Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka, czyli tym razem Bolek trafił przed sąd za obrazę Ryszarda Czarneckiego. Za nic wielkiego, w każdym razie Bolek nie bardzo rozumie, za co, ot tam parę obelg, zupełnie rutynowych, wielkie mecyje, nic niezwykłego. Moim skromnym zdaniem Czarnecki, ciepłe kluchy, za bardzo się boi, że go nie zaproszą do TVN, powinien walnąć z grubej rury i zażądać odszkodowania pieniężnego, bo takie słowne przeprosiny, to Bolek odwali w trzy sekundy i to dodając pięć innych obraźliwych wyrażeń przed przeprosinami i siedem po nich. Trzeba było potraktować go tak, jak on Krzysztofa Wyszkowskiego, prawie go puszczając z torbami, bo to teraz nowy sposób na niszczenie ludzi i ich dorobku całego życia- wystarczą jednorazowe przeprosiny w telewizji i to wykonane bez zgody zainteresowanego, ale na jego koszt. Poniesienie kosztów przeprosin- to dopiero skłoniłoby herosa Bolka do zadumy, bo chciwy był i jest , jak mało kto.
No i może wyjaśniłby nasz Mędrzec Europy przy okazji swoje niezwykłe szczęście, o którym wspomina Szanowna Mędrczyni , Danuta, ( ta od : „sam komune obalyłem z Danuśkom!”) pisząc w swoich pamiętnikach, że małżonek co i rusz wygrywał w Toto Lotka i przynosił do domu a to pralkę, a to telewizor. Gratulujemy niezwykłej passy! Pytanie, czy to było może w latach 1970-1976? Czy ta niezwykła passa trwała też i potem, czy też szczęście się z nagła odwróciło? Ten przykład pokazuje, że Wałęsa nie kłopotał się przesadnie ze znajdowaniem wyszukanych wytłumaczeń dla ekstra gotówki w kieszeni, najwyraźniej dla Pani Danuty wystarczył ten Toto Lotek, na szczęście my nie musimy w to wierzyć, choć, oczywiście, jak ktoś chce uwierzyć, to proszę bardzo.
KORowcy wiedzieli o podwójnej roli Wałęsy, Kuroń otwarcie mówił, że Wałęsa jest agentem „no i co z tego?”. Oni też myśleli, że bez trudu będą kontrolować tego głupola, chłopka- roztropka z wielką kartoteką, ale nie spodziewali się, że ten głupol wszystkich, dokładnie wszystkich, wykiwa. Taki niesamowity zbieg okoliczności, plus niewątpliwy talent i charyzma Wałęsy, jego bezczelność wspomagana operacyjnie przez SB. Nie jest żadną tajemnicą, są na to i świadkowie i papiery, że SB wspierało kandydaturę Wałęsy na Zjeździe w Olivii, prowadziło akcję dezawuowania jego przeciwników, a i tak Wałęsa wygrał głosowanie ledwo- ledwo, jeśli mnie pamięć nie myli 54%, co, jak na Wielkiego Trybuna, było zaskakująco słabym wynikiem. Pamiętam, bo mnie to wtedy zaskoczyło, licealistę, entuzjastę Solidarności i zwolennika Wałęsy.
Anna Walentynowicz od lat powtarzała prawdę o Wałęsie- drobnym, a może i nie tak drobnym agencie podrzuconym na strajk motorówką MW, który zakończył strajk i rozpuścił ludzi do domów i gdyby nie rozpaczliwa akcja Anny Walentynowicz i Aliny Pieńkowskiej, które krzykiem i błaganiem zatrzymały falę idących do domów stoczniowców, nie byłoby Sierpnia, jaki znamy.
Pamiętam pogardliwe wzruszenia ramionami czołowych dziennikarzy- motorówka, co za fantazje, kompletny idiotyzm! Aż tu samo TVN zaczęło pytać, a Wałęsa zaczął coś tam bąkać pod nosem, zaskoczony, że przecież nieważne, czy przez płot, czy motorówką, byle komunizm obalić. No, ale chwileczkę, to jednak może zapytamy, bo ja lubię, żeby mi się wszystko zgadzało- to w końcu Wałęsa przeskoczył przez płot przewrotką, sposobem Ace Ventury, psiego detektywa, czy też przywieziono go motorówką, a jeśli tak, to kto i dlaczego? Może w końcu dziennikarze zaczną się uważniej wsłuchiwać w bełkot Wałęsy i konsekwentnie słuchać tego, co on sam mówi, zamiast z pobłażliwym uśmiechem puszczać ten słowotok mimo uszu?
Proponuję Wajdzie poczekać z pisaniem scenariusza, bo heros jeszcze się zdąży ze dwa razy rozmyślić do premiery, zmienić wersję i trzeba będzie ciąć i dokręcać. Albo nakręcić ze trzy wersje alternatywne. Zresztą, można te wszystkie wersje jakoś połączyć, na przykład skok motorówką przez płot, widziałem kiedyś coś takiego na YouTube, da się zrobić. Nawet byłoby to bardziej wiarygodne, niż wersja dotychczasowa, bo, gdyby przyjąć ten skok, to Wałęsę musiałby grać Sergiej Bubka, bo tylko on mógłby przeskoczyć trzymetrowy płot stoczniowy, a i wtedy trzeba by dodać scenę, jak Wałęsa idzie przez miasto z tyczką na ramieniu ( za nim pluton SBków w szyku ubezpieczonym śmiga od latarni do latarni, myk, myk) i rozgrzewa się do skoku, nabierając powietrza i wydmuchując rytmicznie w skupieniu: „fu, fu, fu….”.
Można by zrobić retrospekcję- starożytny Rzym, Imperator Valens patrzy na mapę- hmmmm, Słowiany, Czechosłowacja, Calisia, Popowo, taak, tam mnie nie znajdą, cenne geny zostaną przechowane, a we właściwym momencie…. Cesarz patrzy w dal w zadumie, wraca obraz dzisiejszy- prezydent Wałęsa na piętrze Pałacu rozwiązuje krzyżówki, na parterze Mnietek Wachowski rządzi państwem….
Przebitka – na stole leża akta, Wałęsa z furią wydziera ponumerowane kartki, w niebo stercza smętne strzępki…..
Pod dom Wałęsy podjeżdża autobus pełen pasażerów z wycieczkowca, Guten Tag, Guten Tag, How are you mister Waleza, trzaskają aparaty, flesze, bohater pozuje w pozie heroicznej, potem kwituje odbiór pieniążków….
Młody stoczniowiec po zawodówce, przyuczony do ładowania wózków akumulatorowych z rozpaczą ogląda rozłożone przed nim fotografie stoczniowców- no nie pamiętam nazwiska tego grubego, cholera! Wyciąga z koszuli łańcuszek z krzyżykiem, pokazuje przesłuchującym : „przysięgam, że sobie przypomnę!”
Zebranie WZZ, Wałęsa na klęczkach przysięga kolegom, że już nigdy nie będzie donosił na SB. Kaseta z nagraniem znika w kieszeni Bogdana Borusewicza, już na zawsze…
Mędrzec Europy liczy pieniądze, podpisuje, tylko jeszcze pyta, to jak się ta partia nazywa, co to ją popieram? Lybertas, tak?
Bohater w stanie spoczynku pisze z mozołem pismo dla Sbka Rybińskiego:
„Ja Lech Wałęsa oświadczam, że Stanisław Rybiński jako funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa w latach 82 – 90 w sposób tajny i zakonspirowany udzielał mi informacji o podejmowanych działaniach tej służby wobec członków organizacji podziemnych, a w szczególności związku „Solidarność”
Bohater zadumał się – prawda! Przecież zapytał młodego wówczas oficera siedzącego w portierni: „ do Pana Pułkownika to którędy?”, a Rybiński odpowiedział: „drugie piętro, trzecie drzwi po lewo”, to, co, nie informował? Poza tym , przecież poinformował, że na pokwitowaniu nie pisze się „tysionców”, tylko „tysięcy” to przecież już tylko z tego powodu oświadczenie herosa jest prawdziwe.
P.S. Zachęcam do czytania weekendowego felietonu w „Gazecie Polskiej Codziennie”, na stronie 10, oraz poniedziakowo- środowego felietoniku na stronie 2.
Acha, wczorajszy felieton spadł do piwnicy, zatem polecam:
http://seawolf.salon24.pl/374965,cyba-z-biura-pis-eichmann-z-polski
i ponawiam pytanie z tego felietonu- czy ktoś widział uchwałę wykluczającą Cybę z PO?
Poniżej- Kocurki stanowczo zażądały, by je na razie zostawić. To zostawiam.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka