W ostatnim czasie w PiS-ie pojawił się pomysł koalicji z SLD. Twarzami pomysłu byli Adam Lipiński oraz Adam Hofman, chociaż Bóg jeden wie, kto siedział w tym jeszcze, bo sprawą mocno wątpliwą jest to, że ci panowie działali na własną rękę. Tomasz Sakiewicz napisał: "Ostatnio znany z dyplomatycznych talentów polityk PiS Adam Lipiński przekonywał mnie, że wyborcy nie mają wyjścia i muszą poprzeć jego partię i wyznaczonego przez nich kandydata na prezydenta: bez względu na to, co PiS zrobi i z kim się zbrata. Nawet jeżeli partia wejdzie w głębszy sojusz z SLD" [1]. Słowa Adama Lipińskiego wyraźnie pokazują, iż politycy w PiS-ie nie tylko są świadomi tego, że pisowski elektorat nie ma dokąd pójść, ale także zastanawiają się nad tym "na ile mogą sobie w związku z tym pozwolić"; a widać, że są przekonani, iż na bardzo wiele, co raczej nie zapowiada niczego dobrego.
Czym bowiem była owa gadka o koalicji? To ponad wszelką wątpliwość było sondowanie elektoratu. Z pomysłu wycofano się dopiero wtedy, gdy pisowski elektorat wyraził zdecydowany sprzeciw, stawiając sprawę na ostrzu noża. Co by było gdyby jednak stało się inaczej? Co by było gdyby zwolennicy PiS-u, w imię "odsunięcia od władzy PO" (Hofman), zgodzili się na ową koalicję? Czy PiS wtedy powiedziałby, że nie chce tej koalicji, tak jak zrobił to po sprzeciwie wyborców? Mam poważne wątpliwości. Już sam ten pomysł był dla mnie wystarczająco przerażający, bo przecież wiadomo dobrze czym dla Polski byłaby koalicja PiS-u z SLD, że oznaczałaby ona odejście od idei IV RP, a jeśli wiadomo, to należy pewne rzeczy powiedzieć sobie jasno. Jeżeli w PiS-ie na poważnie rozważają tego typu rozwiązania, to oznacza to, że PiS nie reprezentuje już interesu znacznej części własnego elektoratu, a jedynie zachowuje pewne pozory. Tę tezę zdaje się potwierdzać wyraźny brak działań w sprawie "afery marszałkowskiej", o której stale pisze Aleksander Ścios, bo brak działania de facto jest konkretnym działaniem, które w tym przypadku przynosi komuś wymierne korzyści; i to nie byle komu, bo jest to "peerelowska wojskówka". Tezę o "zachowywaniu wyłącznie pozorów" także zdaje się potwierdzać brak zdecydowanego sprzeciwu wobec palnów cenzurowania internetu, które to tak radośnie chciał wcielać w życie Donald Tusk, który najwyraźniej jest jakiś kryptomiłośnikiem jeśli nie samego Jerzego Urbana, to przynajmnej jego dawnego zajęcia.
Gdybym był Józefem Piłsudskim i gdybym myślał o sojuszu z bolszewikami, to co musiałoby siedzieć w mojej głowie? Pewnie musiałbym myśleć tylko o stołku, a to czym byłby wysmarowany taki stołek już by mnie nie obchodziło; musiałbym być zapatrzonym w doraźne korzyści bezideowcem. Nie można bowiem być czyimś wrogiem, myśląc o przyjaźni z tym kimś. W całej sprawie kluczowe jest jeszcze jedno pytanie - czy to sondowanie elektoratu odbyło się za wiedzą i zgodą prezesa partii? Późniejszy sprzeciw Jarosława Kaczyńskiego, za którym nie poszło jednak wyciągnięcie konsekwencji wobec "twarzy" pomysłu, może sugerować, że odbyło się to właśnie za wiedzą i zgodą prezesa partii. Wątpię aby ktoś zdecydował się na tak odważne wystąpienie, nie informując o tym prezesa, a jeśli ten nie wciąga konsekwencji, to mam potwierdzenie. Logika dla PiS-u jest w tym przypadku bezlitosna, chociaż przyćmiewa ją dysonans poznawczy i "efekt zaangażowania", o czym należy pamiętać. Przez ostatnie cztery lata ofiarowałem wiele wsparcia PiS-owi, prowadząc blog, udzielając się na różnych internetowych forach (w tym forum złonetu), wypisując komentarze na YouTube et cetera i przekonując do PiS-u znajomych; to setki godzin nieodpłatnej pracy, dla samej tylko idei, która była jak najbardziej słuszna, gdyż nie mam wątpliwości, że Polska stale potrzebowała i potrzebuje swoistej odnowy. Jednakże terez, gdy widzę odejście od tej elementarnej idei, czuję się po prostu zawiedziony, a być może nawet i oszukany. PiS potraktował własny elektorat jak głupców, którzy "nie mają wyjścia", a skoro "nie mają wyjścia", to można sobie pozwolić na wszystko. To bardzo przykre, że ktoś w PiS-ie myśli takimi kategoriami i nie spotyka go za to nic konkretnego. Poprzez pomysł koalicji z SLD PiS pokazał dobitnie, że brakuje mu woli walki, a jeśli nie walczy dla własnego elektoratu, to można powiedzieć, że ten elektorat tak naprawdę go nie obchodzi; liczą się tylko stołki i diety. Nie chciałbym przez te słowa nikogo skrzywdzić. Dlatego przypomnę listę "55 sprawiedliwych", którzy w zgodzie z interesem Polski głosowali przeciwko Traktatowi Lizbońskiemu i temu czym jest ten dokument:
Abramowicz Adam, Babalski Zbigniew, Babinetz Piotr, Bąk Dariusz, Bętkowski Andrzej, Błądek Antoni, Bogucki Jacek, Bury Jan s. Antoniego, Chłopek Aleksander, Cybulski Piotr, Dera Andrzej Mikołaj, Dolata Zbigniew, Drab Marzenna, Girzyński Zbigniew, Golba Mieczysław, Gołojuch Kazimierz, Górski Artur, Grabicka Krystyna, Jagiełło Jarosław, Janczyk Wiesław, Jurgiel Krzysztof, Karasiewicz Lucjan, Kowalczyk Henryk, Kowalski Bogusław, Kozak Zbigniew, Latos Tomasz, Libicki Jan Filip, Lipiec Krzysztof, Łatas Marek, Macierewicz Antoni, Malik Ewa, Masłowska Gabriela, Masłowska Mirosława, Michałkiewicz Krzysztof, Moskal Kazimierz, Ożóg Stanisław, Pięta Stanisław, Polak Piotr, Religa Jan, Rębek Jerzy, Rojek Józef, Rusiecki Jarosław, Siarka Edward, Sikora Anna, Sobecka Anna, Sońta Krzysztof, Sośnierz Andrzej, Stanke Piotr, Szyszko Jan, Telus Robert, Walkowiak Andrzej, Zając Stanisław, Zawiślak Sławomir, Zuba Maria, Żaczek Jarosław (z tego co mi wiadomo, to jeden poseł z tej listy zmarł, ale nie potrafię powiedzieć, który) [2].
Uważam, że tym ludziom warto zaufać i to obojętnie gdzie się znajdą, lecz co do reszty PiS-u mam poważne wątpliwości, bo jeśli ktoś głosuje za Traktatem Lizbońskim pomimo tego w jaki sposób ten dokument był forsowany, a potem we własny gronie rozprawia sobie o koalicji z SLD, to byłbym głupcem gdybym tych wątpliwości nie miał. Gdyby nawet jakaś inna część PiS-u była temu obojętna, to także o niczym dobrym to nie świadczy, bo obojętność jest szkodliwa. Wyborcy PiS-u zdają się mieć teraz dwa wyjścia. Mogą powiedzieć: dziękujemy wam, ale zupełnie nie interesują nas korytka dla was; albo mogą powiedzieć: oczekujemy od was wyrazistości i to takiej, która nie będzie zostawiała żadnych wątpliwości. Nikt rozsądny nie będzie głosował na taki PiS tylko dlatego, że jeszcze gorszym rozwiązaniem dla Polski są rządy Platformy Obywatelskiej. Poseł Lipiński i jego kamraci grubo się pomylili. Jeśli wyborcy PiS-u będą ignorowali takie sygnały, jakim była gadka o koalicji z SLD, to niech nie oczekują, że PiS będzie reprezentował ich interesy. "Władza demoralizuje, a władza absolutna demoralizuje absolutnie". W żyłach PiS-u krąży jakaś trucizna; i to my jako elektorat pozwalamy na to, aby nikt nie myślał o odtrutce.
[1] - http://niezalezna.pl/article/show/id/31458
[2] - http://orka.sejm.gov.pl/SQL.nsf/InfoForPPIDec?OpenAgent&29344&PiS&Przeciw
Inne tematy w dziale Polityka