stopplatformie stopplatformie
625
BLOG

Brzoza skrzydło czy skrzydło brzozę?

stopplatformie stopplatformie Rozmaitości Obserwuj notkę 5


Nasz Dziennik, 2011-09-13
 

- Skrzydło samolotu o takiej masie (blisko 80 ton) nie mogło złamać się pod wpływem uderzenia w 40-centymetrową brzozę - dowodził prof. Wiesław Binienda, członek amerykańskiej Grupy Ekspertów ds. Badań Katastrof Lotniczych, zajmujący się m.in. badaniem przyczyn tragedii wahadłowca Columbia w 2003 roku. Swoje badania oparł na programie przygotowanym przez amerykańskie uczelnie (College of Engineering i The University of Akron) oraz NASA.

Zdaniem inżyniera skrzydło przecięło brzozę. Ale uszkodzenie nie zmniejszyło powierzchni nośnej skrzydła ani stabilności samolotu. Co więcej, po zderzeniu z drzewem przy prędkości ok. 80 m/s samolot mógł lecieć dalej jedynie w lekkim przechyleniu. Nie bez znaczenia jest tu też budowa samego skrzydła. Stanowi ono najsilniejszą część struktury samolotu, ciśnienie powietrza na jego dolnej części musi zrównoważyć ciężar całej maszyny. Struktura wewnętrzna skrzydła musi być na tyle sztywna i odporna, by nie tylko udźwignąć ciężar samolotu, ale też podołać takim siłom, jak ciśnienie powietrza i obciążenia turbulencji lotu. Tymczasem na tezie, że do katastrofy doszło w wyniku zderzenia samolotu z brzozą, skonstruowany jest raport rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego oraz polskiej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. W obu dokumentach nie ma jednak analizy dotyczącej złamanego drzewa.

Przeciążenie i analizy


Komisja nie wykonywała żadnych specjalnych symulacji ani eksperymentów dla zweryfikowania hipotezy ścięcia skrzydła przez brzozę. - Bazujemy na własnym wieloletnim doświadczeniu i znajomości parametrów lotu - ripostuje dr inż. Maciej Lasek, ekspert w dziedzinie aerodynamiki lotniczej, zastępca przewodniczącego podkomisji lotniczej KBWLLP. Jego zespół opierał się na zapisach czarnych skrzynek i wykonywał własne obliczenia. - To, że ta brzoza ścięła skrzydło, wynika z zarejestrowanych przeciążeń i analizy zmian parametrów lotów zapisanych przez rejestratory - tłumaczy. Lasek nie chce komentować ustaleń specjalistów z USA. - Trudno mi się odnieść do tego materiału. Jeszcze go nie widziałem. Jako naukowiec nie mogę się wypowiadać na temat pracy innych osób, dopóki nie zapoznam się dokładnie z ich treścią, przyjętym modelem fizycznym i matematycznym. Jako specjalista od mechaniki lotów, z dziesięcioletnim stażem w Instytucie Lotnictwa, mogę powiedzieć, że obliczeniowo można udowodnić wszystko, wystarczy odpowiednio dobrać założenia - stwierdza. Broni jednak zdecydowanie stanowiska komisji. - Jestem przekonany, że tak się zdarzyło, jak jest opisane w naszym raporcie, w oparciu o dane, którymi dysponowaliśmy. Niedawno szybowiec zderzył się z drzewkami o bardzo cienkich gałązkach przy podejściu do lądowania rzędu 80 km/h i te drzewka obcięły mu oba skrzydła - przekonuje Maciej Lasek.

Sekunda na miliard


Binienda wykonał symulację uderzenia skrzydła w drzewo w różnych wariantach kąta uderzenia i prędkości. Superkomputer ze specjalistycznym oprogramowaniem rozłożył każdą sekundę lotu na miliard części i dla każdego oddzielnie przeliczał siły działające na drewno brzozy oraz materiały, z których zrobione jest skrzydło. Wynik obliczeń nie zgadza się z ustaleniami rosyjskiej i polskiej komisji. - Nie widziałem żadnej analizy tego typu w raportach oficjalnych komisji. Jeśli ktoś ją zrobił, to chętnie się temu przyjrzę. Mnie wyszło, że skrzydło nie mogło odpaść. Jeżeli ekspertom komisji Millera wyszło inaczej, to ktoś się musi mylić - mówi profesor "Naszemu Dziennikowi". I zaprasza chętnych na międzynarodową konferencję w Pasadenie w kwietniu przyszłego roku (odbędzie się zaraz po drugiej rocznicy katastrofy), aby w obecności wybitnych specjalistów z całego świata skonfrontować swoje wyniki badań z konkurencyjnymi rozwiązaniami. Zapowiada również wydanie recenzowanej publikacji zawierającej szczegółowe omówienie wykonanej symulacji.
Praca Biniendy została zignorowana przez media. Ale głośno o niej w internecie. Znaleźli się nawet podejrzliwi, którzy kontaktowali się z amerykańskimi kolegami Wiesława Biniendy. Ale zawiedli się. "Znam i współpracuję z dr. Biniendą. Uważam, że jest godzien szacunku, wiarygodny i wybitnie kompetentny" - napisał w odpowiedzi na e-mail polskiego internauty Kelly Carey, uznany ekspert NASA, z którym Binienda konsultował się podczas prac nad swoją symulacją.
Na animację ostatnich sekund lotu tupolewa zaprezentowaną w dokumentach komisji Millera zwrócił uwagę prof. Kazimierz Nowaczyk, amerykański fizyk polskiego pochodzenia, pracownik Centrum Spektroskopii Fluorescencyjnej Wydziału Biochemii i Biologii Molekularnej Szkoły Medycznej Uniwersytetu Maryland (USA). Jak podkreślił, Tu-154M nie mógł po zderzeniu z drzewem lecieć odwrócony o 180 stopni przez tak długi czas, jak sugerują eksperci przygotowujący animację. Według raportu w odległości 855 m od progu pasa, ok. 350 m od miejsca upadku, samolot lewym skrzydłem uderzył w brzozę. Skutkiem tego uderzenia była utrata części konsoli lewego skrzydła, w efekcie czego rozszczelniony został zbiornik paliwowy. Jak stwierdza raport, zderzenie to spowodowało jednocześnie rozszczelnienie wszystkich trzech instalacji hydraulicznych.

Jest teza, znajdą się dane


Według MAK i polskiej komisji właśnie utrata części skrzydła rozpoczęła nieodwracalny proces dezintegracji samolotu i spowodowała, że samolot zaczął się przechylać w lewo, czemu załoga nie mogła już w żaden sposób zapobiec. Symulacje komisji pokazują, że doprowadziło to do zupełnego odwrócenia się kadłuba grzbietem do dołu tuż przed zderzeniem z ziemią. Natomiast oderwany kawałek skrzydła miał przelecieć jeszcze 111 metrów (w takiej odległości od brzozy został znaleziony). Jedno i drugie wydaje się trudne do wytłumaczenia. Jednak nie dla członków komisji. - To mnie absolutnie z punktu widzenia dynamiki obiektów latających nie dziwi - mówi Lasek, który powołuje się na wykonywane przez podkomisję lotniczą obliczenia. Nieco inaczej patrzy na to dr inż. Ryszard Drozdowicz z Politechniki Szczecińskiej, również zajmujący się aerodynamiką lotniczą. - Przede wszystkim muszę zwrócić uwagę, że to raczej skrzydło ścięło część tego drzewa, a nie odwrotnie. Na dostępnych zdjęciach widać jedynie znaczne wgniecenie skrzydła. Jednak nawet gdyby część skrzydła została ścięta wraz z częścią tej brzozy, to uwzględniając masę i znaczną prędkość początkową odciętej części skrzydła, te 111 m swobodnego lotu odciętego fragmentu skrzydła jest całkiem realne. Oczywiście przy założeniu, że ten fragment skrzydła już w niezależnym locie nie zaczepił na tych 111 m o inne drzewa - komentuje.
Szef zespołu smoleńskiego Antoni Macierewicz zapowiada, że wszystkie dane zaprezentowane przez obu ekspertów zostaną przedstawione prokuraturze wojskowej, Prokuraturze Generalnej, członkom rządu oraz KBWLLP. - Wyrażam głęboką nadzieję, że te instytucje się nimi zajmą - mówił Macierewicz.

 

Anna Ambroziak

Współpraca Piotr Falkowski

 


Praca prof. Biniendy została zignorowana przez media, ale głośno o niej w internecie

 

 

Patriota Ta­kiej schizo­frenii i zakłama­nia mogą do­puścić się tyl­ko lud­zie, którzy włas­nych obywate­li mają za sta­do tępaków i de­bi­li. http://warszawskagazeta.pl śro­da, 22 czerw­ca 2011 Nie możemy dopuścić, by Tusk ze swoją ferajną rządził kolejne 4 lata. Należy przebić się przez medialną blokadę. Wystarczy przesłać znajomym linka i poprosić o dalszą dystrybucję. http://tv.nowyekran.pl/post/22186,niszcz-falszyzm-nie-odpuszczamy

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Rozmaitości