Odcinek 63 – coś za coś, jak to wśród złodziei…
Jakże mógł postępować inaczej, jeżeli chciał być żywym, pozostając uczciwym zarówno w "środku" życia, jak i w "środku" swego wnętrza. Musiał udawać, że go to wszystko bawi, zajmuje i że on bardzo chętnie, szczerze we wszystko wierzy, ale brak mu przywódczych zdolności i smykałki organizacyjnej, żeby prowadzić te wszystkie pogromy, szantaże, intrygi i napaści, będące sprężyną napędową rozwoju społecznego.
I gdyby nie to, że jest chorowity... to, jako ubowiec biłby przeciwników socjalizmu aż miło, działając w różnych społecznych organizacjach, służących ludziom pracy.
W tym stanie rzeczy, starał się sprowadzić wszystko do stanu naiwnej ambiwalencji w stylu: "Chciałabym i boję się", do błogosławionej równowagi chwiejnej, w której z powodu nieokreśloności nic złego stać się nie może.
Najlepiej z daleka od groźnej rzeczywistości procesów politycznych i wyroków śmierci. A trzeba powiedzieć, że przez całe trzydziestolecie, aż do czasów późnego Gierka, w polskiej rzeczywistości politycznej, nad każdym uprawiającym jakąś dziedzinę działalności społecznej wisiał miecz Damoklesa, jako wyraz uporczywej walki klasowej tak z jednej jak i z drugiej strony. Tak ze strony komunistów jak ze strony byłych obszarników i całych odłamów inteligencji mieszczańskiej. Dlatego komuniści chcąc ich załagodzić, uporczywie usiłowali pchnąć rozwój Polski na tory swoiście pojmowanego egalitaryzmu, równości dla inteligencji rządzącej i całej uprawiającej pseudonaukę i pseudo-sztukę, artystycznej hołoty, a potem dopiero dla robotniczej reszty.
Co do zbrodni ukrycia zwłok, mówiły sroki,
Że ataman Bandera, ponoć w Czarcich Górkach
Szuka kawałków Hrycia i skacze na boki
Zły jak kotna pantera, by dopaść Jeburka
Który, zamiast zabijać, mógł przestrzelić łapy
Jak myśliwy rasowy, odciąć kocie pędzle
Żeby do polowania niezdatnym go zrobić
A wtedy sam gajowy, chodząc po kolędzie
Za lwowskiego plebana, musiałby go dobić…
Michał użył wyrażenia: "artystycznej hołoty", jako że większość dzieł tworzonych w kulturze tak socjalistycznej jak i kapitalistycznej to zwyczajny chłam robiony dla pieniędzy i nie pomogą tu żadne kwalifikatory ani kwantyfikatory zastrzegające, że jednak sztuka Zachodu jest lepsza, bo robiona w bardziej humanitarnych ustrojach. One są takie humanitarne jak budy rakarza!
Dlatego Kulbaka unikał jak tylko mógł sądów wartościujących, bo wiedział, że prowadzą one, wcześniej czy później, do sytuacji jak z "Bartkiem" i "Wyrwiczem" wśród jazgotu gąsienic, cegieł lecących na głowy i wizgu karabinów maszynowych.
Posądzali go o postmodernizm, bo z niechęcią się wyrażał o systemach akcentujących nieomylną prawdę. Skoro nie ma miejsca dla dwóch mających równocześnie rację, najlepiej będzie, jeśli nikt nie będzie miał racji. Kiedy racja jeździ mercedesem, to jej brak musi się zadowolić hulajnogą. Jedyny ratunek w filozofii relatywistycznej. "Bliżej relatywiście do socjalizmu - mawiał - niż waszym dogmatycznym towarzyszom"
Paulina nazwała go "człowiekiem eliotowskim", takim który nic nie przeżywa "naprawdę", w odróżnieniu od "człowieka faustyucznego", kiedy rozczarowana jego śmiechem wypuściła go z objęć, którymi go chciała uszczęśliwić i "ofiarować chwilkę zapomnienia". Uśmiał się z tego jak norka.
Było to bardzo dawno, kiedy jej się jeszcze podobał, kiedy był młody, kiedy mówił komunistom, że sprawa nie jest warta aż takiego zacietrzewienia, żeby się z zabijać z byłymi obszarnikami o zwrot majątków, a zwolennikom byłej sanacji, że trzeba się będzie z czerwonymi jakoś "tymi chłopami podzielić", mając na myśli bezgraniczną, wręcz bydlęcą cierpliwość robotników wobec swych wyzyskiwaczy.
sceptyczny i krytyczny. Wyznaję relatywizm poznawczy. Jestem typowym dzieckiem naszych czasów, walczącym z postmodernizmem a jednak wiem, że muszę mu ulec.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości