Po wczorajszym dniu przypomniał mi się dzień gdy jako chłopak towarzyszyłem dziadkowi w pogrzebie jego kolegi powstańca Śląskiego w Żorach. To był rok 1968 lub 69. Grupa Powstańców Śląskich była na podwórzu domu - pogrzeb był z domu zmarłego - a ja młody kręciłem się w pobliżu. W pewnym momencie pod dom podjechała czarna "limuzyna" i autobus - z Katowic. Jak się okazało był przyszły vice premier i delegaci z KW PZPR. Do domu nie weszli bo tam ludzie się modlili. Przed domem postawili spory wieniec i czekali.
cdn.