Paradoks: niby PIS wygrało wybory (do Sejmu) a sukces odnieśli pozostali: PO+, PSL+, Lewica, Konfederacja. Chociaż część wyborców PO jest zawiedzionych, że nie odsunięto spektakularnie Pisowców od władzy (choć wciąż nie wszystko wiemy) to jest to ich sukces. Tak jak sportowcy, po czasie zaczną się cieszyć ze srebrnego medalu...
Na TT pojawiły się wpisy, że PIS odniosło sukces, bo:
a) utrzymało samodzielną większość w Sejmie
b) zyskało 1,5 mln głosów ponad to, co wydarzyło się w roku 2015.
No dobra, każdy pociesza się jak umie. Ja tak nie umiem.
W chwili gdy piszę, jeszcze nie wiadomo ile mandatów w Sejmie uzyska PIS. Wydawać my się mogło, że samo utrzymanie większości jest sukcesem. Niemniej, przy tylu transferach społecznych PIS teoretycznie nie powinien mieć problemów. Czy te 1,5 mln dodatkowych głosów to realne poparcie dla PIS? A może to Schetyna z kolegami nie potrafił wiarygodnie przekonać - biernych dotychczas - wyborców, że nie odbierze tych transferów? Gdyby tak się stało, czy te 1,5 mln ludzi pofatygowało by się na wybory? Wątpię. Może co najwyżej jakaś część...
Powiadają, że PIS wygrał w 14 województwach i że zlikwidował podział Polski na pół: A i B. Pozorne, różnice w województwach zachodnich są minimalne i gdyby nie ci przestraszeni (nieprzekonani przez PO) nie poszli głosować ... PIS straciło by większość. Liczą się bowiem mandaty a nie liczba głosów. Potwierdzą to zarówno nowi parlamentarzyści (z małym poparciem) jak i przegrani - ze sporym, dającym w poprzednich wyborach mandat, poparciem.
A co z Senatem? Wygląda na to, że Schetyna miał rację mówiąc o odzyskaniu Senatu. Optymiści popierający PIS powiadają, że Senat nie ma wielkiego znaczenia. Błąd. Sejm może oczywiście poradzić sobie z obstrukcją Senatu ale zajmie to czas i wywoła pyskówki na sali plenarnej. Pyskówki są już zbędne. Poza tym, swoją rolę gra Prezydent a w przyszłym roku wybory.
Pamiętajmy, Senat ma sporo do powiedzenia przy obsadzaniu wielu stanowisk, np. NIK, IPN, RPO ... Różnie może być.
I jeszcze jedno, w parlamencie zasiadają ludzie: mogą zachorować. Nie życzę im tego, ale zawsze powinien być "zapas", na wszelki wypadek. Na razie wygląda na to, że będzie "na styk" - czyli może być różnie.
Na zakończenie jeszcze generalna uwaga.
Jednego możemy być pewni: za 4 lata znowu będziemy mieli "najważniejsze od 1989 roku" wybory.
Dawno nie byłem tak wku...rzony.
PS. O powodach takiego stanu rzeczy za wcześnie pisać. Ale jedno nie ulega dla mnie wątpliwości i nie tylko dla mnie: MUSZĄ się zmienić władze Telewizji Polskiej. O ile nie chcemy się obudzić za rok (wybory prezydenckie) a potem za 4 lata ze wszystkimi kończynami w nocniku wypełnionym przez nadętych /ustawa o zapobieganiu wulgarnemu słownictwu/. Oni (Kurski et consortes) się już nie potrafią zmienić.
A pani Jachira w Sejmie to jest wyłącznie zasługa TVP.
