Odcinek 96 - wzorzec: patrz u Dostojewskiego!
- Ile pani mi da za ten zegarek?
- Za ten stary rupieć, który nie chodzi?
- Niech mi pani da chociaż pięćset tysięcy! (było to w czasach kiedy w skutek inflacji flaszka wódki kosztowała sto tysięcy) Sama srebrna koperta warta dwa razy tyle - prosił żeby zmiękczyć jej serce.
- Koperta warta tyle co złom - mówiła tak jakoś zachłannie, że się wyczuwało, że najchętniej by nic nie dała:- Gdzie ja amatora na to znajdę, jakiego kolekcjonera staroci tym zainteresuję? Teraz nikt nie ma pieniędzy, takie rzeczy za darmo leżą na sztandzie... Za pierścionek dałam ci zeszłym razem dwa papierki, a u jubilera można taki nowy dostać za półtora miliona.
- Ależ nie musi pani nikogo szukać, bo ja za niedługo pieniądze dostanę i go- wykupię - zapewniał.
- Umhu! Jak będą dwie niedziele w kupie - przerwała mu niegrzecznie.
- Wykupię, bo to zegarek ojcowski - kłamał jak z nut.
- Trzysta tysięcy i procent z góry, jeśli pan chcesz.
- Trzysta tysięcy! - zawołał Kulbaka nie zwracając uwagi na to, że starucha mówi do niego słowo w słowo, "jak w książce pisze".
- Jak się panu podoba - usłyszał jakby do niego mówiła Alona Iwanowna i starucha podała mu zegarek z powrotem. Pan Michał wziął go i tak się rozzłościł, że już miał odejść, lecz natychmiast się uspokoił na myśl, że przecież już nie ma dokąd pójść z tym rupieciem, a faktycznie na bazarze tego złomu cała kupa leży, więc jeśli stara daje cośkolwiek, to dobre i to, a poza tym, to przecież przyszedł tu w jeszcze innej sprawie, żeby się rozejrzeć w rozkładzie mieszkania i mieć pretekst przyjścia tu raz jeszcze, gdyby się zdecydował.
- Niech pani daje! – rzekł prosto z mostu.
Stara sięgnęła do kieszeni po klucze i poszła do pokojów, zostawiając go w przedpokoju. Pisarz zostawszy sam, ciekawie nasłuchiwał odgłosów dobiegających z wnętrza i kombinował, porównując bez przerwy swoje doznania z odczuciami Raskolnikowa. Czy usłyszy jak stara otworzy komodę? Usłyszał otwieranie jakiejś szafy, chyba nie komody. Nie, jednak to szuflada, komody! "To zapewne górna szuflada - medytował". Tak napisał Dostojewski i tak pomyślał Kulbaka myśląc, że tak napisał Dostojewski, więc wszystko mu się potwierdza. Poczuł na sobie spojrzenie „oka opatrzności” którym go Ktoś podgląda i łagodnie popycha do "tego", do czego chce, żeby "to" zrobił!
Zdawał sobie z tego sprawę, że jest widziany w zaświatach, tym bardziej, że przecież wiedział, że zaraz Ilona-Alona wejdzie i zacznie mu obliczać metodą staruchy - sposobem znanym w całym bankierskim świecie - należność za zegarek, odbijając sobie procent za miesiąc z góry. Jak w powieści!
W czasie gdy stara poszła, „pisał”:
Ale ty już wiesz wszystko, dobre oczy śmierci
Poznałeś osobiście i jej czułe ręce
Pozbyłeś się robaka, który dziury wierci
Lęku, jak kornik w duszy chorego suchcielka
Przed rozterką istnienia w nieustannej męce
Aż go śmierć nie uleczy, matka rodzicielka
I kto tu mówi o podłości Raskolnikowa? Dostojewski, pijak, pedofil, narkoman, karciany szuler i amator ruletki!, a ponadto gorliwy obrońca lichwiarek i kapitalistów?! Opluwając swojego bohatera - któremu winien był lojalność i wsparcie duchowe, bo tak czy inaczej, Rodia jest jego tchórzliwym alter ego, bo przecież niewątpliwie samemu Fiodorowi, nieraz taki sposób zdobycia pieniędzy przychodził do głowy - szczególnie kiedy się spłukał w szulerni!
Ze strachu – to się czuje - opluwa Raskolnikowa, żeby o nim nie powiedzieli źle wydawcy, czytelnicy i cenzorzy, że autor trzyma z wyrzutkami mieszczańskiego społeczeństwa...
Dostojewski, ta ponadczasowa podłota, liżąca buty dygnitarzy monarchicznego ustroju!
Czekał na starą, rozglądając się po kuchni i „pisał”:
Stawiam ci krzyż brzozowy, w dowód, że rozumiem
Twe krwawe narodziny, choć żal serce gniecie
Wybacz mi życie w kłamstwie, wieszać się nie umiem
Lecz ty wolny od zbrodni, Żyj na lepszym świecie
sceptyczny i krytyczny. Wyznaję relatywizm poznawczy. Jestem typowym dzieckiem naszych czasów, walczącym z postmodernizmem a jednak wiem, że muszę mu ulec.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości