Stowarzyszenie KoLiber Stowarzyszenie KoLiber
207
BLOG

Anna Grabińska: Kto nie pamięta historii, skazany jest na jej po

Stowarzyszenie KoLiber Stowarzyszenie KoLiber Polityka Obserwuj notkę 3

Przeziębienie, jak wiadomo, to nic przyjemnego, ale każdy medal ma awers i rewers. W tym wypadku wszystkim niedogodnościom związanym z kiepskim samopoczuciem towarzyszy wolny czas, gdyż przeziębienie jest świetną wymówką, żeby nic nie robić. Siedząc tak sobie i zastanawiając się nad tym, co mogę robić, czekając aż przeziębienie przejdzie, jak każdy współczesny człowiek włączyłam telewizor. Akurat na Dwójce był Kabaret Pod Egidą, a Jan Pietrzak śpiewał piosenkę o pamięci historycznej.

Piosenka Pietrzaka od razu przypomniała mi film promujący akcję „Che To Nie Jest Święty Mikołaj”. Widząc co i rusz reklamy z wizerunkiem argentyńskiego rewolucjonisty nie sposób nie zadać pytania, skąd się bierze popularność tej wątpliwie interesującej persony. Czy firmy posługujące się charakterystyczną podobizną zdają sobie sprawę z tego, co oprócz swych produktów promują? Jednak moim zdaniem, o wiele ciekawsze jest pytanie, czym dla odbiorców, zwykle młodych ludzi, jest ten wizerunek.

Przedstawiciel operatora telefonii komórkowej celującej w kontrowersyjnych reklamach stwierdził, że Che ma być niczym innym, jak tylko uniwersalnym symbolem rewolucji w ogóle, nie zaś sztandarową postacią rewolucji szczególnej. Cóż, równie dobrze można by z Josepha Goebbelsa zrobić uniwersalny symbol PR-u. Jestem przekonana, że agencja PR z jego podobizną w logo odniosłaby natychmiastowy sukces. Problem polega na tym, że Ernesto Guevara nie jest uniwersalnym symbolem rewolucji jako takiej. „Bohater” ten jest symbolem męczennika za rewolucję, która kosztowała świat miliony ofiar i z której konsekwencjami po dziś dzień musimy się borykać.

Ale każdy, kto zajmował się kiedykolwiek tematem reklamy, doskonale wie, że to, jak komunikat interpretuje nadawca jest kwestią w najlepszym razie trzeciorzędną. Odbiorcy reklam, ku utrapieniu reklamodawców przypisują temu co widzą nowe, często sprzeczne z intencjami nadawcy treści. Przejdźmy więc, do znacznie bardziej frapującego pytania, co oznacza podobizna Che dla tych wszystkich, którzy noszą ubrania z jego portretem. Otóż, moim zdaniem, problem polega na tym, że dla większości osób dumnie paradujących z podobizną mordercy na piersi, podobizna ta nie znaczy nic. Jest to symbol nie odnoszący się do niczego, symulakrum. Istotą problemu jest brak świadomości, nie zaś chęć promowania negatywnych wartości.

Nie znamy i nie pamiętamy historii, żyjemy dniem dzisiejszym, całkowicie zapominając o tym, co było dawniej. Chcemy być nowocześni i postępowi, zupełnie nie rozumiejąc, że drzewo bez korzeni umiera. I tak, jak drzewo pozbawione korzeni, tak my, gdy pozbawimy się historii skarzemy się na powolną śmierć. Wielu młodych ludzi chce dziś być obywatelami świata, chce wyzbyć się swej lokalności, w nadziei zyskania jakiejś uniwersalnej, globalnej tożsamości, która pozwoli im żyć wymarzonym życiem. Niestety jest to pułapka, gdyż supermarket kultury jest prawdziwy tylko do pewnego stopnia. Pewne elementy kultury możemy wybierać i dowolnie łączyć, ale jeśli nie ma bazy kulturowej, jeśli nie jest się zakorzenionym w jakiejś lokalności, nie wyrasta się z jakiejś tradycji, nie ma możliwości przyjęcia tych nowych elementów. To właśnie z historii wyrasta nasza tożsamość. Zapominając o niej zamiast stawać się obywatelami świata, stajemy się ludźmi, którzy nigdzie nie są u siebie.

Clare Cavanagh postawiła tezę, że Polska jest krajem postkolonialnym. Jeśli brak ciągłości tradycji i odrzucenie własnej historii uznać za jeden z objawów syndromu postkolonialnego, to być może wypadałoby przyznać jej rację. Jednak jest to teza, która z wielu względów bardzo mi się nie podoba. Polska nie jest państwem postkolonialnym, choć możliwe, że staje się nim na naszych oczach.

Sądzę, że naszym głównym zadaniem powinno być niedopuszczenie do tego, abyśmy stali się narodem bez historii, bez tożsamości, bez własnego miejsca. I szkoda tylko, że niektórzy zamiast promować historię, odwołując się do nowomowy dążą do kompletnego jej zaprzepaszczenia, poprzez ukrywanie prawdy o niej pod płaszczykiem wymyślnych frazesów i rewolucyjnych kampanii reklamowych.

Pamiętajmy, że „kto nie pamięta historii, skazany jest na jej ponowne przeżywanie”.  

Anna Grabińska jest członkiem o/Warszawa. W latach 2007-2008 sprawowała funkcję Skarbnika Zarządu Głównego.

www.koliber.org Stowarzyszenie KoLiber to ogólnopolska organizacja łącząca ludzi o poglądach konserwatywnych oraz wolnorynkowych. Posiadamy ponad 20 oddziałów w miastach całej Polski. Konserwatyści, liberałowie, libertarianie, wolnościowcy, monarchiści, minarchiści, anarchokapitaliści, antykomuniści. Licealiści, studenci i przedsiębiorcy - młode pokolenie, któremu bliskie są wartości takie jak: ochrona własności, wolność gospodarcza, rozwój samorządności, szacunek dla historii i tradycji oraz silne i bezpieczne państwo. W naszej działalności dążymy do: I Realizacji idei wolnego społeczeństwa. II Całkowitego poddania gospodarki mechanizmom rynkowym. III Obrony suwerenności państwowej. IV Stworzenia "silnego państwa minimum" opartego na rządach Prawa. V Rozwoju samorządności. VI Poszanowania tradycji i historii. VII Uznania szczególnej roli Rodziny Działając w KoLibrze pragniemy zarazem inspirująco i twórczo wykorzystać spędzany wspólnie czas. Pole naszej działalności jest niezwykle szerokie: od tak poważnych przedsięwzięć jak międzynarodowe konferencje, obozy naukowe, panele dyskusyjne poprzez uliczne manifestacje aż po nieformalne spotkania, imprezy integracyjne oraz pikniki. Różnorodność nurtów sprawia, że są wśród nas ludzie o różnych poglądach. I właśnie to jest naszą siłą. Nie zawsze się zgadzamy, ale to jedyne takie miejsce na polskiej scenie politycznej, gdzie prawica potrafi rozmawiać i wypracowywać kompromisy. Poszczególne teksty zamieszczane na blogu nie są oficjalnym stanowiskiem Stowarzyszenia.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka