Stary Dziadek Stary Dziadek
863
BLOG

Stary Dziadek idzie do wojska czyli nowemu ministrowi obrony do sztambucha...

Stary Dziadek Stary Dziadek Społeczeństwo Obserwuj notkę 13

Ostatnie tygodnie upłynęły pod znakiem wyborów parlamentarnych i wynikającego z ich wyników zamieszania. Trwa formowanie nowego rządu, co rusz pojawiają się nazwiska osób, które miałyby objąć ministerialne teki.

Najbardziej gorąco było przy okazji spekulacji co do obsady stanowiska ministra obrony narodowej. Gowin, Macierewicz, Szeremietew to nazwiska osób przymierzanych do tej funkcji.

Dla mnie osobiście - jako osoby, która od kilku lat świadomie nie uczestniczy w całej tej hucpie zwanej wyborami - wisi i lata, kto i jaką funkcję obejmie. Niczego dobrego w każdym razie się nie spodziewam. Wręcz przeciwnie - będzie tylko gorzej. Mogę tylko powtórzyć za zespołem Tilt "Nie wierzę politykom".

Jednak całkowita "emigracja wewnętrzna" nie jest możliwa (chociaż mi się marzy). Co rusz skrzecząca rzeczywistość dopada moją skromną osobę. Na ten przykład kilka miesięcy temu usłyszałem (po 20 kilku latach pracy), że zła sytuacja finansowa jednostki samorządu terytorialnego, w której pracuję, to moja wina i aby ją ratować (JST oczywiście) najpierw zlikwidowano, a potem sprywatyzowano mój zakład pracy. Co do nowej pensji proszę się domyślić - czy poszła w górę czy raczej było odwrotnie. No ale cóż - ktoś musi dźwigać na swoich barkach ciężar kryzysu. Ces't la vie...

Ale do rzeczy.

Jakiś czas temu przekroczyłem magiczną granicę 50 lat. Wydawało się, że w spokoju wkroczę w tzw. jesień życia. Jednak próżne nadzieje. Oto - ku mojemu wielkiemu zdziwieniu - upomniała się o mnie polska armia. Po 20 latach od ostatniego kontaktu z wojskiem polskim otrzymałem wezwanie do odebrania karty mobilizacyjnej. Jako praworządny obywatel mający szacunek (a raczej jego resztki) dla instytucji państwa karnie zgłosiłem się w Wojskowej Komisji Uzupełnień, gdzie miła pani wręczyła mi przydział mobilizacyjny. Wyjaśniła mi też, że jako podporucznik rezerwy mogę być powoływany do wojska aż do ukończenia 60 lat życia. Bardzo mnie tym podniosła na duchu. Naprawdę.

Po powrocie do domu ( z kartą mobilizacyjną- a jakże) rozpocząłem "rozgryzanie" problemu. Najpierw - aby dodać sobie otuchy - zapoznałem się z  tzw. oficjalną wykładnią. Co do stanu naszej armii oczywiście.

Prezydent Andrzej Duda: "Żołnierze, składając wam najlepsze życzenia w dniu waszego święta, dziękuję wam serdecznie za dotychczasową wspaniałą służbę ojczyźnie. Wy pokazujecie wielkość Polski. Wszyscy jesteśmy z was ogromnie dumni. Z dumą patrzą na was młodsze pokolenia Polaków i Polek, którzy, gdy zakończycie swoją służbę, zajmą wasze miejsce i dalej będą nieśli dumę polskiego oręża. Patrzę na wspaniałe, zgromadzone pododdziały, patrzę na polskich żołnierzy (...). Cisną mi się na usta słowa naszej starej, tradycyjnej, wojskowej piosenki: "lśni polska broń, jak złotych kłosów łan" - niech lśni coraz jaśniej" (15 sierpnia 2015 r.).

Bogdan Klich (były minister obrony narodowej): "Uzawodowienie sił zbrojnych to jedno z najważniejszych dokonań PO w ciągu ostatnich ośmiu lat. W 2007 roku wojsko liczyło 130 tysięcy żołnierzy, ale tylko 70 tysięcy z nich było żołnierzami zawodowymi. Warto przypomnieć słowa Napoleona, który mówił, że "jeden żołnierz zawodowy jest jak dziesięciu żołnierzy poborowych". Żołnierz zawodowy to taki sam fachowiec jak wykwalifikowany lekarz czy naukowiec, a żołnierz poborowy to tylko czeladnik u zawodowego mistrza. Uzawodowienie znacznie zwiększyło wartość bojową naszego wojska, nawet pomimo tego, że armia liczy obecnie 100 tysięcy żołnierzy zawodowych i kilkanaście tysięcy żołnierzy Narodowych Sił Rezerwowych. W tym sensie, ta reforma była dla Polski prawdziwym przełomem" (18 października 2015 w onet.pl)

Hmmmm...  Skoro jest tak dobrze, to czemu jest tak źle?

Im bowiem dalej w las, tym sprawa coraz bardziej śmierdzi. W internecie mnóstwo jest  wypowiedzi mężczyzn takich jak ja pokazujących druga stronę medalu. Np. że przed armią stawia się coraz więcej zadań, a nie ma ich kto realizować. Coraz więcej żołnierzy odchodzi do cywila, a NSR okazały się wielką klapą. No i tak po prostu zaczyna brakować ludzi. Defilady, parady, F-16 i inne cacka to jedna strona medalu.  Dlatego też pomysł powoływania na ćwiczenia ludzi, którzy mają jakie takie pojęcie o wojsku. Czyli takich po 40-stce. Którzy jeszcze w czasach zasadniczej służby wojskowej (10- 20 lat temu)  taką służbę odbyli.  Oczywiście takie ćwiczenia były i będą. Ale w skali roku to było góra kilka tysięcy przypadków. Teraz mówi się o kilkudziesięciu tysiącach powołanych na ćwiczenia rezerwistów. No i dochodzi do ciekawych przypadków. Osobiście wiem o przypadku wysłania na wojskowe ćwiczenia 59-latka. Przydział mobilizacyjny dostał także mój 52-letni znajomy, chorujący od lat przewlekle. Już zapowiedział, że będzie się starał o kategorię E. Ale w tym celu musi stanąć przed wojskową komisją lekarską.

52-letni facet stający przed wojskową komisją lekarską w czasach, gdy 20 i 30-latkowe z definicji przenoszeni są do rezerwy. Jak dla mnie kabaret.

Oczywiście decydenci uspokajają. Np. minister Siemoniak komentując plany powołania na ćwiczenia 60 tysięcy rezerwistów mówi:  "Od 2009 roku nie mamy poboru. Kierujemy się potrzebami wojska, więc te liczby będą rosły". I dodaje: "Obywatele są zainteresowani służbą wojskową".

Nie wiem, kto będzie nowym ministrem obrony narodowej. Jednak widać wyraźnie, że staje przed nim cholernie trudne zadanie. Doprowadzić polską armię do stanu używalności. Zamiast okrągłych słówek konkretne działania.

Może powrót do zasadniczej służby wojskowej?

Polskiej armii nie są potrzebne igrzyska. Polskiej armii potrzebna jest wielka zmiana. Oby na lepsze.

Ja osobiście, gdy dostanę wezwanie na ćwiczenia nie będę się ociągał. Mimo, że i u mnie zdrowie też już zaczyna powoli szwankować.

Jednak na Waszym miejscu zacząłbym już się bać ;-)))

Stary dziadek to brzmi dumnie.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo