Przede mną leży „Sierpień 80 we wspomnieniach” - książka wyjątkowa, bo spinająca w klamrę relację spisane tuż po Sierpniu, jeszcze w czasach słynnego karnawału. W czasach gdy nikomu nie mówiono co mówić. I co pamiętać.
Wyszperałem ją zeszłego lata nad morzem, na tanim kiermaszu książek. Wałęsanie się po antykwariatach to takie moje małe hobby, choć czasu na czytanie ciągle za mało. Teraz wyciągnąłem mój okaz, gdzieś z kąta szafy, żeby się czegoś dowiedzieć. „Sierpień 80 we wspomnieniach” wydało Wydawnictwo Morskie w Gdańsku w 1991 r. Nakład niewielki, zaledwie 5 tysięcy egzemplarzy. Pewnie takie samo zainteresowanie.W „Sierpniu 80 …” brak jest uczonych politologicznych rozpraw, dysput z ipn-owskim zacięciem, jadu bądź szlamu. Swoje wspomnieniach, często wybiegające w przeszłość do tragicznego Grudnia, ciągną robotnicy, majstrzy, inżynierowie i ich rodziny.
Ciągle przewija się imię Leszek. Leszek powiedział, Leszek przyjechał, Leszek przerwał, Leszek zarządził, Leszek podpisał, Leszek dziękował. Dużo jest też o łzach i oklaskach dla Leszka. I o mszach świętych, co podtrzymywały na duchu. Czasami jest coś o Annie, jak do tej pory nie znalazłem nic o Bogdanie. Robotnicy nie kryli swoich rozterek, wzruszeń i momentów wahania. Stocznia nie była zamknięta, można było na noc wrócić do domu. Sierpień miał być dla nich okresem nadziei na rozpychanie systemu, ale nie na jego obalenie.
Dwie były klasy uprzywilejowane w poprzednim systemie: robotnicy i inteligencja (ta posłuszna, rzecz jasna) i te dwie klasy obaliły komunizm. Czy może raczej walnie się do tego przyczyniły. Dziś słychać lament za utraconą pozycją, nawet jeśli to była wciąż pozycja na klęczkach. Prof. Walicki twierdzi, że po 89 robotnikom wmówiono, że powinni być liberalni, że im się to opłaci. Pewnie się myli, lepiej jeść tort z kolegami niż … samemu. Ale czy gdyby ktoś im w 80 roku powiedział, że właśnie strącają z piedestału lud pracujący to czy na pewno by zastrajkowali?
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka