Sosenka Sosenka
86
BLOG

Podkarpacie - Dolny Śląsk, 2:2

Sosenka Sosenka Rozmaitości Obserwuj notkę 88

Wczoraj, całkiem niespostrzeżenie, odbyło się spotkanie Salonu24.pl we Wrocławiu. Damskie, kameralne. To Noblog z Podkarpacia  zawitała  nagle na Dolny Śląsk. Co za niespodzianka! Noblog, czyli jedna z najdłużej  komentujących na Sosenkowym blogu. Pisze u mnie już od tak dawna,   że nawet przestałam się zastanawiać, kim jest, a ona bardziej kojarzyła mi się  już z  dobrą wróżką niż z postacią ludzką. 

Jednego dnia Łyżeczka mi doniosła, że za dwa dni odwiedzi  Noblogę  w jej domu, we wschodniej Polsce, drugiego dnia sama Nobloga napisała do mnie, że zaraz będzie  tutaj, a trzeciego  zadzwoniła. już z Wrocka.  I od razu zyskała jeden punkt, ponieważ odniosła się z należnym szacunkiem do mojego Srebrnego i potraktowała go jako równorzędnego uczestnika spotkania. - To kiedy się spotykamy? - Za godzinę mogę być na Ostrowie Tumskim - odrzekł Włóczykij,  uradowany,  choć niewyspany po kolejnej nocy spędzonej na walce z komarami. - Ale wiesz, że ja na rowerze, więc  to potrwa. - No, jasne - odrzekła energicznie Noblog. -  Ty musisz przecież przyjechać na Srebrnym - i dodała - On już jest mitem.

Tak to można było wyruszyć!

Włóczykij opakował się w ulubiony  strój odpowiedni na wyprawy tropikalne i wycieczki po Wrocku, pokrył delikatną skórę warstwą kremu UV 20 (celnicy na wielkim "airporcie Strachowice" zrabowali mi jedną tubkę, ale znalazłam drugą w lodówce) i ruszył do zakurzonego centrum.

Zawsze gdy już mam umówić się z kimś z Salonu,  dopiero przed samym spotkaniem kojarzę nick z żywym człowiekiem i zaczynam myśleć, jak ten ktoś wygląda. - Ty wyglądasz jak Noblog! - stwierdziłam odkrywczo. - To znaczy jak? - parsknęła śmiechem Nobloga. - A on jest rzeczywiście Srebrny - przyznała, patrząc na moją maszynę. Usiadłyśmy przy stoliku małej knajpy i rozmawiałyśmy chyba dwadzieścia minut (bo miałyśmy akurat tyle czasu), popijając oczywiście wodę mineralną. I wcale nie o Salonie (ciekawe, bo zwykle gada się o tym!), tylko o ciężkim losie naukowców, aktywnych i zdeklasowanych, dzieciach, wakacjach i włóczeniu się.  Jakbyśmy się znały od x lat.  Nobloga też zauważyła, że Podkarpacie jest górzyste, więc swojskie, a na Dolnym można czuć się obco przez  ciągnące się po horyzont niziny. No,  mimo że to mój hajmat, a ja jestem szowinistką lokalną, zyskała kolejny punkt.

Około osiemnastej powędrowałyśmy w stronę ulicy Kuźniczej. Tam  na zdrożoną Noblogę czekał jej zielony busik.  Wyściskałyśmy się  z obietnicą kolejnego spotkania i Nobloga ze swoją grupą podążyła do hotelu, a Włóczykij na Srebrnym do domu, pustawymi chodnikami. Dobra pora do włóczenia się, bo już nie było ostrego słońca, ale jeszcze pachniała smoła  na nasypie kolejowym... Pachniała już z wysoka, mocno i intensywnie.  A na  którymś postoju przy torowisku  zastanowił  wędrowca kolor  jego własnych dłoni. Były dziwnie czerwone, jak od oparzenia, i opuchnięte. - Cóż to jest? - zmarszczył brwi. Ale zaraz, jako Włóczykij, poczuł dumę. Otóż  były to imponujące bąble po wewnętrznej stronie dłoni - od samego ściskania kierownicy!

Sosenka
O mnie Sosenka

Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (88)

Inne tematy w dziale Rozmaitości