Rzecz o przemijaniu wartości
Sto pięćdziesiąta rocznica Powstania Styczniowego zainspirowała mnie do przywołania krótkich biografii kilku jego bohaterów. Ludzie ci na szali miłości Ojczyzny kładli nie tylko swoje majątki ale i życie. Uważam za konieczne podjęcie tej inicjatywy, żeby wykazać jak w okresie 150 lat zmieniła się mentalność Polaków.
Rządy w PRL były sprawowane przez namiestników wyznaczonych przez sowieckich okupantów. Żądanie odszkodowania od Polskiego Rządu za represje doznane od okupanta są nie tylko niemoralne, lecz są porostu hańbiące. Po powstaniu styczniowym, carska ochrana stosowała wobec powstańców represje wręcz straszliwe. Ci którzy uniknęli kuli bądź stryczka, zostali masowo zsyłani na Sybir, a ich majątki ulegały konfiskacie. Po odzyskaniu niepodległości nie słyszałem by jacyś Weterani Powstania Styczniowego występowali z pozwami do sądów o odszkodowania za carskie prześladowania, czy utratę majątków. Ludzie Ci działali z pobudek patriotycznych, doskonale wiedząc na co się narażają. Ale to byli ludzie, którzy wiedzieli jaka jest cena honoru.
I dlatego nieliczni którzy jeszcze dożyli wskrzeszenia Polski z niewoli, byli czczeni przez współziomków jak żywe pomniki-symbole patriotyzmu, honoru i walki o wolną Polskę. Przed wojną w mojej dzielnicy Dziesiątej w Lulinie było trzech weteranów powstańców z 1963 roku. Byli to Antoni Szyndel, pradziadek mojego znajomego Andrzeja Linka, Konstanty Jurkowski, dziadek mojego przyjaciela Grzegorza Jurkowskiego, oraz Feliks Krukowski. Wszyscy oni dostali prawo nabycia działek budowlanych, powstałych po parcelacji folwarku Dziesiąta. Jedynym przywilejem jakim ich obdarzono, była możliwość kupna, po uprzednim uiszczeniu zadatku w wysokości 5% wartości działki. Taki sam przywilej mieli byli robotnicy rolni zatrudnieni w folwarku, którzy utracili swój warsztat pracy. Pozostali nabywcy wpłacali zadatek znacznie wyższy.
Z pośród przywołanych wyżej trzech Weteranów Powstania Styczniowego szczególnie bliski mi był Antoni Szyndel. W Latach 1935 -1939, moja droga do szkoły wiodła obok jego domu, położonego przy ul. Bychawskiej (Obecnie Kunickiego). Czasami udawało mi się go zobaczyć.
Antoni Szyndel urodził się w w 1835 roku we wsi Sureczechów w ziemi siedleckiej. Jego rodowy majątek Borów liczył 35 włók ziemi czyli ponad 625 ha. W powstaniu 1863 r walczył w kawalerii płk. Dionizego Czachowskiego, którego Rosjanie nazywali ,,niekoronowanym królem Polski”. Por. Szyndel uczestniczył w pięciu bitwach, które oddział kawalerii Czachowskiego prowadził w okolicach Jędrzejowa. Brał udział w bitwach pod Staszowem, Zawichostem, Iłżą i Parszywą Górą. Został dwukrotnie ranny (w nogę i rękę) w walce wręcz. W bitwie pod Małogoszczą Szyndel dostał się do niewoli i został skazany na Sybir. Wtedy też skonfiskowano jego majątek. Jego ojciec Filip w czasie walk powstańczych dostał się do niewoli, podzielił los jeńców. Schwytany przez Rosjan został osadzony w warszawskiej Cytadeli. Nie są znane dalsze jego losy, wszelki ślad po nim zaginął. Prawdopodobnie zamordowano go w Cytadeli.
Antoniego pędzono przez kilkanaście miesięcy pieszo na Sybir. Już z miejsca katorgi udało mu się zbiec. Wrócił do kraju, ale nie mógł tu legalnie funkcjonować. Wyemigrował do Austrii, gdzie dotrwał do końca I wojny światowej i odzyskania niepodległości Polski, o którą walczył w Powstaniu Styczniowym.
W przedwojennej Polsce sędziwy powstaniec cieszył się powszechnym szacunkiem, witano go z wszelkimi przynależnymi wojskowym honorami. Uczestniczył w uroczystościach państwowych, rocznicach narodowych, przy różnych okazjach o znaczeniu patriotycznym.
Antoni Szyndel zmarł 23 czerwca 1939 r. ,,Głos Lubelski” z 24 VI 1939 r.(s. 7), kierowany przez red. Brunona Morzyckiego, informował;
W dniu 2 czerwca r.b. zmarł w Lublinie Weteran 1863 r. śp. Antoni Szyndel w wieku lat 104. Msza św. Żałobna zostanie odprawiona w kościele parafialnym na ul. Dziesiątej w poniedziałek 26 czerwca o godz. 11 przed południem, po czym nastąpi złożenie zwłok do grobów rodzinnych na cmentarzu przy ul. Lipowej. Nie wątpimy, że pogrzeb weterana stanie się manifestacją społeczeństwa lubelskiego, które przez tłumny udział w uroczystościach odda hołd pamięci Bojownika o Wolność.
Pogrzeb por. Szyndla odbył się w podniosłej atmosferze. Uczestniczyły w nim tłumy mieszkańców Lublina. Żegnały w zadumie bohatera Powstania z 1863 r. Żegnały w atmosferze zadumy nad losami Polski, nad którą już wisiały czarne chmury zbliżającego się kataklizmu II wojny światowej. Por. Antoni Szyndel został pochowany na cmentarzu wojskowym przy ul. Białej w kwaterze w pobliżu kaplicy.
W ostatnich czasach coraz częściej pojawiają się w mediach informacje o procesach wytoczonych Państwu Polskiemu przez prominentnych działaczy politycznych. W marcu minionego roku przed Sadem Apelacyjnym w Lublinie toczył si proces o 100 – 200 tysięcy zł (wg różnych źródeł), wytoczony przez byłego ministra Krzysztofa Michałkiewicza, który swe roszczenia uzasadniał doznanymi przykrościami od drugiego okupanta czyli władz PRL-u. I ostatnia druzgocąca wiadomość, oto senator Zbigniew Romaszewski, pod koniec ubiegłego roku został odznaczony przez prezydenta Bronisława Komorowskiego Orderem Orła Białego, wygrał z Polskim Państwem proces o 240 tysięcy złotych. Podstawą jego roszczeń były stosowane wobec niego represje w okresie PRL-u.
Gdy myślę o tych współczesnych działaczach, którzy chcą czerpać profity z tytułu internowania, to przypominają mi się moje przeżycia. Zostałem aresztowany pod koniec pierwszej dekady września 1944 r. Wraz ze znalezionym u mnie karabinem, osadzono mnie w areszcie UB przy ul. Szopena. W trwającym przeszło miesiąc śledztwie, nigdy nie zmieniałem bielizny i spałem na podłodze w ubraniu. W tej katowni w dniu 11 września obchodziłem swoje 16 urodziny. Nie będę rozwodził się o metodach śledztwa, biciu, krzykach i wyzwiskach oraz grożeniu śmiercią. Dnia 19 października 1944 roku wraz z grupą innych więźniów zostałem pod silną eskortą odprowadzony na osławiony lubelski Zamek.
Przekroczenie trzech zakratowanych bram, było silnym przeżyciem. Pierwsza cela na parterze baszty to jak dno piekła. Po paru dniach przeprowadzka do celi na I piętrze w skrzydle po przeciwnej stronie baszty. Cela dość obszerna, ale z powodu dużej liczby więźniów, większość musiała spać na posadce. Na ścianach i posadzce widoczne były liczne plamy krwi po rozstrzelanych przez hitlerowskich oprawców polskich patriotach w dniu 22 lipca 1944 r, a więc niespełna trzy miesiące przed moim przybyciem. Nowi okupanci tak bardzo się spieszyli by zapełnić zamek swoimi więźniami, że nie tylko nie wykonali niezbędnych remontów, ale nawet nie pozmywali plam krwi pozostawionych przez naszych poprzedników. Warunki bytowe były ekstremalnie trudne. Ciasnota była taka, że wśród leżących na podłodze więźniów, trudno było znaleźć przejście w nocy do kibla. Spaliśmy i chodziliśmy w tej samej odzieży. Żarły nas wszy i pluskwy. Prawdopodobnie dla psychicznego pognębienia do naszej celi, w której byli sami Akowcy, dokwaterowano esesmana z Majdanka o nazwisku Teodor Schoelen.
Po wyjściu na wolność stale czułem oddech bezpieki na plecach. Do szkoły nie wróciłem. Wyjechałem z Lublina i tułałem po różnych miasteczkach z dala od domu rodzinnego. Maturę zrobiłem z dużym poślizgiem czasowym a wyższe studia z jeszcze większym. Za PRL-u należałem tylko do PTTK, z tego powodu wielokrotnie zdarzało się, że jako bezpartyjnego traktowano mnie jak untermenscha. Nie zapisałem się też dla profitów do żadnej organizacji kombatanckiej. Dzięki temu będę mógł spojrzeć w oczy mojemu ojcu.
Ojciec w wieku 18 lat wstąpił na ochotnika do Legionów Polskich w Lublinie w dniu 4 sierpnia 1915 roku. Został zdemobilizowany2 lutego 1918 r.Na wojnie w Legionach służył dwa lata, pięć miesięcy i 29 dni. Po wyjściu z wojska podjął pracę na kolei. Wkrótce dostał bezterminowy i bezpłatny urlop, by udać się na front wojny z bolszewikami. Na wojnie Polsko - bolszewickiej przebywał od 01.11.1919 r do 13.08. 1921 r to jest 1 rok 8 miesięcy i 24 dni. Ogółem w wojsku na wojnach ojciec spędził4 lata, 4 miesiące i 22 dni.
Zachował się dokument z wyliczeniem emerytury ojca przez służby PKP. W dokumencie tym nie ma żadnej wzmianki o pobycie w wojsku.
Stefan Przesmycki Lublin dnia, 15 stycznia 2013 roku
Inne tematy w dziale Kultura