Wałęsa dość zręcznie wypowiedział się na temat zmarłego prezydenta. Czy po raz drugi odcięto nam głowe? Coś w tym jest. Sądze jednak, że wydarzyło się tam coś znacznie mniej abstrakcyjnego.
70 lat temu w lesie katyńskim wymordowano blisko 20 000 polskich oficerów. Tylko część z nich była zawodowymi żołnierzami. Umierała cała inteligencja, jak się okazało, nigdy już nie miała się ona odrodzić na tyle aby stanowić społeczną siłe.
Wczoraj w Katyniu zmarł ten, który o pamięć o Dawnej Polsce najbardziej dbał. Jego rodzice walczący w Powstaniu Warszawskim, polityka historyczna. Uderzał często w romantyczne, bogo-ojczyźniane tony. Młodych ludzi mogło to czasami drażnić. Mimo to Lech Kaczyński był w tym bardzo autentyczny. Był patriotą, wierzył w tych polaków, którzy zmarli w Katyniu, Powstaniu, w wielu innych miejscach...
Wczoraj zmarła osoba, która w życiu publicznym najbardziej kultywował stary patriotyzm. Razem z nim zmarli członkowie rodzin Katyńskich, dalecy świadkowie tragicznego wydarzenia historycznego. I oto musimy zrozumieć, że ta śmierć owszem, być może poprawi pamięć o Kaczyńskim, Katyniu poprzez jego odnowienie, ale nie poprawi pamięci o Dawnej Polsce. Nie wzmocni patriotyzmu. Nie widze powodu do optymizmu.
To brzydkie słowo, ale w dzisiejszej demokracji, ideowy patriota, Kaczyński, był reliktem. Wraz z nim i rodzinami, umarła ostatecznie dawna Polska. Ta sprzed 1939.