Odcinek 89 – bać się jak Raskolnikow
Pan Michał zastanawiał się, czy się będzie bał jak Raskolnikow, gdy rzeczywiście poweźmie zamiar żeby zabić starą i dziwił się opisowi Dostojewskiego, podkreślającemu na każdym kroku uczucie przerażenia u sprawcy, jakby chciał przerazić i odwieść od zbrodni czytelnika okropną wizją, że podczas zabójstwa dzieją się, rzekomo jakieś niesamowite rzeczy. A tymczasem to jest - Kulbaka jako zawodowy zabójca wiedział to najlepiej – najnormalniejsza robota pod słońcem, jakich wiele i nie sensu jej demonizować, a tym bardziej się jej bać, bo nie ma w niej nic drastyczniejszego niż w zaszlachtowaniu świni, czy też ubiciu tłuczkiem kotleta na obiad. A przecież zawód masarza i kucharza jest otoczony społeczną estymą i nic nie wskazuje na to, żeby kiedykolwiek miało być inaczej.
Kazała mi wyjrzeć oknem, czy nie zoczę w dali Kasię,
Patrzę na ruń, która moknie, w ciepłym deszczu czort się pasie,
jak nie beknie, jak nie cmoknie, w infernalnym tarantasie
w diablim tańcu rzyć mu cofnie, za plebana przebrała się…
Nic szczególnie przerażającego nie ma w zabiciu człowieka; wiedzą to najlepiej żołnierze na wojnie, sędziowie wydający wyroki śmierci, prokuratorzy, ludzie sprawujący władzę...no i zawodowi kaci. Oni wiedzą, że zabijanie jest banalne jak bułka z masłem – mówił do siebie pan Michał opanowując lekkie drżenie kolan.
- Nie ma żadnych powodów do ukazywania się strachów. Dostojewski pisze, że Rodion pod drzwiami Alony Iwanowny: "Drgnął cały: widać za nadto osłabły mu nerwy tym razem", a tymczasem Kulbaka nie odczuł aż tak wielkiej emocji.
- Wielka mi rzecz - pomyślał wchodząc do mieszkania starej, która otworzyła mu wreszcie po chwili - Gdybym chciał to bym zabił. Robiłem to przecież nieraz.
Stara stała przed nim w przedpokoju i w milczeniu patrzyła pytająco. Była to duża, tłusta kobieta lat około sześćdziesięciu, z ostrymi, złymi oczami, o czerwonych bezrzęsych powiekach. Siwe włosy miała "wyondulowane", w przydeptanych pantoflach i niechlujnej dzianinowej, burej spódnicy wyglądającej spod jakiegoś perkalowego wdzianka. Z krótkich rękawów wychodziły piegowate ramiona z obwisłą skórą nad łokciami, taka samą która zwisała z jej policzków i podbródka. Były partyzant zauważył jeszcze, że masywny złoty łańcuszek zwisał jej z grubego karczycha obwisłego z przodu szyi, jak u indyka.
- Ma silne kręgi szyjne, które niełatwo jest złamać, nawet takiemu fachowcowi jak ja. Dlaczego się dziś nie ogolił... ogoliła? - zauważył w myśli, która zaraz została wyparta na peryferie mózgu i zapomniana, kiedy prześlizgnął się po niej spłoszonym wzrokiem, widząc ją jak przez damską pończochę, bo nie miał odwagi przyjrzeć się dokładnie jej twarzy. Po chwili zaniepokoił się, gdy się zorientował, że coś niedobrze widzi, że coś mu przeszkadza we wzroku widzieć dokładnie kształty i kolory.
Wchodząc do starej obiecywał sobie, że nic nie zrobi na mim wrażenia, a tymczasem nastąpiła w nim taka zmiana, że patrzył, zdawać by się mogło, na rzeczy normalne, a widział je jak nigdy dotąd w ich odrażającej brzydocie, takimi jakie są, brudne, odrapane, sfatygowane od używania, jakby te cechy akurat były najważniejsze a ludzkie ciała jako kawały zwierzęcego mięsa...
Krwawe płaty latały mu przed oczyma.
- I cóż się tak trzęsiesz jak galareta– łajał siebie w duchu – w czasie wojny zarąbałeś wiele kobiet i mężczyzn, siekiera po ciemieniu, a nie doznawałeś dreszczy jak teraz...
- Właśnie chcę sprawdzić – odpowiedział sobie – dlaczego wtedy nie doznawałem wielkiej trwogi, a teraz trzęsę się ze strachu.
Chwilami mu się zdawało, że w Ilonie widzi starego mężczyznę, ale mówił sobie, że to niedorzeczne. ”Pewnie to dlatego, że się ostatnio naczytałem „Uczty” Platona, w której pisze, że każdy człowiek nosi w sobie zawiązki dwoistości płciowej, z czasów gdy był androgyne i stąd w pewnych sytuacjach można go postrzegać jako hermafordytę. I pewnie teraz to ma miejsce”.
„pizda swędzi mnie okropnie”, skarży mu się wśród ukłonów
sakramentów nażarła się… na trzydzieści i trzy stopnie…
wprowadzi ją do masonów, gdy ją racią w dupę kopnie…
Będziesz kierowniczką zgonów, wyczubiony Kukułkasie.
sceptyczny i krytyczny. Wyznaję relatywizm poznawczy. Jestem typowym dzieckiem naszych czasów, walczącym z postmodernizmem a jednak wiem, że muszę mu ulec.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości