielu zachowanych perełek przedwojennej architektury willowej, jest na drodze do zniszczenia. Na tereny uzdrowiska ostrzą sobie zęby deweloperzy. Niewątpliwie z myślą o ich interesach Ministerstwo Zdrowia negatywnie zaopiniowało operat uzdrowiskowy, przedstawiony przez władze gminy, i zaproponowało znaczące zmniejszenie obszarów, gdzie bądź nie wolno nic budować, bądź dozwolona jest zabudowa tylko jednorodzinna. Oryginalne to Ministerstwo Zdrowia, które niezbyt przejmuje się potrzebami jednego z najbardziej znanych i cennych polskich uzdrowisk. Deweloperom wydatnie pomogłaby też planowana przez Ministerstwo Skarbu prywatyzacja uzdrowiska w Konstancinie. Pociągnęłaby za sobą likwidację ogólnodostępnych zakładów leczniczych - za pobyt trzeba będzie słono płacić. Ale nie tylko to by się zmieniło - można śmiało przewidywać, że rozwałka czekałaby stare budynki uzdrowiska. Inwestorzy chcieliby zarobić wznosząc nowe gmachy, gmachy pod gust docelowej klienteli sprywatyzowanego uzdrowiska, naszej nowobogackiej "klasy wyższo-średniej" - a nie gustuje ona w starej zabudowie, bez względu na jej walory artystyczne i historyczne. Dobrym tego przykładem w samym Konstancienie są losy kilku przedwojennych, niekiedy zabytkowych willi, zburzonych przez nowych właścicieli, by zrobić miejsce pod "wypasione" rezydencje, stawiane wedle modnych dziś wzorów. Wydawałoby się, że dla ludzi z gustem i ambicjami zamieszkanie w przedwojennej (i to z niebanalną historią) willi to nobilitacja, i będą oni chuchać i dmuchać, by ocalić, ile się da, z dawnego stylu i ducha. Nic z tych rzeczy. Polski dorobkiewicz bezceremonialnie zniszczy zabytek, byle mieć "to co inni mają". Dla polskiego dorobkiewicza takie kwestie, jak ocalenie unikatowej architektury, zachowanie wyjątkowego charakteru zabudowy i rozplanowania całego miasta, troska o ekosystem uzdrowiska - to dyrdymały bez znaczenia. Skoro coś jest jego, bo wybulił na to szmal, to reszta się nie liczy. Mieszkańcy Podkowy Leśnej czy Milanówka powinni Bogu i Losowi dziękować, że wśród zbieraniny mentalnych prymitywów, jaką jest nasza "klasa wyższo-średnia", nie ma, póki co, mody na ich miejscowości.
Przeciw prywatyzacji uzdrowiska w Konstancinie protestuje samorząd gminy i większość mieszkańców. Protesty miejscowych członków PO przeciw planom prywatyzacji poskutkowały...rozwiązaniem konstancińskiego koła partii przez mazowiecki zarząd PO, na czele którego stoi Ewa Kopacz. Alternatywną propozycją jest przejęcie uzdrowiska przez samorząd województwa. Niestety, nie byłby to raczej ratunek, a tylko zmiana egzekutora wyroku. Urząd marszałkowski województwa mazowieckiego znany jest z niszczenia sfery publicznej pod hasłem jej "komercjalizacji", niszczenia bądź dosłownie, bądź przez zasadniczą zmianę charakteru placówki. Przykładem likwidacja kilku znanych kin warszawskich, kin "z tradycjami", przez należącą do samorządu wojewódzkiego spółkę "Max-Film"; jej zakusy na kultowe kino "Iluzjon" zostały powstrzymane przez mobilizację opinii publicznej, "Iluzjon" został uratowany dzięki przejęciu go przez "Filmotekę Narodową" i wpisaniu siedziby kina do rejestru zabytków.
Poniżej linki do artykułów o Konstancinie; są sprzed roku, może ktoś ma informacje, jak potoczyły się sprawy, będę wdzięczny
A swą postawą wobec starej architektury dzisiejsi nowobogaccy przypominają pewnego pana, który z zawodu był dyrektorem
Dodano do
podręcznej l
Inne tematy w dziale Polityka