Ideologia jako zespół poglądów filozoficznych, stara się dążyć do zbudowania powszechnie akceptowanego światopoglądu. Z tego jak wygląda polityka w Polsce, kierowanie informacji do społeczeństwa najczęściej odbywa się wyłącznie z góry na dół. Bardzo rzadko przyjmuje się jej odwrotny kierunek. Cały system wytworzony odgórnie wraz z poparciem medialnym często pomija głos społeczeństwa, powodując, że obecny model demokracji oddala się w swoich postulatach od rzeczywistości. Nie mamy demokracji woli większości nad mniejszością.
Polityka miłości Tuska wytworzyła powszechnie oczekiwany wizerunek człowieka, który ma przekonywać do siebie swoim spokojnym i rzeczowym nastawieniem. Żadnych wyrazistych poglądów, dobrze skrojony garnitur i przyklejony uśmiech. Zamiast polityki, opera mydlana pod dyktando sprawnego PR, niczym przyjazna propaganda mówiąca to - co chcemy usłyszeć. Polityk spełnia wtedy podstawową zasadę - nie mówi przykrej prawdy, nie wymaga. Jest jak aktor odgrywający rolę, owszem wypełnia swój zawód, ale gra kogoś kim nie jest. Fajnego kumpla dla zblazowanych mas.
Nie róbmy polityki, ale budujmy mosty, drogi itd. To historia upadłości wielu firm budujących tę opiewaną infrastrukturę. I pośrednio też rosnącego długu, tym bardziej, że te zaciągnięte przez Edwarda Gierka zostały dopiero niedawno spłacone - a co z tymi już mnożącymi się? Nikt przecież nie wyciągnął tych pieniędzy z kapelusza? Same też się nie spłacą.
Oba powyższe czynniki spełniają rolę mało konfrontacyjnej polityki z wyzwaniami rzeczywistości. Prawdziwym wychyleniem się przed poprzedników była ostatnia reforma wieku emerytalnego. Tusk okazał się bardzo odważny na przekór społeczeństwu. Czy się cieszyć, czy płakać? Z kolei sukcesy Polski w budowie nie przełożyły się na stworzenie sieci autostrad, do których mamy talent nie robienia. Niczym hobbysta zajmujący się swoją pasją całe życie. Co by było, gdyby nagle wybudowano wszystkie autostrady? Nie byłoby się czym chwalić.
Owszem czasami huknie opozycja o zamachu lub dyskryminacji homoseksualistów. I tym Polacy są zmęczeni – brakiem polityki mającej swoje pozytywne skutki w realnym życiu. Tak naprawdę polityczne elity nie mają zamiaru robić czegoś pożytecznego – to walka ideologiczna. Konfrontacja spełniająca wymogi kontestacji polityki przez media. Dlatego, że pierwszy nie chce robić polityki, co jest zbieżne z poglądem lansowanym przez największe stacje telewizyjne, że polityka to coś w swej istocie negatywnego. Idzie to za społecznym odruchem, wytworzonym przez okres poprzedniego systemu, który spowodował brak akceptacji ludzi dla polityki. Dzisiaj największym wrogiem obywatela w jego własnym przekonaniu jest państwo. Media spełniają tę zachciankę nieustannie obniżając chęć ludzi do chodzenia na wybory. Jest to dychotomiczna wizja świata – uśmiechniętego Tuska/ i tego drugiego - nadętego Kaczyńskiego. Cały ten triumwirat – media, platforma obywatelska, prawo i sprawiedliwość wzajemnie na sobie żerują.
Udało się odpolitycznić społeczeństwo poprzez ulepienie go z plastycznej gliny narażonej na narzucanie pewnego schematu myślenia przez media. Politykom zaś coraz łatwiej uczyć dziennikarzy i obywateli niechęci do myślenia. Mało jest państw, gdzie media uderzają w opozycję nie spełniając elementarnej chęci kontrolowania rządu. Ale tak jest w Polsce. I to jest wygodne, bo gdyby ludzie nagle zaczęli myśleć, to czy dalej ulegaliby pokusie zaspokajania swoich potrzeb przez rozbuchany konsumpcjonizm? Cały odwrót od wartości ma skłaniać do braku autorefleksji. Instynktu stadnego, gdzie podąża się tam dokąd idą inni bez zastanowienia dokąd właściwie. To kwestie poważne, braku strategii i wizji państwa. Aspirujemy do tworzenia instytucji na miarę rozwiniętej cywilizacji zachodniej, ale ciągle potrafimy tylko dobrze improwizować. Takie schorzenie w postaci klasycznego leminga można określić jako zespół apatii społecznej. Nie jest to wina tego człowieka. Od 1989 roku w Polsce nie buduje się społeczeństwa lecz tworzy silnie podzieloną masę. Oczywiście efekt pluralizmu, niestety jednocześnie niezdolny do kompromisu i uśmierzania niepokojów społecznych za pomocą dialogu. Brak zaufania oraz brak perspektyw – w tej dżungli liczą się tylko pieniądze.
Sam Kaczyński w moim przekonaniu zawiódł mnie. Próbując stworzyć alternatywę w postaci polityki opartej na tradycyjnym jej stosowaniu, wysadził ją w powietrze przez własny wybuchowy charakter. Ma prawo do emocji, jestem mimo wszystko nie wymownie zmęczony nie wyparzonym stylem mówienia w kluczowych momentach. Polityk, który nie panuje nad emocjami jest słabym politykiem. Wolałbym makiawelicznego Kaczyńskiego, umiejącego dawać przykład rozsądnej polityki, a nie glinianego garncarza. PIS to gliniany garnek – teoretycznie twardy choć niezdolny zdobyć władzy. Stalin stosował pewną metodę. Czynił ze swojej partii garnek żelazny, zaś z innych partii garnki gliniane. Wchłaniał je, trząsł nimi w środku dotąd aż się rozpadną. Kaczyński może i rozbił Samoobronę, uległ Tuskowi i kolejne elementy garnka odpadają. Nawet jeśli z tradycyjnie pojmowanej polityki ma rację, to nie uczy się na błędach. Brak silnej i rzeczowej opozycji spowoduje, że przy upadku rządów platformy obywatelskiej swoje poparcie może znaleźć zupełnie inne środowisko. Czas transformacji ustrojowej tego kraju jeszcze się nie skończył. Potrwa to może dwie lub trzy dekady, ale finał może być bolesny. Albo spokojna wymiana elit, albo krew i łzy.
Tym co w moim przekonaniu jest pewnym prawidłem w społeczeństwie to eliminowanie przez niego zgrzybiałych elit. Kiedy zostanie stworzona warstwa ludzi stojących ponad wszystkimi, wytwarza się względem nich silna nienawiść. Posiadają wpływy, środki, a system prawny służy daleko bardziej im niż szarej masie. Nie przepadam za komuną, ale za jedno jestem im wdzięczny, gdyż szlag, by mnie trafiał w zetknięciu z dawną arystokracją. Ich zasady, poczucie wyższości, blokowanie awansu społecznego, ustawianie społeczeństwa do kąta – traktowanie dawnych parobków na swoich folwarkach niczym gnój, który można przerzucać jak tylko się chce. Na szczęście te elity zostały zniszczone. Ludzie ze wsi mieli ułatwione przejście do miast. Dla wielu zaistniała szansa awansu społecznego mimo negatywnej funkcji indoktrynacji społeczeństwa i stosowania całego aparatu przymusu. W żadnym razie nie chcę rehabilitować tamtego systemu, gdyż jego bardzo poważne wady są powszechnie znane.
Jednak siłą całej masy ludzkiej tego kraju był przemysł. Zniszczono go bez chęci profesjonalnej restrukturyzacji. Zdanie się na łaskę inwestorów, żebranie o kolejne pożyczki czynią z nas zdanego na równie uzależnione od wsparcia europejskiego elity polityczne tego kraju. Zamiast niepodległości, podległość ekonomiczna. Elitom jest z tym wygodnie, gdyż zadłużona klasa średnia jest spokojna w obawie o swój byt. Stąd tak mocno eksploatowany wizerunek złego Kaczyńskiego, by tworzyć wrażenie, że jako całość stracimy na tym. Słusznie, czy nie – tego nie wiem. Dostrzegam jednak inny mechanizm. Tego chyba obecnie politycy nie chcą widzieć. To brutalne słowa, często padają z ust ludzi starszych lecz i młodych. Ludzie chcą kogoś kto weźmie cały ten kraj za mordę. Sprzedawczyków budujących swoje wpływy na popieraniu odpowiednich koterii wziąć za jaja, by przestali ludzi traktować jak tumanów, a siebie niczym wiernych aryjczyków na łasce panów w Sejmie. Sam Sejm jest miejscem powszechnej nienawiści. Rządców mających swój folwark. Polska to jedna wielka pańszczyzna, gdzie jeszcze nie zorientowanym wydaje się, że ich dzieci mogą aspirować do elity dzięki tak obecnie stworzonej edukacji. A prawda jest taka, jaką wszyscy znają – wypad na zmywak nad Tamizę.
Nadejdzie kolejny cykl. Społeczeństwo jest zbyt biedne i zmuszone do ciągłego dawania przyzwolenia na poniżanie. Kiedy wzrośnie bezrobocie powyżej 15% zaistnieje poważne zagrożenie rewolty. Nie będzie żadnych marszów oburzonych. Będzie czysty nacjonalizm, czysta nienawiść względem lepiej usytuowanych. Nie pomogą politycy, nie pomogą media, ponieważ same nakręcają ten mechanizm.
pozdrawiam
SCHUMI
Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka