Polityka zagraniczna prowadzona przez ostatnie dwa lata miała swoje sukcesy... Twierdzę tak z pełnym przekonaniem wbrew totalnej krytyce wyrażanej przez opozycję. W tej krytyce uprawianej przez opozycję i byłych szefów naszego MSZtu wypowiadane były słowa, które nie przystoi mówić ludziom uważającym się za ludzi kulturalnych. Słowa które przede wszystkim szkodziły polskiej racji stanu. Jedną z takich plugawych wypowiedzi wygłosił prof. Bartoszewski. Z miną wielce zadowolonego z siebie - wyglądał wtedy jak smarkaty chuligan - wykrzykiwał ia potem powtarzał obelżywe porównywanie polskiej dyplomacji do dyplomatołków. Byłam tym bardzo zgorszona i oburzona. Tak bardzo, że wspomnienie tego i powtórzenie tych słów w wieczór wyborczy upoważnia mnie na powiedzenie złośliwości, że sam pan Bartoszewski swoją aparycją przypomina słynnego matołka z Pacanowa. Choć przypuszczam, że ukochany przez polskie dzieci koziołek matołek nie pozwoliłby sobie na wygadywanie takich głupot i złośliwości pod adresem swoich rodaków.
Profesor Bartoszewski ma obiecane stanowisko szefa doradców MSZ. Uważam to za niewłaściwy wybór. No ale rozumiem, że PO uwierzylo w to, że pan Bartoszewski pomógł Platformie w zwycięstwie wyborczym i wypłaca panu profesorowi (posiada tytuł profesorski nadany mu decyzją rządu Bawarii, gdzie wykładał na uniwersytetach w latach 1983 - 1990.) jego dolę. Może jako szef doradcą nie będzie zbyt szkodliwy. Ważne jest to kto zostanie szefem MSZ.
Wymieniani na to stanowisko są: Radek Sikorski - podobnie jak na swoim blogu pisze Crazy Diamond uważam, że nie byłby to najlepszy wybór. Bronisław Komorowski - ma już obiecane marszałkowanie sejmowi, więc raczej szefem MSZ nie zostanie. Diamond go fajnie scharakteryzował, pisze, że Komorowski: "reprezentuje typ polskiego szlachetki, którego chata "z kraja"." Jest to doskonała charakterystyka. Ja od siebie mogę dodać jeszcze, że z wiekiem p. Komorowski staje sie coraz większym pieniaczem. To zresztą źle wróży jego marszałkowaniu.
Pozostały by nam wobec tego jeszcze dwie poważne i dobre kandydatury Jacek SARYUSZ-WOLSKI i Jerzy Buzek. I myślę, ze wybór premiera Tuska padnie na jednego z owych panów.
Koniecznymi przymiotami przyszłego szefa MSZ powinny być, prócz wykształcenia, obycie w dyplomacji, biegłe posługiwanie się językami w których mówi się na salonach politycznych zachodniego świata, dobra aparycja i mądrość. Oprócz tego jest jeszcze potrzebna jedna umiejętność - dogadywanie się z Lechem Kaczyńskim. Polska Konstytucja nadaje prezydentowi bardzo mocne i wyraziste kompetencje w polityce zagranicznej. Bylaby tragedią dla nas gdyby współpraca tych dwóch ogniw naszej najwyszej władzy polegała przeważnie na "darciu ze sobą kotów".
Obaj panowie Jacek SARYUSZ-WOLSKI i Jerzy Buzek posiadają te umiejętności i cechy, które wymieniłam. Ale Jacek SARYUSZ-WOLSKI szefuje bardzo ważnej dla naszej racji stanu komisji spraw zagranicznych Parlamentu Europejskiego. Szkoda byłoby z tego rezygnować.
Świetnym więc kandydatem na stanowisko szefa MSZ jest były nasz premier, osoba bardzo koncyliacylna... może aż za bardzo. Ale w tej konfiguracji Kaczyński Buzek nie byłoby to przeszkodą. Pan Buzek potrafiłby łagodzić twarde wystąpienia pana prezydenta. Myslę, ze obaj panowie idealnie by się uzupełniali. Buzek mówi w językach obcych. Chyba był jakis czas temu uznany nawet za najlepiej ubranego europarlamentarzystę. Potrafi się zachować. Jest mądry i wykształcony.
PS. A Gazeta Wyborcza swoje. W dzisiejszym numerze na odmiane lobbuje za defotygizacją: "Nowy szef dyplomacji na dzień dobry dostanie plan "defotygizacji" MSZ. Przygotowali go ludzie tzw. korporacji Geremka i Bartoszewskiego, związani od 1989 roku z dyplomacją. (...) Licząca kilkanaście osób grupa zawiązała się kilka miesięcy temu, kiedy nie było jeszcze jasne, że PiS przegra wybory. Dyplomaci, urzędnicy, byli dyrektorzy w MSZ spotykali się regularnie między sobą i z przedstawicielami opozycyjnej wówczas Platformy. Choć nie reprezentowali tej samej opcji politycznej, różnili się co do sposobu i głębokości zmian w MSZ, łączyło ich jedno - złość na to, co partia Kaczyńskich zrobiła z dyplomacją, i chęć jak najszybszego powrotu do normalności." - Przecież to jest podjudzanie do wojny z prezydentem... a taka wojna byłaby bardzo szkodliwa dla polskiej racji stanu. Pani Fotyga popełniała błędy... ale nie popełnia ich tylko ten, kto nic nie robi.
Nowy szef MSZ nie powinien wylewać dziecka z kąpielą i w imię mściwej "defotygizacji" wywalać ludzi jak leci, tylko za to, że dostali nominację od poprzedniej pani minister. I mam nadzieję, że tak nie będzie! Zresztą w sprawach personalnych prezydent też ma wiele do powiedzenia.
Wykształcenie: administratywistka,(magister administracji po studiach na Uniwersytecie Warszawskim) b. samorządowiec...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka