skrent skrent
119
BLOG

Prochy

skrent skrent Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 

Odcinek - 60 - freudyzm dla ubogich
 
 
Nie ma już właścicieli domów, fabryk i kamienic
Zabito, powieszono, z satysfakcją dziką
Nasyciwszy pożogą, aż po brzegi źrenic
Duszę ukrytą w pierzu, dopieszczasz muzyką
Co jak wesz na kołnierzu, gra sonatę smutku
Śmierci i przebaczenia, co na wskroś przenika
Doświadczasz ukojenia lecz niestety krótko
 
 
 Kulbaka był taki rozwichrzony, niejednoznaczny i wewnętrznie sprzeczny, bo miał umysł typu Azewa, zdrowy, zwinny i żywy. Jak ten, no jak mu tam, ten z michnikowskiej gazety... z grupy krakowskich dysydentów, kolega zabitego, założyciel Niezależnego Związku Studentów i jednocześnie agent służby bezpieczeństwa. Donosił na kolegów, wychodząc ze słusznego założenia, że robi dobrze, bo pomaga w ten sposób ruchowi niepodległościowców skrystalizować się i okrzepnąć organizacyjnie. Nie mają racji ci, co się na niego oburzają, ponieważ śledząc działaczy podziemia, oficerowie bezpieki byli mimowolnymi współ-konstruktorami „Solidarności”. Śledząc dysydentów przyczynili się do ich popularności i niepodległościowej idei w społeczeństwie. Śledzeni konspiratorzy zostali zmuszeni przez, no tego tam... co się nazwał ketmanem... do coraz lepszego zabezpieczenia i doskonalenia konspiracji, tak że z czasem byli coraz mocniejsi, w myśl zasady, że „moc z niemocy się wykuwa”. Ten tam, wiadomo, o kim mowa... zmuszał ich rękami ubeków do lepszego działania i za to powinni mu być wdzięczni. Był tym dla „Solidarności”, czym był Azew dla Narodnej Woli. Tacy ludzie jak Azew i Kulbaka wejdą w parantele z każdą Gestapo i każdą bezpieką, byle tylko pobudzić swych towarzyszy do efektywniejszego działania, nie pozwolić im stracić czujności. Kulbaka i Azew, jako ludzie mądrzy zawsze pójdą na współpracę z ludźmi mądrymi z przeciwnego obozu. Bo mądrzy z mądrymi idą przeciwko głupim. Tak jak Kalkstein wśród gestapowców, jak Maleszka wśród esbeków, jak Azew wśród agentów Ochrany, Michał miał kontakty z gestapowcami, a później z oficerami NKWD i bezpieki, bo sądził, że w ten sposób zmniejszy chociaż o pół procent wielkość rozlewu krwi. Zaznaczmy – rozlewu krwi głupich, którzy zawsze ulegają przebiegłej sile mądrych. Krew mądrych jest cenna i leje się skąpo, i rzadko. Po prostu żal mu było głupich, bo sam się wywodził z ich klasy. Jednakże nie zapominajmy, że w tym szaleństwie jest metoda: mądry Kulbaka postępował tak samo jak mądry Maleszka, który trzymał z mądrymi esbekami tłumacząc im, że aby uniknąć rewolucji ciemnego motłochu powinni pomóc inteligentom, ludziom mądrym jak Michnik i Kuroń, stworzyć „Solidarność”, która zarówno byłym komunistom jak i kapitalistycznym bankierom, nie da zrobić krzywy. Dysydenci powinni dziękować Maleszcze, że dzięki jego „mądrej” zdradzie wreszcie dopchali się do władzy. Nawet śmierć Pyjasa była tego warta, bo podczas wszelkich rewolucji poświęca się życie jednego spiskowca, żeby reszta mogła podburzać społeczeństwo nawołując je do wymierzenia sprawiedliwości oprawcom sprawującym władzę...Wystarczy, żeby któryś kolega go wypchnął przez barierkę schodów i już mamy bohatera, który oddał życie w walce z komuną, żeby mogla życ "Solidarnośc".     
 
Dla takiej chwili, ludzie wywołują wojny
Niekończące się spory, muszą znaleźć ujście
W zrujnowanym śródmieściu czas płynie spokojnie
Wśród wypalonych domów, wyjących jak wyjce
Skupiając się w cmentarne, żałobne rodziny
Ale tego nie widzisz, przez pierwsze godziny
 
 
Przetrząsając kieszenie w poszukiwaniu papierosów, przestał przeklinać na siąpiącą mżawkę. Spojrzał ku górze, gdzie wysoko na skarpie stał zamek zbudowany przez Wazów.
- A ci, po jaką cholerę przyszli się tu szwędać? - rzucił pretensję pod adresem królewskich mości, przez zaciśnięte zęby. „No, to teraz sobie na nich poużywam” – przeleciało mu przez peryferie mózgu, jakby to nie on powiedział, ale jakaś odrębna istota, która w nim siedzi, kontroluje i wystawia mu oceny moralne.  
 Jak na zawołanie stanęła mu przed oczami cała zgraja staropolskich pysków. Jakby ich widział w muzealnej galerii, piekielników. Ba, żeby to, chociaż, rdzennie staropolskich wieprzy, to jeszcze pół biedy, ale wieprzy nie wiadomo skąd, z całej ówczesnej Europy i Besarabii - ściągały do Polonii jak do chlewa, gdzie się można było łatwo nażreć i obłowić. Różne grafy, markizy i milordy przyjeżdżały na wózkach ciągniętych psami, żeby się przerobić na jenerałów, łowczych i stolników - tak że w tej sytuacji trudno mówić o czystej rasowo odmianie naszych rodzimych pasożytów. Szlag go trafiał, patrząc w salach muzealnych na ich odęte mordy. Oni zaś patrzyli na niego ponuro, wyłupiastymi ślepiami, z rodowych portretów różnych Tarłów, Tenczyńskich, Bonerów, jak na psiarczyka, z grymasem pogardy tak, że miał ochotę ich nożem pochlastać.
skrent
O mnie skrent

sceptyczny i krytyczny. Wyznaję relatywizm poznawczy. Jestem typowym dzieckiem naszych czasów, walczącym z postmodernizmem a jednak wiem, że muszę mu ulec.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości