seaman seaman
6410
BLOG

Legenda o Henryce Krzywonos, czyli sen Orwella śniony na jawie

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 126

Miałem sen. Zgłoszono mnie na sędziego  Trybunału Konstytucyjnego. Zgodziłem się bez wahania, bowiem posiadam  w temacie konstytucji głęboką niewiedzę merytoryczną, co na każdym stanowisku jest najlepszą gwarancją neutralności delikwenta. Jednak problem polegał na tym, że zostałem zgłoszony przez posła Stefana Niesiołowskiego, co z kolei  nie znalazło zrozumienia u prezesa Kaczyńskiego, z którym sąsiadowałem w ławie poselskiej. Wszystko działo się we śnie, ale tak wiernie, jak się widzi w  transmisjach z sali sejmowej. Zatem ja gorączkowo przekonywałem Jarosława, że nie jestem żadnym Brutusem ani nawet Dornem,  a mój druh Stefan pieniąc się obficie odpierał ataki Petru na moją kandydaturę. Wtem na mównicę spontanicznie wtargnęła  posłanka Krzywonos i w ramach wniosku formalnego zaintonowała kombatancką pieśń „Mkną po szynach sierpniowe tramwaje...”.

I tak przebiegało to senne posiedzenie, zupełnie jak w parlamentarnym realu, a  kiedy nastąpił moment przebudzenia, to poczułem się tak, jakbym po prostu wyłączył telewizor. Bo też było to raczej déjà vu niż sen mara. Pamiętam bowiem jak dzisiaj, gdy Henryka Krzywonos równie spontanicznie wtargnęła na mównicę w trakcie obchodów 30 rocznicy podpisania porozumień sierpniowych i z podobną bezczelnością jak w moim śnie oznajmiła, iż to ona zatrzymała komunikację w Gdańsku.

Kłamliwość tamtego stwierdzenia jest dzisiaj tajemnicą poliszynela, a najbardziej świadomi tego faktu są animatorzy legendy o tramwajarce, co nadaje całej kwestii orwellowskiego ducha. Sama legenda gubi się w sprzecznościach – obecnie najmodniejsza jest wersja, że Krzywonos zatrzymała swój tramwaj i pieszo pomknęła do stoczni, a tam z braku innych przedstawicieli gdańskich transportowców została dokooptowana do MKZ-u. W innej opowieści wróciła do zajezdni autobusem. Jednak już  w 1995 roku Gazeta Wyborcza pisała: „Choć nikt jej o to nie prosił, pod gdańską operą wysadziła pasażerów. Pustym tramwajem zjechała do zajezdni. Potem szło siłą rozpędu. Tramwajarze wybrali ją przewodniczącą komitetu strajkowego, posłali do stoczni. Pod bramę nr 2 przyjechała zakładowym żukiem na sygnale”.

W galimatiasie gubią się twarde fakty, jak ten o wyłączeniu prądu dla trakcji tramwajowej, co demoluje wszystkie wersje o spontanicznym zatrzymaniu pojazdu przez Krzywonos. Według jednych zatrzymała tramwaj na zakręcie, według innych na przystanku. Z roku na rok przybywa wersji, zderzają się sprzeczności. Lech Wałęsa był w podobnej sytuacji i rozwiązał problem salomonowo – on przeskoczył przez płot, a motorówką przypłynął do stoczni jego sobowtór. Być może  także stanie na tym, że Krzywonos przedarła się przez kordony milicyjne do stoczni o własnych siłach, a z pustego tramwaju wysiadł w zajezdni jej sobowtór. Ale równie dobrze może zwyciężyć wersja, iż Krzywonos przyjechała pustym żukiem do stoczni, a jej sobowtór już tam był. Legendy mają bowiem to do siebie, że z upływem czasu obrastają w nowe warianty, a każda edycja obfituje w nowe wątki.

Pragnąc także wtrącić swoje trzy grosze w legendę,  dla ułatwienia sporządziłem sobie coś w rodzaju  pobieżnego kalendarium narodzin gwiazdy. Kalendarium składa  wyłącznie z faktów, czasami pozornie mało znaczących, lecz zawsze znamiennych.

Lipiec 2005. Poseł Donald Tusk zabiera głos w debacie o ustanowieniu 31 sierpnia Dniem Solidarności i Wolności. Wspomina także moment, w którym naprawdę narodziła się Solidarność: „Pamiętam dokładnie ten moment, to był drugi dzień strajku(...)Wtedy, już po ogłoszeniu zakończenia strajku przez Lecha Wałęsę, zwrócili się przedstawiciele słabszych zakładów pracy - była, świętej pamięci, Alina Pieńkowska, wówczas pielęgniarka, był Zenek Kwoka, wówczas tramwajarz - do stoczniowców, krzycząc wówczas, skandując na placu przed salą BHP właśnie słowo ˝solidarność˝, z prośbą, żeby stoczniowcy nie rezygnowali z walki także o ich postulaty”. Proszę zwrócić uwagę, Tusk zapewnia, iż pamięta dokładnie, lecz tramwajarki Krzywonos jego fotograficzna pamięć wówczas nie zanotowała.

Czerwiec 2009. Obchody 20 rocznicy wyborów 4 czerwca 1989. Premier Donald Tusk składa na Wawelu podziękowania kobietom Sierpnia 1980  i Solidarności. W przemówieniu zwraca uwagę na wyjątkową rolę tramwajarki Krzywonos: „Dzielna, skromna tramwajarka, która powiedziała robotnikom: zostańcie, bądźcie solidarni, i swoją siłą uratowała strajk”. Prawda, że wzruszające są te nagłe hopsztosy pamięci u Tuska po czterech latach? W wyniku tego nawrotu tramwajarz Zenek Kwoka spadł do drugiej ligi, a tramwajarka Krzywonos awansowała na „ratującą strajk”.

Lipiec 2009. Premier Tusk idąc za ciosem przyznaje Krzywonos specjalne świadczenie w wysokości 3,5 tysiąca złotych, co z jej emeryturą daje  6 tysięcy z hakiem. Dzisiaj wiemy skądinąd, że tylko idioci pracują za takie pieniądze, ale jeśli chodzi o wysokość emerytury dla kobiety w wieku 56 lat, to ze świecą szukać nie tylko takiego tramwajarza. Osobiście nie znam emeryta, który by się nie zamienił z Henryką Krzywonos.

Sierpień 2010. Henryka Krzywonos spontanicznie wtargnęła na mównicę podczas obchodów 30 rocznicy Sierpnia 80 i z furią zaatakowała Jarosława Kaczyńskiego, który – tak się jakoś dziwnie składa, jakoś się w życiu plecie – był wtedy głównym adwersarzem władzy, która tak pięknie  Krzywonos uhonorowała i zalegendowała.

W tygodniku „Wprost” pod redakcją Tomasza Lisa ukazuje się panegiryczny artykuł pod tytułem „Henia Solidarność”

Rok 2013. Do kin trafia film Andrzeja Wajdy „Wałęsa. Człowiek z nadziei”, w którym tramwajarka  Henryka Krzywonos zatrzymuje swój tramwaj i przyłącza się do strajku w stoczni, gdzie wściekłą interwencją wymusza na stoczniowcach kontynuowanie strajku. W tym samym czasie  uśmiechnięta suwnicowa Anna Walentynowicz oklaskuje decyzję Wałęsy o zakończeniu strajku...

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka