skrent skrent
88
BLOG

Prochy - wspomniania uczestnika Powstania Warszawskiego

skrent skrent Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Pan Michał ilekroć swym umysłem krytyka i wyszukiwacza podłości przyglądał sięistocie własności prywatnej, odkrywał w niej niepokojącą dwoistość, która świadczyła zarówno przeciwko niej, jak i na jej korzyść; bowiem własność prywatna „rzeczy pierwszych”, jak je pan Kulbaka nazywał, wykazywała niezbędność i autentyczność bytu rzeczy, natomiast własność rzeczy nieistotnych i niepotrzebnych do życia miała wartość bytową bańki mydlanej, dla której nie warto się trudzić ani poświęcać życia.  
       Tego, czy jest tak w istocie, Kulbaka nie potrafił rozstrzygnąć, bo nie wiedział, a filozofom Oświecenia nie ufał.
      To samo, co na temat dobroci akumulacji kapitału mówią dziennikarze-parobcy w mediach – mówili właściciele i handlarze niewolników, powołując się na prawa człowieka, że nikt nie może występować przeciwko ich prawu posiadania (niewolników) i deptać "autonomii" ich osoby ludzkiej.
     Tymczasem prawdziwa autonomia osoby rodzi się ze współczucia, z udziału w losie drugiego człowieka, doskonali się w rezygnacji własnego Ja, na rzecz wspólnego My. Współczucie prowadzi, w sensie dosłownym, do ucieleśnienia tezy św. Pawła, że "Moc w bezsile się wykuwa!" Dzieje się to waśnie dzięki poczuciu solidarności, bo solidarność jest potężną siłą, przez jej moc dawania nadziei i pokrzepienia.
      Jak tak można odwracać kota ogonem, jak tak można wykoślawiać pojęcia moralności? Do tego jest chyba zdolna jedynie burżujska nauka, uzasadniająca wyzysk kapitalizmu i kościelna kazuistyka, mówiąca, że kapitalista jest robotnikowi bratem, a proboszcz w limuzynie ”ubogim w duchu”.
       Tak mówi szelma w gronostajach i księża gadzina!
 Tu Kulbaka był zgodny z autorem „Zbrodni i kary”, że jeszcze tylko prosty lud przechowuje w swym umyśle zdrowe pojęcia moralne, owe ewangeliczne: ”tak tak, nie nie”, wyniesione z zamierzchłej staroruskiej przeszłości, kiedy Cerkiew Chrystusowa nie była jeszcze skażona polityką.
 
 Kulbaka przysiadł na skwerku, żeby odpocząć, również od natrętnych myśli, które prowokowały jego nerwowe i niepewne kroki, ale i po to zebrać się myślowo do kupy w sensie pomyślenia o rzeczach pozytywnych, potrzebnych do rozpoczęcia nowego sensu, a tymczasem od razu zaczął „pisać” – bez sensu:
 
Nie przyniosłeś dobrych uczynków dobrych – a on tak
Bo nierobienie złego – to grzech wspak
By dobrze czynić, trzeba – wciąż być zły
A nie w skrupułach grzebać – tak jak ty
Działanie z nienawiści – dobra rzecz
Kto żyje bez zawiści – pójdzie precz
 
Po wojnie, komuniści kasując kapitalistyczne stosunki społeczne i oparty na nich system „caritasowskiej” filantropii, powstrzymali na jakiś czas proceder zabijania bogatych staruszek, poprzez deprecjację pieniądza (który zastąpili bloczkiem na zupę w kołchozowej stołówce), ale musieli przegrać z ludzką naturą, która jest zbrodnicza i jeśli umieścić ją choć na chwilę w stosunkach wolnego rynku, to musi zaraz chwycić za siekierę i rąbać staruszki, żeby z czegoś żyć, bo w tym ustroju, jest to jedyne pewne źródło utrzymania. To wie każdy bankowiec! I robi to samo!
 
- Jeśli ktoś w socjalizmie popełniał zbrodnię, mówiło się, że nie sprostał wysokim wymaganiom komunistycznej moralności, natomiast takie samo tłumaczenie w liberalizmie odpada, bowiem kapitalizm polega na regulowanym zabijaniu ludzi dla zysku, co też potwierdza Dostojewski wkładając w usta Raskolnikowa odpowiednie cytaty. Oto pierwszy z brzegu: Rodion do Piotra Łużyna: "Proszę wysnuć ostateczne wnioski ze swych (kapitalistycznych) kazań, a wypadnie, że wolno zarzynać ludzi..."
 A mało to dzisiaj takich Łużynów się kręci po Warszawie?
Przecież mnie chodzi o coś więcej - gestykulował do siebie „Szrapnel”, jakby miał dwa duchy - niż smród posoki i parę złotych zysku. Powinienem się na to poważyć, jeśli chcę udowodnić uniwersalizm wilczych praw „gospodarki rynkowej” i wynikających z tego rozlicznych zbrodni – który to system obowiązuje w całym wszechświecie... czyli jednym słowem, że i w tej chwili gdzieś na odległej planecie, na której panuje system liberalistyczny, jakiś były student zarąbuje siekierą starą kobietę, bo wbrew temu, co mówi w śledztwie, że miał środki do życia, to faktycznie nie miał innego wyjścia, jak żyć ma cudzej łasce, pracować, jako dobrowolny niewolnik, lub siekierą zdobyć kapitał by zostać członkiem Klubu Pickwicka.
 
Waha się przed podłością –mierny mąż
Kto nie używa pięści – cierpi wciąż
Każdy biblijny święty – wielki drań
A przecież wniebowzięty – z gwiezdnych sań
Nie chcę już cierpieć nędzy – dobrym być
O lepszym życiu, bez pieniędzy – darmo śnić
Pragnę żyć w nienawiści – z całych sił
Aż krew pociecze z kiści – waszych żył
 
To, co mu się napisało, było jakby jakaś kantylena z księgi prorockiej Syracha, ze Starego Testamentu, ale pozornie było bez żadnego związku ze zbrodnią Raskolnikowa.
 
      Albowiem siła pieniędzy zgromadzonych w rękach lichwiarzy, czy to będzie Alona Iwanowna, czy też plenipotenci Rothschilda, jest olbrzymia i pilnują jej jak oka w głowie panowie prokurenci światowego banku. Kto by patrzył na historię świata bez znajomości wpływów, jakie miały i mają wielkie banki na życie każdego człowieka, ten nic z niej nie zrozumie.
skrent
O mnie skrent

sceptyczny i krytyczny. Wyznaję relatywizm poznawczy. Jestem typowym dzieckiem naszych czasów, walczącym z postmodernizmem a jednak wiem, że muszę mu ulec.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości