Jakże inaczej można nazwać zabieranie/porywanie dzieci przez sądy rodzicom jak nie kindnapingiem. Pindy w togach sędziowskich z orzełkiem na piersi orzekają, że dziecko można zabrać za to , że jest się za grubym, za to , ze są zwierzęta w domu, za to , że matka śpi z córką i najczęstsza forma zaboru dzieci z powodu biedy rodziców.
W ubiegłym roku chyba w podlaskim powiesił się szesnastoletni chłopak, który mówił , że się powiesi, jeżeli zostanie odebrany wraz z rodzeństwem matce. Powodem była bieda, niestety pinda w todze zadecydowała inaczej i biedny chłopak nie wytrzymał emocjonalnie i się powiesił.
Pytam się gdzie jest rzecznik praw dziecka, że dopuszcza do takich sytuacji ? Czemu milczy, przecież bieda nie może być powodem, państwo jest od tego, żeby takim rodzinom pomagać. Bardzo często, w tych domach jest miłość w stosunków do rodzica i pomiędzy rodzeństwem, państwo zabierając dziecko płaci rodzinom zastępczym po około 2 tys. zł od dziecka, dlaczego nawet mniejszymi sumami np. około 1 tys. zł nie wspomagać rodzin biednych?
Oczywiście zgadzam się w wyrokami sądów zabierających dzieci z rodzin patologicznych. Przykładem patologii sądów i sędziów jest rodzina Bajkowskich , kiedy to sąd zabrał rodzinie trójkę dzieci. Dopiero nagłośnienie medialne sprawy spowodowało zwrot w tej sprawie i doprowadziło do oddania dzieci rodzicom.
Polskie sądy toczy rak. Sądy rodzinne są zainfekowane przez tę groźną chorobę i nadszedł najwyższy czas żeby to zmienić.
http://januszwojciechowski.salon24.pl/657657,w-tym-szalenstwie-odbierania-dzieci-jest-metoda
http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/258257-w-tym-szalenstwie-jest-metoda-jesli-wladza-ma-kaprys-odbierze-dzieci-kazdej-rodzinie-nawet-swietej
Inne tematy w dziale Polityka