Dobiega końca pierwsze dziesięciolecie V wieku naszej ery. Cesarstwo zachodniorzymskie jest już cieniem dawnej potęgi. Czasy wielkich cezarów, takich jak Trajan i Hadrian minęły bezpowrotnie. Diadem cesarski nosi Flawiusz Honoriusz, człowiek słaby i gnuśny. Od wielu dziesięcioleci Rzymianie coraz mniej chętnie parają się sztuką wojenną. Rzadko wkładają zbroje i chwytają za miecze w obronie ojczyzny. Prowadzona jeszcze na początku III wieku ekspansja terytorialna, 200 lat później jest czymś nie dopomyślenia. Wodzowie legionów to przeważnie barbarzyńcy – np. Stylichon, z pochodzenia Wandal, bardzo zdolny dowódca. W armii rzymskiej, tak jak i w całym społeczeństwie, postępuje barbaryzacja. Nie można się temu zresztą dziwić – przyrost naturalny pośród rodowitych Rzymian, w porównaniu do barbarzyńców, jest bardzo niski. Tradycyjna religia imperium już praktycznie nie istnieje. Od klikuset lat bogowie rzymscy ustępowali greckim oraz rozlicznym kultom wschodnim np. Izydy i Mitry. Pod koniec IV wieku kulty pogańskie ustąpiły miejsca chrześcijaństwu. Nowa wiara scali Europę po upadku cesarstwa.
Imperium zmierza ku zagładzie. Barbarzyńskie plemiona dokonują inwazji na Italię. Oblegają Mediolan, Weronę, Florencję. Dzielnie walczy z nimi wódz Stylichon. Część z nich dostaje się do Galii. W roku 407 Rzymianie decydują się na powolne opuszczenie Brytanii, a rok później, w wyniku politycznych rozgrywek z rozkazu cesarza zamordowany zostaje wódz Stylichon. Wódz Wizygotów Alaryk, dawny stronnik imperium, dokonuje inwazji na Italię. Wzmocniony dawnymi żołnierzami Stylichona oblega Rzym, który zdobywa 24 VIII 410 roku. „Wieczne Miasto” zostało zdobyte po raz pierwszy od 800 lat. Co wówczas robił cesarz Honoriusz? Przebywał wówczas w Rawennie. Zasłynął on dla potomności swym zamiłowaniem dla kurczaków. Jednego z nich, swego ulubionego, nazwał „Rzym”. Gdy doniesiono mu o upadku miasta rozpłakał się, myśląc, że chodzi o ptaka (sic!). Po zdobyciu Rzymu Wizygoci ruszyli w kierunku Galii, a potem Hiszpanii... W 476 roku wódz Herulów Odoaker odesłał na emeryturę ostatniego cesarza Romulusa Augustusa...
Przenosimy się 1598 lat w przyszłość. Do Europy początków XXI wieku, a konkretnie do Wielkiej Brytanii. Czasy, w których 25% ludności globu żyło i umierało pod panowaniem korony brytyjskiej minęły ok. 60 lat temu. Dziś Wielka Brytania w myśl najgorliwszych zwolenników politycznej poprawności wstydzi się swej przeszłości kolonialnej oraz np. udziału w krucjatach w czasach Średniowiecza. Temat wypraw krzyżowych jest zbyt „kontrowersyjny”, aby nauczać go w szkołach. Brytyjskie ministerstwo edukacji nie chce w ten sposób urazić muzułmańskich uczniów. Współczesna Wielka Brytania jest prawdziwym tyglem narodowości. Spotkałem się nawet z danymi (z 2001 roku), iż mniejszości narodowe stanowią tam nawet 13,1% populacji. Szczególnie duży ich odsetek występuje w wielkich miastach. W Londynie liczba imigrantów wynosi 40,1%, zaś w Birmingham 34,4%. Dodać należy, iż przyrost naturalny rdzennych Brytyjczyków jest niski. Następują zmiany związane ze strukturą wyznaniową społeczeństwa. W 2001 roku 71.6% Brytyjczyków deklarowało się jako chrześcijanie (z czego anglikanie 22%, katolicy 20%, prezbiterianie 14%, metodyści 5%, baptyści oraz wyznawcy innych kościołów chrześcijańskich 3%), spory jest odsetek ateistów – aż 16%. Wielka Brytania odwraca się od chrześcijaństwa. Kościół Anglikański cierpi na spadającą liczbę powołań. Wyświęcanie duchownych homoseksualistów oraz kobiet spowodowało przejście części księży do Kościoła Katolickiego. Postępująca laicyzacja sprzyja takim zjawiskom, jak np. zalegalizowanie związków partnerskich osób tej samej płci w 2005 roku. Coraz więcej wiernych zyskują mniejszości wyznaniowe np. muzułmanie...
No właśnie - muzułmanie. Mieszka ich już w Wielkiej Brytanii ok. 2 mln, z czego 700 000 zamieszkuje Londyn. Niezwykle aktywnie dbają o swoje prawa oraz nie identyfikują się z krajem, w którym mieszkają. Według badań z roku 2003, aż 90% brytyjskich młodych muzułmanów twierdzi, że nie wziełoby udziału w wojnie w obronie Wielkiej Brytanii. Większość z nich uważa, iż ataki na Afganistan i Irak były tożsame z atakiem na islam. Brytyjskie miasta są istną wylęgarnią islamskich fundamentalistów. Mieszkali w nich, bądź nadal, mieszkają radykalni przywódcy tacy jak np. Omar Bakri Mohammed, Imram Wahid, Omar Mahmud Osman abu Omar (zwany duchowym ambasadorem Al Kaidy w Europie). Wydaje się jednak , że część brytyjskiego establishmentu problemu nie dostrzega. A może nie chce dostrzegać? Burmistrz Londynu Ken Livingstone (istny Honoriusz naszych czasów) zwany z racji lewicowych poglądów „czerwonym Kenym” obecnie bardziej przejmuje się tym, aby nie „demonizować islamu”, niż aktywnym przeciwdziałaniem mahometańskiej nawałnicy. Cóż, czego się nie robi, aby wygrąć wybory? A muzułmanin to też wyborca. A problem istnieje – pod koniec roku 2007 roku Mohammed był na drugim miejscu pośród najczęściej nadawanych na wyspach imion. Rośnie także liczba konwertytów na islam. Część z nich zostaje terrorystami (wg MI5 jest ich około 1 500).
Islamiści walczą ostro. Fundamentalistyczna organizacja Tablighi Jamaat chce zbudować w Londynie mega-meczet. Ma on w planach pomieścić od 40 – 70 tys. wiernych. Swym ogromem ma przyćmić londyńskie kościoły. Nie łudźmy się. To nie jest tylko problem brytyjski. Takie problemy w większym bądź mniejszym stopniu ma cała Europa zachodnia. Europa odcina się od swych korzeni, jej główną ideologią staje się hedonizm. Na jej terytorium mieszka coraz więcej kulturowych cudzoziemców, którzy nasz kontynent mogą zdominować i najpewniej to zrobią. Mieszkańcy Europy wraz ze swymi elitami pochłonięci beznamiętną konsumpcją nie chcą tego faktu zauważyć. My, Polacy jeszcze tego nie doświadczamy. Ale za jakieś 10 lat problemy brytyjskie, francuskie, niemieckie czy holenderskie mogą także stać się naszymi problemami. Może przyjść nam ponownie stać się jak w dawnych czasach przedmurzem chrześcijaństwa. Dla wielu moich znajomych kraje Europy zachodniej są wzorem. Nie, moi drodzy - to nie we wszystkim jest wzór do naśladowania. Ktoś, kto na własne życzenie popełnia samobójstwo nie powinien być naśladowany. Warto sobie zadać pytanie – kiedy „nowy Alaryk” zdobędzie „Rzym”? Może już go zdobył? Kiedy „nowy Odoaker” zdetronizuje ostatniego cesarza? Czy katastrofę da się jeszcze zatrzymać?
Mieszkam w Opolu. Studiuję politologię na Uniwersytecie Opolskim. Obecnie jestem na V roku. Moimi zainteresowaniami są historia oraz polityka, głównie Dalekiego Wschodu. Mam poglądy prawicowe, a wchodząc bardziej w szczegóły to jestem ordoliberałem. Należę do Stowarzyszenia Konserwatywno-Liberalnego "KoLiber". Współpracuję z następującymi portalami internetowymi: www.konserwatyzm.pl, www.prawica.net i www.polska-azja.pl. Jestem stałym współpracownikiem miesięcznika „Opcja na Prawo” oraz szefem działu Sprawy Międzynarodowe portalu Konserwatyzm.pl. Zapraszam do komentowania. :)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka