A minister wie od miesięcy

Dlaczego Radosław Sikorski mówił, że katastrofa smoleńska to nie wynik zamachu, choć do dziś nie udało się go wykluczyć?

Prokurator generalny Andrzej Seremet w TVN24 przyznał w czwartek, że śledczy nie wykluczają, że do katastrofy pod Smoleńskiem doszło w wyniku zamachu przy wykorzystaniu broni niekonwencjonalnej. Prośbę o ekspertyzę w tej sprawie prokuratorzy wysłali do Stanów Zjednoczonych. W kontekście słów Seremeta warto przypomnieć wywiad, jakiego Radosław Sikorski udzielił w USA na początku maja. Podczas rozmowy w CNN kategorycznie wykluczył możliwość, by tragedia smoleńska mogła być wynikiem zamachu. „Moim zdaniem była to kombinacja nadzwyczaj złej pogody, dość prymitywnego lotniska oraz błędu pilota. Zawsze pojawiają się teorie spiskowe jednak tym razem nie są one poważne. Nie ma na to najmniejszego dowodu” - mówił szef MSZ.

Wywiad Sikorskiego budzi wiele wątpliwości. Skoro bowiem do tej pory prokuratorzy polscy nie wykluczyli zamachu, dlaczego publicznie wykluczał go szef polskiej dyplomacji niecały miesiąc po śmierci polskiego prezydenta. Minister Sikorski powinien wyjaśnić to co powiedział CNN. Z jego słów wynika jasno, że polski rząd wyklucza możliwość celowego strącenia rządowego samolotu. Słowa te wyglądają jak deklaracja, że Polska nie oczekuje od NATO żadnej reakcji, pomocy, ani monitorowania sytuacji związanej z katastrofą. Sikorski na pewno uspokoił tym samym Rosjan, którzy mogli poczuć, że im nie ufamy skoro polski minister pojechał do USA zaraz po katastrofie.

Być może minister chciał również nastawić odpowiednio Amerykanów do teorii spiskowych, by nie traktowali zbyt poważnie tez o ewentualnym zamachu. Oby nie uwierzyli, bo inaczej potraktują wnioski polskiej prokuratury z taką samą powagą, z jaką traktują je Rosjanie.