Alderamin123 Alderamin123
224
BLOG

Czwarta fala i przyszłość Covid-19

Alderamin123 Alderamin123 Rozmaitości Obserwuj notkę 11

Po bardzo spokojnym lecie, gdy notowano nawet po zaledwie kilkadziesiąt przypadków zakażeń dziennie, liczba zakażeń Covid-19 znów zaczęła szybko rosnąć, osiągając już poziom kilku tysięcy. Rosną również hospitalizacje oraz liczba zgonów. Mimo, że obecny wzrost może wydawać się gigantyczny, w roku ubiegłym był on jeszcze większy - 24 października 2020 odnotowano 13,6 tys. nowych zakażeń i 179 zgonów. Co więcej, obecnie najwięcej nowych zakażeń i hospitalizacji odnotowuje się w województwach podlaskim i lubelskim, które należą do najsłabiej zaszczepionych. Świadczy to o skuteczności szczepień. Skuteczność ta nie jest jednak tak wysoka jak spodziewano się kilka miesięcy temu - ochrona przed zakażeniem maleje po kilku miesiącach, utrzymuje się jednak ok. 90-procentowa ochrona przed hospitalizacją i zgonem. Dlatego też można podejrzewać, że liczby zakażeń, hospitalizacji i zgonów bez szczepień byłyby w skali kraju wyraźnie wyższe.

50 tys. zakażeń dziennie w Wielkiej Brytanii, więc co dały szczepienia?

W wysoce zaszczepionej Wielkiej Brytanii w ostatnich dniach notuje się średnio 50 tysięcy zakażeń i 150 zgonów dziennie. Wielu podaje tę informację, twierdząc jednocześnie, że jest to dowód braku skuteczności szczepionek. Tymczasem na początku roku notowano po 60 tysięcy zakażeń i ponad 1000 zgonów dziennie. Oznacza to, że bez szczepień liczba zgonów na Covid-19 byłaby kilka razy wyższa niż jest w rzeczywistości. Również liczba hospitalizacji jest tam obecnie kilka razy niższa niż zimą. Dodajmy też, że na przełomie 2020 i 2021 roku dominował wariant Alfa, a teraz dominuje bardziej zaraźliwy wariant Delta. Na przełomie 2020 i 2021 roku w Wielkiej Brytanii obowiązywał szereg obostrzeń, a nawet twardy lockdown, obecnie natomiast obostrzeń nie ma, zostały jedynie nieliczne zalecenia. Te dane świadczą więc o wysokiej skuteczności szczepień wobec hospitalizacji i zgonów. W związku z tym Wielka Brytania wybrała strategię życia z wirusem.

Zero Covid - nie do realizacji

Wiele krajów, zwłaszcza w Azji, a także Australia i Nowa Zelandia, przez długi czas próbowały dusić wszelkie zakażenia koronawirusem. Wraz z pojawianiem się coraz bardziej zakaźnych wariantów taka strategia jest coraz trudniejsza do utrzymania. Jest do tego wysoce kosztowna, gdyż jedynym środkiem do jej realizacji jest nakładanie drakońskich lockdownów, które kosztują gigantyczne pieniądze. Jak wspomniałem, jednym z krajów stosujących do niedawna taką strategię była Australia, gdzie lockdowny były znacznie surowsze od polskich. Mimo tego jednak już 60% populacji zostało zaszczepione. W wyniku tego w piątek zniesiono lockdown w Melbourne - mieście, które było zamknięte najdłużej na świecie, bo aż przez 262 dni. Od listopada narodowy australijski przewoźnik Qantas wznowi loty międzynarodowe, między innymi do Singapuru, Fidżi, Londynu i Los Angeles. Australia odchodzi więc od strategii Zero Covid i wybiera strategię życia z wirusem.

Rosyjska grypa 1889-1895

Pod koniec 1889 roku w Europie pojawiła się tajemnicza grypopodobna choroba, przywieziona z Rosji. Od grypy różniła się jednak niektórymi objawami. Na przykład nietypowo często odnotowywano utratę węchu i smaku. Pojawiały się też doniesienia o utrzymywaniu się miesiącami objawów podobnych do syndromu long Covid. Pierwsze przypadki owej grypy pojawiły się w połowie 1889 roku w Azji Centralnej, w ciągu roku choroba okrążyła świat. Trwało to dużo dłużej niż przy Covid-19, ale nie jest to niczym dziwnym, skoro nie było samolotów, a podróże koleją były mniej dostępne niż dzisiaj. Za pomocą technologii zegara molekularnego ustalono kilka lat temu, że jeden z ludzkich koronawirusów, HCoV-OC43, ma wspólnego przodka ze znanym nam krowim koronawirusem, a rozejście się ewolucyjnych dróg musiało nastąpić w okolicy 1890 roku. Co więcej, w latach 1870-1890 wielokrotnie notowano przypadki tajemniczej choroby układu oddechowego u krów. Istnieje zatem mocny materiał dowodowy, że pandemia rosyjskiej grypy z końca XIX wieku mogła być pandemią koronawirusa. Wirus HCoV-OC43 krąży wśród ludzi do dzisiaj, wywołuje jednak co najwyżej lekkie przeziębienie. Mimo tego, można się nim zarazić wielokrotnie w ciągu życia. Na chwilę obecną wydaje się, że podobny los czeka Covid-19. Pandemia rosyjskiej grypy zabiła około miliona ludzi globalnie, ludność świata wynosiła wówczas jednak 1,5 mld a nie prawie 8 mld, a średnia wieku była dużo niższa. Najpoważniejsza faza pandemii trwała w latach 1889-1891, natomiast odczuwalne nawroty pojawiały się do mniej więcej połowy lat 90. XIX wieku. Można więc przypuszczać, że w najbliższych 2-3 latach wielokrotnie usłyszymy o Covid-19, choć nie będzie to już tak poważny problem jak w 2020 i na początku 2021 roku, a najdalej w okolicy 2025 roku Covid-19 będzie wywoływał objawy zbliżone do przeziębienia czy grypy. Wirus natomiast pozostanie z nami na zawsze. Dlatego też lockdown to droga donikąd.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości