Dziwne przypadki ministra Piętaka

W grudniu... albo gdzieś tak na przełomie listopada i grudnia w ubiegłym roku niespodziewanie dowiedzielismy się, że minister wygadał ze słuzbowego telefonu 80 tysięcy zł. Większośc - jak podawała prasa - 76 tysięcy złotych były to połączenia komórkowego telefonu ze słuzbowym laptopem... czy moze gdzieś tak odwrotnie. Tylko nieliczni internauci wtedy próbowali sobie wyobrazić to wielkie gadanie. Cóż to mogło być za gadanie? Ile normalny człowiek może rozmawiać za takie pieniądze. W dodatku jeśli się weźmie pod uwagę fakt, ze internetowe polączenia są  tańsze.

Teraz... dzisiejsza "POLSKA - metropolia warszawska" donosi, że minister nie rozliczył sie z  laptopa. Nie jest jasne czy  chodzi o ten laptop za używanie którego trzeba było zapłacić owe 80 tysięcy zlotych. Wygląda jednak, ze tak. Gazeta pisze: "Były wiceminister Piotr Pietak w rozmowie z "Polską" zapewnia, iż rozliczył sie z komputera. Twierdzi że spóźnił sie tylko z oddaniem służbowego laptopa - Powód tego był taki, że jestem cięzko chory i byłem w szpitalu. Poprosiłem mojego asystenta o załatwienie tej sprawy i on to zrobił - mówi Pietak. Tymczasem MSWiA twierdzi, ze jest inaczej..."

Czy te dziwne przypadki ministra tylko mnie to dziwią? Przecież minister był fachowcem w branży informatycznej. Nie wyglądał na takiego, który popełnia takie blędy i  wystawi na szwank swoją dobre imię... i to  w tak absurdalny sposób. Więc co to było? Różne wytłumaczenia przychodzą mi do głowy. Nie mozna zapomnieć, ze minister wystąpił w jednej z  telewizyjnych "misji specjalnej" poswięconej informatycznemu monopolowi firm Krauzego w  prawie juz wszystkich zakamarkach naszej sfery publicznej.  Więc moze to jest zemsta? A może jeszcze coś gorszego... szantaż?  Albo może  w nieoddanym komputerze na twardym dysku są jakieś kompromitujące materiały albo ślady ich zapisów za które podatnik zapłacił owe 76 tysięcy złotych?

Doprawdy... dziwne.