Jak to leciało ? " Piękna kobieta w tańcu, pełnej krwi rumak w galopie , FREGATA POD ŻAGLAMI "
Łza w oku się kręci ; ten-ci miał być nasz, przecież zbudowany w polskiej stoczni , wg. polskiego projektu - pływający hotel dla polskich górników. Nie został jednak ukończony , przetrwał rdzewiejąc blisko siedem lat . Do zwodowania zabrakło 20 % wykonania inwestycji , inwestor upadł , przemysł stoczniowy puszczono w skarpetkach. Jest przykładem polskiej mizerii i bryndzy w epoce transformacji ustroju. Ten , kto ma wciąż w pamięci "LWÓW" i "Znaczy Kapitana" , ten wie , czym jest sentyment dla polskiego morza i polskich żagli na nim. Sprawa "Gwarka" wymaga wspomnienia , bo to rzecz niebanalna. Miał być dumą i chlubą , mógł zostać polską jednostką flagową , być czymś świadczącym o ambicji , honorze , że o splendorach nie wspomnę. Wielka szkoda ,że stało się inaczej. Wszyscy ci , którzy z maniakalnym zachwytem wzdychają widząc rosyjskiego SIEDOWA czy KRUZENSZTERNA , niechaj pamiętają , że dziś największym żaglowcem świata jest nasz niedoszły GWAREK , obecnie pod nazwą ROYAL CLIPPER , jednostka flagowa armatora linii Star Clippers , niejakiego Michaela Krafta , Szeda niemieckiego pochodzenia , zakotwiczonego obecnie w Luksemburgu , chociaż miał w zamiarach - Maltę.
Nie jestem , chociaż mieszkam b. blisko morza , stałym gościem wielkich żaglowców , ale na pokładzie zacumowanego w Travemunde ( Lubeka ) wielkiego "Feniksa" spędziłem kilka miłych godzin.
Nie omijając nawet gniazda bukszprytu ( dziobnicy ) i zaglądając kilka pięter w dół poniżej pokładu , aż do dna ładowni. To będę pamiętał .O nawiedzeniu "Daru Pomorza" nie wspomnę , bo po co. Nie wszyscy mają pamięć trzonopłetwych.
Podobno w Polsce nastąpiła reaktywacja ministerstwa żeglugi i gospodarki morskiej. Po owocnym przekopie Mierzei Wiślanej , poznamy to zjawisko. I tyle.
____________________________
Poniżej tekst powzięty z witryny Przyjaciół Narodowego Muzeum Morskiego w Gdyni.
Niech żyją żaglowce !
Żaglowiec ten o długości 133.22 m, szerokości 16,4 m i zanurzeniu 5,7 m może rozwinąć 42 żagle o łącznej powierzchni bagatela 5050 m2. Wysokość maksymalna masztów to 54 m, żeby to najłatwiej zobrazować jest to porównywalne z budynkiem mającym około 17 kondygnacji. Żaglowiec pływa pod żaglami z prędkością maksymalną 17 węzłów. Jest to nowoczesna jednostka posiadająca zautomatyzowaną obsługę ożaglowania. Dość powiedzieć, że przy tak wielkiej ilości żagli wystarcza do ich obsługi tylko 20 ludzi. Łącznie pływa na nim 100 do 110 członków stałej załogi, zabiera na pokład 228 pasażerów. Ale co najważniejsze sami możemy przekonać się o jego zaletach. Żaglowiec ten bowiem pływa obecnie jako żaglowiec wycieczkowy i bez trudu można wykupić na nim rejs.
Zimą pływa po Morzu Karaibskim, wiosną i jesienią przemierza Atlantyk a od maja do października pływa po zachodniej części Morza Śródziemnego. Sam w sobie żaglowiec jak to żaglowiec na pewno wspaniały, ale najciekawsza jest jednak jego historia.
Pierwotnie miał być to bowiem polski żaglowiec „Gwarek” zaprojektowany przez znanego polskiego konstruktora Zygmunta Chorenia i wykonany w Stoczni Gdańskiej. „Gwarek” miał być trójmasztowym pływającym domem wczasowym dla górników. Zamiast tradycyjnych żagli, miał posiadać trzy ogromne sterowane mechanicznie żaglopłaty o powierzchni 600m kw każdy. Zaprojektowano go jako bardzo nowoczesną i można śmiało rzec bardzo ekskluzywną jednostkę wycieczkową (basen, plaża, restauracje, kawiarnie, bary i podwodne bulaje do oglądania morskiej toni). Na tamten okres był to z całą pewnością przedsięwzięciem unikatowym na skalę światową.
Kadłub żaglowca wzorowany był na największym istniejącym jak do tej pory żaglowcu świata SV Preußen który niestety zatonął w roku 1910. Stalowy kadłub „Gwarka” miał pierwotnie 110m długości, 16m szerokości i 5,4m zanurzenia.
Pomysł na jego budowę pojawił się już w roku 1986 a kadłub zwodowano w roku 1991 (oficjalne źródła podają jako czas budowy lata 1989-2000). Okres ten niestety jak wiemy z historii nie był najlepszy dla naszych stoczni. Przez kolejne lata próbowano dokończyć budowę żaglowca niestety pomimo kolejnych pomysłów wykorzystania jednostki i nawet dużego zaawansowania prac (szacuje się że w roku 1994 - 80%) projekt ten ostatecznie upadł.
Mikael Kraft obecny właściciel wykupił statek po cenie złomu i zlecił Stoczni Cenal i Merwede Shipyard jego remont. SV Royal Clipper został przeprojektowany przez naszego konstruktora i ostatecznie zwodowany w roku 2000 (port macierzysty miasto Luksemburg) a jego matką chrzestną została królowa szwedzka Sylwia.
Inne tematy w dziale Rozmaitości