seawolf seawolf
2510
BLOG

Złoty Melon

seawolf seawolf Polityka Obserwuj notkę 20

Jak widzę, wszyscy piszą o Jerzym Owsiaku i jego biznesie, tfu, znaczy się Orkiestrze. To lepsze, niż kalendarz, jak ktoś się zagubił w czasoprzestrzeni, albo obudził się po wielodniowej imprezie , rozejrzał, patrzy, jakiś podstarzały grubasek w czerwonych porteczkach krzyczy , że nas kocha i że „oj, będzie się działo!” (Jezu, chyba zwrócę, jak to znowu usłyszę! Zmień płytę, przez litość! Jakie szczęście, że prawie nie oglądam TV) . Nie można się pomylić- Orkiestra Świątecznej Pomocy! No, znaczy się Polska, pierwsza niedziela stycznia. Pozostaje już tylko spytać w kiosku o miejscowość i rzucić okiem w dowód osobisty, by ustalić swoje personalia i już wszystko wiemy.

No, pomyślałem sobie, jak wszyscy, to i ja napiszę! Gorszy jestem, czy jak? Ale przecież pamiętam, że napisałem o nim rok temu, zajrzałem- wszystko pasuje, ani przecinka nie ma co zmieniać! Copy- paste zrobić i już. I za rok będzie tak samo. To załamujące, nic z naszego pisania nie wynika, wszystko zostaje, jak było. Pozostaje pisać to samo, cyzelować i dopieszczać do perfekcji, jak Japończycy kaligrafię, albo szukać , jak by to samo napisac innymi słowami. A jesteśmy ludźmi o niewzruszonych przekonaniach, wszycy, jak tu przed komputerami siedzimy, nie? No, to mamy coś zmieniać? Niedobrze. Bo nic się nie poprawia, a raczej pogarsza. Co tam Owsiak, każda rocznica, 13 grudnia, 17 grudnia, 17 września, 1 września, 10 każdego miesiąca, gdzie nie sięgniemy. Nic nowego nie napiszemy, co najwyżej użyjemy wyrazów bliskoznacznych.

No, więc uprzedzam od razu, że obszerne fragmenty są sprzed roku. Bo i z Owsiakiem wszystko jest tak samo. To był pomysł, zapewnić sobie i paru bystrzakom utrzymanie na dziesięciolecia i jeszcze zostać obwołanym popkulturowym Santo Subito. I taki prosty sposób!Bo kto nie lubi usłyszeć o sobie w TV, że jest kochany i wspaniały? I czuć się szlachetnie? Pomagać dzieciom? To, jak kiedyś odpust zupełny , sprzedawany na rynku, nagrzeszyłeś przez rok, kup odpust i masz spokój. To jest mniej więcej i tajemnica arcyprostego przesłania, jakim Jerzy Owsiak rozpoczął swoją oszałamiającą karierę medialną. Początkowo były jakieś witrażyki, jakieś ZSMPowskie imprezki, audycje, takie tam badziewie, nic godnego uwagi. Bida z nędzą. Wegetacja. Co robić? Aż nagle trafił w dziesiątkę! Nie sposób nie pochylić się z autentycznym podziwem i uznaniem nad geniuszem Owsiaka, moim zdaniem, i nie jestem w tym zdaniu odosobniony, cwanego, kutego na cztery nogi cynika, który zrobił w Polsce karierę na miarę i w ten sam sposób, co telewizyjni kaznodzieje na południu USA.

Sam byłem zachwycony tą ideą, chociaż po jakimś czasie moją uwagę zwróciły półgębkiem czynione uwagi o kosztach administracyjnych, wreszcie o Przystanku Woodstock organizowanym za pieniądze zbierane dla dzieci. Oooo, przepraszam, nie za żadne pieniądze dla dzieci, tylko z procentu od tych pieniędzy leżakujących w banku. Genialne! Niech ktoś oskarży, że Woodstock jest za pieniądze zabrane dzieciom, proces gotowy. A i z „baśki” można dostać, bo Owsiak taki Santo Subito, ale tylko do chwili, gdy go ktoś nie zdenerwuje, albo nie odmówi finansowania. No, więc nie za pieniądze, tylko za procenty od pieniędzy, paniali? Że co? Że można by te procenty też dać na dzieci? No, już bez przesady, wystarczy im.

To, ile zarabia fundacja, nomen omen, „Zloty Melon” ( nie wątpię, że legalnie, żeby nie było, że kalumnie rzucam), ile wynoszą rzeczywiste koszty tej imprezy i ile zostaje dla owych biednych dzieci, jaki promil ( PROMIL, bo nawet nie procent) budżetu Służby Zdrowia wynoszą te sumy, to temat na osobny felieton. Generalnie, sprzęt medyczny jest relatywnie tani, firmy zarabiają więcej na rocznych serwisach, szkoleniach obsługi i częściach zamiennych, nic zatem dziwnego, że co roku podnoszą się pełne oburzenia głosy, że jakiś szpital nawet nie rozpakował jakiegoś daru, żeby nie zbankrutować do szczętu.

Przy czym ta niezwykła kariera jest niezwykle ulotna, można ją zdmuchnąć jedną decyzją o nie transmitowaniu następnej Orkiestry. Kiedyś prawie tak się stało, ależ było wrzasku, obelg i wyzwisk! Tudzież decyzją o otwartym opisaniu wszystkich mechanizmów „okołoorkiestrowych” bez taryfy ulgowej. Po prostu. I już. Ktoś oszacował , ile wynosi czas antenowy dawany za darmo, to znaczy z naszych abonamentów, żeby nie było, że ktoś nie daje na Orkiestrę. Daje, daje, z budżetów samorządów też daje nie pytany o zdanie, tyle, że o tym nie wie. Otóż daje 30 milionów. Ponoć tak wychodzi gdy się przemnoży te minuty na wizji. A nie prościej byłoby te same pieniądze po prostu dać dzieciom, zamiast wystrzeliwać w niebo w postaci fajerwerków? A przelot przerośniętego dzieciaka samolotem, to już nie kosztuje? A wojaże po świecie, to już za darmo są? A imprezy za pieniądze samorządów? A ile kapel i (zwłaszcza) organizatorów zarobiło kasę! Skadinąd prywatnie wiem, że, jak ktoś gra za darmo, bo, oczywiście, sa tacy (wielki szacunek, przy okazji) to na niego patrzą, jak na cudaka. Nic dziwnego, że guru wie, która stroną chlebek posmarowany i od czego najzupełniej dosłownie zależy byt jego i jego rodziny.

Pamiętam wybory prezydenckie, druga tura w lipcu, w istocie, samobójczy strzał w stopę Owsiaka. Jego kariera zależała także i od tego, czego, trzeba przyznać, pilnował, żeby w orkiestrze brali udział wszyscy, młodzi i starzy, lewicowcy i prawicowcy, by nikt ich o poglądy nie pytał. Właściwa indoktrynacja odchodziła dopiero na Przystanku Woodstock, gdzie brylowali apolityczni Wałęsa, Mazowiecki, Balcerowicz, Olejnik, Najsztub, a w tym czasie apolityczne Patrole Miłości, czy Szwadrony Dobrości, czy jak im tam, apolitycznie niszczyły i cięły na kawałki wystawy zdjęć dzieci nienarodzonych. Nie mówiąc już o tym dziennikarzu, miłośniku Che Guevary, który teraz się kręci koło Palikota. Powiem otwarcie , zapomniałem nazwiska i nie odczuwam tego boleśnie.

 W czasie wyborów prezydenckich jednak w sposób samobójczy i desperacki, jednoznacznie i bez wątpliwości po jednej ze stron została użyta sama Orkiestra i jej image. Znowu trzeba było wyciągnąć z domów i pobudzić do działania wybraną grupę elektoratu o wyraźnej przeważającej sympatii do jednej z partii. Dla przykładu, gdyby PiS chciał urządzić coś podobnego, zapewne musiałby zorganizować ponowną beatyfikację, ks. Jerzego, albo odsłonięcie pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej, czy coś tego typu.

Uważałem wtedy, że to koniec Orkiestry w dawnym kształcie. Odcięła sobie połowę wolontariuszy, połowę darczyńców. Mojej złotówki w tej puszce nie będzie już nigdy i żadne z moich dzieci nie będzie już występować, ani uczestniczyć w żaden sposób w jego imprezach. A występowały, grały koncerty i zbierały mimo mrozu i wichury. Mam wrażenie, że nie jestem jedyny w swoich odczuciach. Niech żyje Caritas, niech żyje Anna Dymna i Ewa Błaszczyk, które w swoich fundacjach zbierają niewiele mniejsze sumy, przy kosztach i oprawie propagandowej zylion razy mniejszych.

Owsiak deklarując się jednoznacznie i aktywnie po jednej ze stron zabił ideę Orkiestry. Zastanawiałem się, co Owsiaka skłoniło wtedy do tej samobójczej decyzji. Oczywiście, można przyjąć, że była to wyłącznie szlachetna chęć pomocy powodzianom. Można, ale na szczęście jeszcze nie jest to przymusowe, więc, pozwolę sobie skwitować taką tezę uśmiechem politowania. Wychodzi bowiem na to, że gdyby nie druga tura wyborów prezydenckich, to powodzianie nie dostali by złamanego grosza. Zapewne nie byłaby im taka pomoc potrzebna.

Owsiak jest hodowany i holowany przez różne rafy od lat 80, gdy miał stworzyć młodzieży fasadową alternatywę buntu, bezpieczną i niegroźną dla władzy, typu srutututu uwolnić slonia, chińskie ręczniki itp. W tym czasie prawdziwi buntownicy kiblowali, albo znikali bez śladu. Cokolwiek o Owsiaku powiedzieć, co, jak co, ale instynkt samozachowawczy ma dobrze rozwinięty, wie, jak być odważnym w sposób całkowicie bezpieczny i po właściwej stronie i by jeszcze przy tym wypić i zakąsić.

Oczywiście, szczęsliwie po odliczeniu tych wszystkich kosztów, a zwłaszcza tych, o których się nie wspomina, bo są zaksięgowane gdzie indziej, coś zostaje dla dzieci, to wspaniale! Każde uratowane i wyleczone dziecko, to osobny uratowany świat, wielka chwała! Dlatego, jak ktoś chce oddac pieniądze, proszę uprzejmie, przecież nikt nie zabrania. Byle i nie zmuszał, wrzeszcząc nad uchem. Ale, wydaje mi się, że jak ktoś chce NARPAWDĘ pomóc dzieciom, a nie zawodowym Santo Subito i sobie przy okazji, albo i głównie ( jak ten bloger, co tu na salonie24 wstawił ogłoszenie, że da na Orkiestrę, skromniś), to ma wiele lepszych, bardziej efektywnych możliwości. Na przykład fundacja Ewy Błaszczyk, czy Anny Dymnej, Pań, które robią nie przez jeden wrzaskliwy dzień, ale przez cały cichy rok, wspaniałą, godną podziwu robotę. A gdybyż i im dać choć jeden procent tego czasu antenowego…

P.S. Zachęcam do czytania dzisiejszego felietonu w GPC

http://freepl.info/seawolf

http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/

http://niezalezna.pl/bloger/69/wpisy

http://seawolf.salon24.pl/

 Oraz posłuchania felietonów w wersji audio na

http://niepoprawneradio.pl

 

seawolf
O mnie seawolf

Poniżej- Kocurki stanowczo zażądały, by je na razie zostawić. To zostawiam.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (20)

Inne tematy w dziale Polityka