seaman seaman
5595
BLOG

To nie była prezydentura tłustych kotów, to była prezydentura pastewnych buraków

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 98

Zaostrza się spór o ocenę wiekopomnej prezydentury Bronisława Komorowskiego, więc wtrącę swoje trzy grosze, bo dzisiaj każdy jest mądry. Przy czym absolutnie nie jest moim zamiarem polemika z myślą państwową Tomasza Lisa, który wyzwał działaczy Platformy od spasionych kotów, zbyt leniwych by wesprzeć słaniającego się prezydenta Bronisława Komorowskiego w walce o następną kadencję. Nie, w żadnym wypadku nie zamierzam kwestionować tej chłodnej analizy redaktora Lisa.

Nie będę także sprzeczał się z historycznym doradcą PBK prof. Tomaszem Nałęczem, który w misternym wywodzie odważnie skontrował Lisa, mówiąc: „To nie była prezydentura tłustych kotów, tylko ludzi,  którzy rozumieli, jak wiele w Polsce się zmieniło”. Gdzie mnie do studziennej głębi przemyśleń prezydenckiego doradcy? Podobnie mi przez głowę nie przejdzie spierać się z Gazetą Wyborczą, która kiedyś napisała, że prezydent Komorowski jest bardzo  inteligentny. Wiadomo, że teraz wszystkie gazety gonią za sensacją.

Pragnę także zapewnić, że pisząc w tytule o burakach nie miałem na uwadze osoby byłego prezydenta. Były prezydent bowiem nie dość, że został już opisany na wszelkie sposoby, to sam dostarczył nam wiedzy o sobie i to w wielkiej obfitości. Nie potrzeba warzywnych metafor, żeby mieć zdanie na temat Komorowskiego, a ta buraczana dotyczy innych osób, o których będzie mowa w dalszej części tekstu.

Ja tylko chciałem powiedzieć, że mam osobistą opinię na temat tej prezydentury, wynikającą z własnej obserwacji. Otóż była to prezydentura na miarę osobowości Bronisława Komorowskiego. W związku z tym jest oczywiste, że była to prezydentura prosta i nieskomplikowana, nie stanowiąca obciążenia dla umysłu. Nie mogła być inna ze względu na kaliber intelektualny, że się tak górnolotnie wyrażę. Jeśli już szukać bliskiej analogii, była to prezydentura na miarę przywództwa pani premier Ewy Kopacz.

W każdym razie można powiedzieć, że prezydent Komorowski do samego końca kadencji  był sobą i to pomimo wysiłków jego otoczenia, żeby jego osobowość ściśle utajnić, a już w czasie kampanii wyborczej wręcz przeszedł samego siebie. Jeśli ktoś nadal czuje niedosyt poznawczy w tej materii, to ja już nie poradzę, bardziej subtelnie nie potrafię spojrzeć na tę prezydenturę.

Jednak pozostaje niezadane dotychczas pytanie, jak to się stało, że przy tak mizernych atutach delikwenta ta prezydentura nie zwiędła na samym początku kadencji, lecz Komorowski przystępował do wyborów jako murowany faworyt z olbrzymim kredytem zaufania społecznego? Otóż ja twierdzę, że stało się tak, ponieważ ta prezydentura przez całe pięć lat pasła się na obfitującym w paszę medialnym pastwisku. Bronisław Komorowski, ku jego nieszczęściu, został tam monstrualnie przekarmiony. Czy on był w stanie  utrzymać chociaż minimalny kontakt z rzeczywistością, jeśli sam Adam  Michnik zapewnił go, że przegrać może tylko, gdy po pijanemu przejedzie na pasach ciężarną zakonnicę? No nie mógł w żadnym razie, on musiał odlecieć hen nad poziomy, w nadprzestrzeń pychy, niczym  orzeł jakiś czekoladowy.

A przecież był legion takich Michników, którzy codziennie, przez bite pięć lat utwierdzali byłego prezydenta w przekonaniu o jego niezwyciężoności. Nikt z nich  nie żachnął się nawet, kiedy Komorowski bredził o zdobytej przez siebie Koronie Himalajów w dziedzinie kontaktów zagranicznych. To tylko dwa przykłady abstrakcji, jaką karmiła się ta prezydentura. No, a potem przyszły wybory i ludzie z rozdziawionym niedowierzaniem patrzyli, jak Komorowski po pijanemu przejeżdża ciężarną zakonnicę na pasach.

Dlatego ja nie przyjmuję do wiadomości tych wszystkich bonmocików o spasionych kotach, które były zbyt leniwe, żeby wesprzeć  Komorowskiego, kiedy już wyszedł  z auta i słaniał się na tych pasach. To była prezydentura pastewnych buraków, a nie żadnych kotów. Koty są w porządku. Karmą dla tej prezydentury byli Lis, Michnik, Nałęcz, Żakowski, Olejnik, Kraśko i inni. Andrzej Duda wygrał w dużej mierze dzięki temu, że prezydentura jego poprzednika była głupia, jak nie przymierzając całe pole pastewnych buraków.

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka