Odcinek 92 – potworne de-ja-vie
W owym czasie Kulbaka miał wrażenie, że wypożycza Raskolnikowowi swoje myśli, emocje i ciało - jako statysta w tej odgrywanej sztuce. Ciało, w które wciela się duch Raskolnikowa, wynajęte do odegrania na nowo dramatu zabijania starej paserki, żeby odnowić mit wyrzutów sumienia - dla przestrogi zwyrodniałego społeczeństwa, które przestało szanować świętości - odświeżyć mit sprawiedliwości, ożywić wrażliwość moralną... przywrócić przekonanie, że źle jest popełniać zbrodnie i wzbudzić strach przed karą. Bo do tego doszło w naszej zwyrodniałej kulturze, że w nikim nie budzi zainteresowania ani odruchu obrony człowiek obrabowany w kolejce do sklepu lub jakaś draka w tramwaju... Nie budzi również zainteresowania także bohater współczesnej powieści, której akcja dzieje się za ścianą naszego mieszkania, dopóki ten człowiek lub ta historia nie zostanie ujrzana na ekranie telewizora, a nieznany jeszcze nikomu nowy bohater, nie zostanie powiązany jakoś z starym bohaterem, który już zaistniał w przeszłości, w historii literatury lub filmu i bryluje na kartach, nagrodzonej noblami, wielkiej literatury światowej.
Stąd też nie dziwiły Kulbaki odzywki redaktorów wydawnictw, że ich nie interesuje jego historia, bo:- "Debiutantów nie wydajemy". Oni by tylko na okrągło wydawali Dostojewskiego, bo ma opinię geniusza.
W dzisiejszym świecie nikogo nie wzrusza widok przejechanego staruszka ani zgwałconego dziecka, natomiast ludzie łzy leją na widok operetkowych dramatów filmowych heroin, no i roztrzęsionego Raskolnikowa.
Po tygodniu nikt już w bloku nie pamięta nazwiska zabójcy bezrobotnej rodziny, natomiast nazwisko Raskolnikowa podają sobie z ust do ust przez pokolenia – bo taka jest potęga sztuki!
Kukułka mi powiedziała, że to takie proste wszystko
i z daleka się zaśmiała, żebym wrócił na śmietnisko,
jak moneta zaśniedziała, by zdechnąć na pośmiewisko.
A że córka skocurzała, to ci w duszy wszystko skisło!
I marzenie kindybała, jak mydlana bańka prysło!
Dlatego moralność może się odnawiać tylko przez tak wielkie nazwiska jak Aleksander Wielki, Napoleon, Stalin, Raskolnikow czy Hitler! Raskolnikow wymieniany w jednym rzędzie z wielkimi zbrodniarzami współczesności, taka jaki jest potęga sztuki i artyzmu Dostojewskiego – tego miłośnika i znawczy wyrafinowanej zbrodni. Dostojewski wiedział, że tylko takie, wielkie dramaty jak zabicie niewinnej staruszki, jak zrzucenie bomby na Hiroszimę, jak Auschwitz czy Katyń, przemawiają do zbiorowej wyobraźni milionów! Dlatego Rodion Romanowicz jest tak na czasie i powinien niebawem zostać gwiazdą naszych mediów - tylko mu to trzeba ułatwić naszym osobistym udziałem, wykorzystując wzór jego zbrodni, jako doskonały i użyteczny dla nas samych – myślał Kulbaka. To przecież wspaniały leitmotiv wpadający w oko i ucho dzisiejszego konsumenta kultury. Gdyby się pojawił w naszych czasach, najpoczytniejsze gazety zabiegałyby o wywiady z nim i druk jego wspomnień, pod warunkiem, że byłby to autentyczny, dziewiętnastowieczny Raskolnikow. Na jego dawności polegałaby jego współczesność. Groza współczesności znalazłaby w nim eufemistyczne oswojenie. Nie można mówić całej prawdy o naszych czasach gorszych od piekła, ze współczesnego piekła, ponieważ nie robi to na nikim wrażenia, piekło t niezauważalne z powodu braku kontrastu, nie asymiluje jej nasza wyobraźnia ani wrażliwość - toteż, twórcy sięgają po klasyków, żeby na ich przykładzie wyrazić dramat naszej współczesności. Bez pomocy Raskolnikowa, cały zbrodniczy sens naszej współczesności, mógłby zostać zakamuflowany gadaniną o inteligenckich wartościach, przemilczany i "zamieciony pod dywan" - bo jakże tu wyznać, że największymi terrorystami i zbrodniarzami są banki Morganów i trusty Rockefellerów. A tymi co im pomagają, przyklaskują, to są nasi... no ci... no, jakże się oni nazywają?..
Za propagowanie kapitalizmu biorą jurgielt od zachodnich fundacji.
Dlatego Kulbaka który sam w czasie okupacji „ciął siekierą po ciemieniu”, nie odczuwając zbytnich emocji, sięga dzisiaj po Raskolnikowa, żeby przy pomocy jego lęków i przerażeń wyrazić to, czego już sam nie czuje. To samo dzieje się z nami wszystkimi, nie odczuwamy już nic, mordując się nawzajem i dlatego potrzebujemy jakichś drastycznych przykładów, które wywołują jakieś reakcje.
Gdyby nawet to założyć, co normalne w twoich stanach,
gdzie przed śmiercią się położyć, przecież śmierć nie kłuje ostem,
choćby w pudle po bananach, aż się ścierwo z ziemią zrośnie.
I przestaniesz się z nią srożyć, jakby z żoną po macaniach.
Gdybyśmy byli zdolni śmiać się ze swych zbrodni albo szydzić z ofiar, to już by było coś, to już by był jakiś opis, jakiś ślad naszego istnienia, to już by było lepsze, bardziej ludzkie, od naszego zimnego milczenia!
sceptyczny i krytyczny. Wyznaję relatywizm poznawczy. Jestem typowym dzieckiem naszych czasów, walczącym z postmodernizmem a jednak wiem, że muszę mu ulec.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości