Kamil Sasal Kamil Sasal
91
BLOG

Patrząc na wschód

Kamil Sasal Kamil Sasal Społeczeństwo Obserwuj notkę 3
Wielkie narody poznaje się po czynach. Niektóre z nich dążeniami imperialnymi chcą zagarniać ziemię sąsiadów. Inne walczą z tym: cierpiąc, ginąc, odradzając się, by znów walczyć.

Mamy 13 lipca 2025 roku, a więc od ataku Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej (Вооружëнные Силы Российской Федерации) w pełnej skali na niepodległą Ukrainę (24 sierpnia 1991 r. ogłoszono Deklaracje niepodległości Ukrainy), minęło 1234 dni. Kiedy 23 lutego 2022 r. dotarła do mnie wiadomość o ewakuacji pracowników rosyjskiej ambasady w Kijowie, pomyślałem sobie, że to niedługo się zacznie, prawdopodobnie dzielą nas już tylko godziny.

W nocy budziłem się i sprawdzałem najnowsze doniesienia, by przeczytać i zobaczyć to, co stało się faktem 24 lutego – z przerażeniem i smutkiem.

Minęło tak dużo czasu, jesteśmy krajem graniczącym z największym konfliktem od czasów drugiej wojny światowej. Gdzie obie siły toczą zaciekłą walkę, doprowadzając wojnę na jeszcze wyższy poziom zaawansowania poprzez masowe zastosowanie dronów. Na naszych oczach wojna totalna na wyczerpanie. Niekiedy można było usłyszeć, co to za wojna, skoro we Lwowie i innych miastach jest spokój? Tak właśnie wygląda wojna na wyczerpanie, tyły są bombardowane od czasu do czasu. Uderza się punktowo albo z wielką siłą w wybrane miejsca. Najważniejszym celem nadal jest Kijów, bo zniszczenie stolicy, złamanie woli walki w tym mieście, może stanowić punkt zwrotny. Bo stolica zawsze jest symbolem i najważniejszym odniesieniem na mapie dla żołnierzy.

Ta wojna trwa, jest naprawdę bardzo blisko. Drogą z Zamościa do Wełykiej Nowosiłki, gdzie toczą się zacięte walki, samochodem możemy się dostać w ponad 16 godzin po przejechaniu prawie 1300 kilometrów. By lepiej sobie uzmysłowić znaczenie tego konfliktu, warto zwrócić uwagę na odległość między Warszawą a Brześciem na Białorusi, tutaj drogą samochodową, to nieco ponad 200 kilometrów i 3 godziny jazdy. Mińsk jest sojusznikiem Federacji Rosyjskiej, co jest oczywiste, bo mieliśmy okazję zobaczyć, jak próbowano zdobyć Kijów od strony tego kraju. Jeżeli Ukraina zostanie zajęta, nasza linia graniczna z potencjalną projekcją rosyjskiej siły znacząco się wydłuży. Jeżeli przeciwnikowi uda się zbliżyć do Warszawy na odległość poniżej 120 kilometrów, znajdzie się w zasięgu takich systemów artylerii rakietowej, jak Tornado-S. Wskazuje na Warszawę, ale co z tymi wszystkimi, którzy mieszkają na wschód od stolicy?

Czy mając na uwadze powyższe, żyjąc w niezwykle komfortowych warunkach, nie staliśmy się zbyt wygodni? Czy nie zaczęliśmy patrzeć na ten konflikt, jakby nas nie dotyczył? Czy nie daliśmy się za bardzo porwać emocjom, zwłaszcza różnych mediów, które wpędzają niektórych w antyukraińskie zaślepienie? Rosja posiada Obwód Królewiecki, który od północy wisi nad nami, jak niemieckie Prusy w 1939 r. Następnie niewielki fragment granicy z Litwą, dalej Białoruś i walcząca Ukraina.

Możemy się zżymać na historię. Możemy mieć pretensję do naszych braci Litwinów, Białorusinów, Ukraińców, że czegoś od nas chcą. Ale właśnie w tym tkwi wielka szansa, na modernizacje sił zbrojnych, próbę podniesienia naszej gospodarki na jeszcze większy poziom. Zjednoczenie się we wspólnej silne, bo kiedy pojawia się zagrożenie, człowiek może się zmobilizować, uczyć – osiągnąć więcej niż leżąc na kanapie. Czy czeka nas wojna lub żmudne odstraszanie przeciwnika, to sposób w jaki to zrobimy, przyniesie określone efekty lub ich brak. Pewne jest to, że na naszych oczach rozgrywa się historia i jesteśmy jej częścią.


Kamil Sasal
O mnie Kamil Sasal

Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo