Po dzisiejszym pokazie siły wojska polskiego, Jarosław Kaczyński musiał trochę zweryfikować swoje mocarstwowe zapędy. Tuż po zwycięskich wyborach miał być szybki marsz na Wschód, zajęcie Moskwy, osądzenie Putina i po bohaterskim powrocie, przyjęcie tytułu zbawcy świata. Niestety, okazało się, że do realizacji tego jakże szlachetnego planu, konieczne są wzmocnienia i odpowiednia taktyka.
A od kogo najlepiej uczyć się strategii wojennej? Ano od Piłsudskiego, pogromcy sowietów z 1920r. Zasiadł więc Kaczyński na swojej kasztance i wpatrzony w swojego guru obmyślił genialny plan podbicia Rosji.

Przyczółek na naszych północno-wschodnich rubieżach zaskoczymy szarżą lekkiej kawalerii smoleńskiej pod dowództwem Antoniego Macierewicza. Zdezorientowani Rosjanie poddadzą się bez walki.

W drodze na Wschód warto przy okazji rozprawić się z Łukaszenką. Do zdobycia Mińska powinien wystarczyć doborowy oddział moherowych beretów, szkolący się obecnie w tajnej bazie w Toruniu.

Starcia zbrojnego na pewno nie da się uniknąć w dalszym marszu na Wschód. Tam już będzie potrzebna regularna armia, sprawdzona w bojach i gotowa na wszystko. Ze względu na przewagę liczebną i techniczną wojsk rosyjskich, zaskoczymy przeciwnika genialną strategią i błyskotliwie przeprowadzoną akcją militarną. Już sam widok szarżującego naszego wodza wzbudzi panikę i popłoch w szeregach wroga. Po rozproszeniu wojsk rosyjskich do akcji wkroczy regularna armia, wsparta z południa przez bratnią Ukrainę, a od północy przez oddziały Macierewicza. Moskwa padnie po miesiącu.
Ograniczony umysł pozwala mi jedynie na pisanie idiotycznych wywodów o marnej jakości publicystycznej. Na szczęście nikt nie musi ich czytać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości