Odcinek 66 - powrót do rodowego nazwiska
Funkcję ostatniej kropli goryczy spełnił fakt, że Hanka zarzuciła mu niezgulstwo i brak zaradności. Kiedy jej odpowiedział, że i w komunie mógł zostać bogatym, gdyby szedł po trupach robotników, tylko nie wie jak sobie dać radę z wyrzutami sumienia; słowem, że nie sztuka zostać bogaczem, lecz sztuka stłamsić głos uczciwości, wyśmiała go, że ma gdzieś wyrzuty jego sumienia:- "Nie trzeba było się oglądać na dylematy moralne, tylko robić pieniądze. Trzeba było zostać Raskolnikowem! Teraz nikt by ci nie powiedział ze wzgardą, że jesteś dziadem! Nasze społeczeństwo bardziej potępia nędzarza niż zbrodniarza!" - mówiła - "To nie wiesz durniu, że zbrodniarze chodzą w wielkiej estymie?"
Tak się tym przejął (a było to w okresie, kiedy nastała moda przyznawania się do żydowskiego pochodzenia i ludzie z elity, twórcy kultury powracali do swych obco-brzmiących, niepolskich nazwisk), że do swego nazwiska dodał nazwisko swej matki, pół-Polki, pół-Rosjanki z domu Porasnykow, bo mu się fonetycznie wydawało jakoś podobnie brzmiące, zbliżone do Raskolnikowa. Od jakiegoś czasu zaczął się podpisywać „Polrasnykow”, bo mu zależało na przedrostku „pol”, kojarzącym się z „polskim”, żeby na słuchaczu wywrzeć wrażenie, że chodzi o polską odmianę Raskolnikowa. Chciał przeprowadzić to urzędowo i złożył nawet stosowny wniosek w sądzie, ale Hanna nie dała mu pieniędzy na stemple i zdołała w porę wybić mu ten pomysł z głowy.
Od tego czasu zaczął (jak Raskolnikow) nosić srebrny zegarek, kieszonkowy rupieć na grubym łańcuszku, rozważając czy powinien iść do "lichwiarki", żeby przynajmniej spróbować, zastanowić się, jakby to wyszło, jak to być mogło naprawdę z bohaterem „Zbrodni i kary”, gdyby nie skrewił, gdyby się okazał nie tchórzem tylko facetem z charakterem, bo sądził, że opisując tak poważną rzecz jak zabójstwo dla zostania kapitalistą, filantropem czy mężem stanu, autor powinien sam pochodzić po różnych "lichwiarkach", z siekierą uwiązaną pod pazuchą i sprawdzić, co czuje potencjalny zabójca, o którym pisze jako autor, żeby sądzić i oceniać jego motywy działania, szczególnie wtedy, gdy zamierza mu przyznać prawo moralne do zabójstwa. I to chodzić na głodnego, żeby przybliżyć jak najbardziej prawdopodobieństwo nastrojów, w celu uniknięcia pochopnych wniosków. W końcu zagadnienie, jak się zostaje mężem stanu zbijając staruszki, jest zbyt poważne, żeby go pozostawić do rozstrzygania takiemu pijakowi, hazardziście i pedofilowi jak Dostojewski.
Jakże ma być inaczej – skoro biedni ludzie
Obsiedli jak szarańcza, to miasto urwiste
Jakże ma być inaczej – skoro pies przy budzie
Drugiego psa wykańcza – by mu nie szczał w miskę.
No tak, Fiodor powinien osobiście pochodzić z siekierą po domach, lombardach, sklepach i bankach, gdyby naprawdę szczerze zamierzał przyznać Polrasnykowowi, przepraszam Raskolnikowowi, moralne prawo do zabójstwa. Skoro nie chodził, znaczy to, że od początku nie zamierzał przyznać mu tego prawa, a jego powieść jest nieszczera, pisana pod zamówienie carskiej cenzury. Napisał byle jak, tendencyjnie, jak chciała carska ochrana, ponieważ chodziło mu tylko o pieniądze na opędzenie długów karcianych. Chcąc zdobyć trochę pieniędzy od rządowych siepaczy, sam musiał zabić cywilnie Raskolnikowa.
Jakże ma być inaczej, żeby nie uciskać
Dłużników spragłych tycia, zeszłorocznym długiem
Skoro doli sobaczej – ludzkiego mrowiska
Nie zmieni sposób życia – trawionego ługiem.
Kulbaka-Porasnykow nosił ten zegarek, żeby się sprawdzić jak to jest, gdy się idzie do kogoś na przeszpiegi, planując zabójstwo i co mógł czuć Rodion Raskolnikow idąc do Alony Iwanowny za pierwszym czy drugim razem.
W swym systematycznym umyśle, Michał nie wybiegał myślą do trzeciego razu, do ich trzeciego spotkania, tj. do zabójstwa. Wszystko w swoim czasie, myślał. Wszystko ma swoją porę! Zamiar zbrodni musi mieć czas żeby dojrzeć w umyśle zbrodniarza, a wtedy najbardziej niedorzeczne myśli i najohydniejsze zamiary - za sprawą uczestniczenia w życiu społecznym, które się składa z samych takich potworności, tak czy inaczej, ubranych w różne zdroworozsądkowe i świątobliwe eufemizmy kulturowe - stają się logiczne i zwyczajne, ponieważ potrzeba posiadania pieniędzy usprawiedliwia i czyni normalnym każdą zbrodnię.
sceptyczny i krytyczny. Wyznaję relatywizm poznawczy. Jestem typowym dzieckiem naszych czasów, walczącym z postmodernizmem a jednak wiem, że muszę mu ulec.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości