skrent skrent
123
BLOG

Prochy

skrent skrent Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Odcinek 87 – szukanie motywu  
    Znów mimowolnie zaczął „pisać”, idąc w kierunku domu starej, jakby chciał sobie urozmaicić nudną drogę.
      To magiczne słowo wiedzie, ludzkość w mroku jak pochodnia                                                                   
pomagając znaleźć w biedzie, drogę do pieniędzy co dnia                                                           
na kość z mięsem przy obiedzie, podtrzymanie w piecu ognia                                                       
zafundować sznaps ze śledziem, to słowo brzmi: ludzka ZBRODNIA 
 
 
    Nasz bohater, Kulbaka, podówczas, gdy to pisał, sam jeszcze nie wierzył sobie i swoim marzeniom, że potrafi się odważyć na to „zakazane”, a tylko podniecał swoją wyobraźnię, żeby się nie wydawać samemu sobie, nędznym bankrutem, który nie potrafi ująć losu w swoje ręce. Krążył więc, tylko wokół domu staruchy i podjudzał się potwornym zuchwalstwem. Potwornym, ale przecież dodającym mu poczucia wartości i otuchy, że potrafi zabić w celu poprawy swego losu. Zrobić to, czego większość ludzkich śmieci nie potrafi, woląc raczej umrzeć z głodu niż podnieść rękę na cudzą własność, rzucić się pod pociąg, popełnić samobójstwo, pozostawiając innym nie rozwiązane problemy tego świata. Nie zdając sobie nawet sprawy, że te problemy można rozwiązać tylko przez zabójstwo zdzierców i spekulantów.
Powiedziała mi dosadnie, że to wszystko proste takie,                                                               
sam folgujesz sobie snadnie, jakbyś wodę brał przetakiem                                            
masz to, co zostało na dnie, przytrzymane krzywym hakiem                                         
aż ci głowa z karku spadnie, bo nie jesteś jedynakiem
 
Teraz zaś, po upływie miesiąca, kiedy zaczął wokół niej krążyć jak anioł śmierci i oswoił się z tą myślą, już zaczął patrzeć na to inaczej, że przecież wszyscy tak robią i pomimo zaklinania się, że on jest inny, jakoś mimo woli przywykł uznawać swoje przemyślenia za realny plan, chociaż w dalszym ciągu w to nie wierzył, sądząc że teraz idzie tak sobie, dokonać próby tego planu i z każdym krokiem rosło jego podniecenie.
Podczas tego skradania się wspomnienie o zabitym dziecku wzmagało się i drażniło jego pamięć:
 Kiedy dzisiaj rano wstałem, padło na mnie światło ostre,                                                              gdy się nagle dowiedziałem, że straciłem brata, siostrę                                                                                                                    Długie lata ich kochałem, dzieląc z nimi każdą troskę                                                         I nigdy nie przypuszczałem, że dziś będę spał pod mostem.
    Tak jak ongiś Raskolnikow, on też podszedł z bijącym mocno sercem do olbrzymiej, odbudowanej z wojennych gruzów, kamienicy. W południowej porze nikt się nie kręcił po klatce schodowej, więc niepostrzeżenie przemknął się z bramy na dość ciemną klatkę schodową, co mu dogadzało, bo w takim półmroku na półpiętrach, nawet ciekawskie spojrzenie nie było niebezpieczne.
- Jeśli się teraz tak boję, to cóż to będzie, gdyby rzeczywiście doszło do tego? - pomyślał mimo woli idąc na czwarte piętro, przerażony tym, że tak samo pomyślał Raskolnikow idąc z zegarkiem do wdowy po sekwestratorze kolegialnym:
- Ha, no to cóż z tego, że tak sobie pomyślał Raskolnikow - pomyślał Kulbaka - Nic innego nie mógł sobie pomyśleć, bo w takich razach tylko się o tym myśli na całym świecie.
I żeby złagodzić napięcie, jakie go ogarniało podczas wychodzenia po schodach, zaczął „pisać”:
Wykukała, że nie trzeba, bo dotychczas nie wiedziałem,                                                       
martwić się o kromkę chleba, gdyż słowo stało się ciałem                    iskierką z rajskiego drzewa swą nadzieję ogrzewałem                                                                                 
i mogę wzlecieć do nieba, wieszając się razem z kałem.
 
      Gdy wyszedł na czwarte piętro stanął niepewnie przed drzwiami starej i zawahał się, ale po sekundzie zastanowienia, że przecież panuje nad sytuacją i nad sobą, że nie ma zbrodniczego zamiaru a przyszedł tu tylko z ciekawości, rozważając teoretycznie co by było gdyby się odważył, i zabił z dla potwierdzenia swej teoretycznej tezy, że czyn Raskolnikowa wynikający ze zdrowych pobudek moralnych i w pełni rozumu... 
 Kulbaka porzucił swoje obawy i śmiało zaczął targać za klamkę, bo w słabym oświetleniu nie mógł znaleźć dzwonka, a kiedy go znalazł wydawało mu się że jest popsuty.
skrent
O mnie skrent

sceptyczny i krytyczny. Wyznaję relatywizm poznawczy. Jestem typowym dzieckiem naszych czasów, walczącym z postmodernizmem a jednak wiem, że muszę mu ulec.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości