Z Markiem Morawiakiem, prezesem Stowarzyszenia KoLiber rozmawia Michał Wolski. Wywiad ukazał się w najnowszymu numerze "Gońca Wolności" 1(20)/2009 (s. 1, 3-5), który można pobrać tutaj.
Michał Wolski: Na początek, powiedz, co ukształtowało twoje poglądy, jak przebiegała twoja „kariera” w KoLibrze, dlaczego KoLiber, a nie inna organizacja?
Marek Morawiak: Rzeczywiście można to nazwać karierą i to dość błyskotliwą. Do KoLibra zapisałem się w lutym 2006 roku, a w maju 2008 byłem już prezesem Stowarzyszenia. Teraz zostałem wybrany na kolejną kadencję. Ponadto nie jestem ani z Warszawy, Krakowa czy Katowic – stolicy 4,5 milionowego województwa, ale 200-tysięcznego miasta. To przełamuje pewien sposób myślenia o Stowarzyszeniu.
Nigdy nie definiowałem swoich poglądów. Muszę się przyznać, że w przeciwieństwie do zapewne większości KoLibrów, nigdy nie fascynowali mnie Korwin-Mikke czy Michalkiewicz. Moje poglądy dojrzewały sobie spokojnie, same, gdzieś obok tego nurtu. Długo nie wiedziałem nawet, że jestem konserwatywnym liberałem, choć nim byłem. KoLiber znalazł mnie, kiedy z grupą znajomych, już w czasie studiów, szukaliśmy ujścia dla naszej energii. Nigdy nie chcieliśmy się zapisywać do partyjnych młodzieżówek, myśleliśmy nawet o założeniu jakiegoś lokalnego stowarzyszenia i tak szperając w internecie trafiłem na informację o spotkaniu z Janem Fijorem. Pojechałem do Katowic, tam poznałem Jacka – ówczesnego wiceprezesa Stowarzyszenia – który mnie, zupełnie obcego faceta, wsadził do auta Fijora i zawiózł na piwo! Wtedy też kupiłem książkę, która przewróciła mój świat – Manifest libertariański Rothbarda. Zaczęło się: mail do Andrzeja Oszmiana, Rada Krajowa w Trójmieście, powołanie Oddziału. Jak po piwie z Fijorem, Jacku, Dominice Hoffman, Wojtasie i urzekającej Magdzie Murawskiej nie zakochać się w KoLibrze? W dodatku ta impreza w Trójmieście – dym papierosowy, opary alkoholu i dyskusje aż do rana – człowiek czuł że znalazł swoje miejsce. Niesamowici ludzie i atmosfera – jak druga rodzina! To nasz największy atut. Życzę każdemu nowemu członkowi takich wspomnień.
– Co skłoniło Cię do startu na stanowisko prezesa?
– W grudniu 2007 roku, na kilka dni przed Konwentem rozmawialiśmy z Michałem Bełbotem i Jackiem Spendlem o moim starcie. Z rozmów zrobiła się plotka, a z plotki już całkiem niezły szum. Robienie takiego numery w ostatniej chwili byłoby nie tylko niepoważne ale i nieładne więc wymieniłem tylko kilka zdań z Karolem i już mu nie przeszkadzałem. Tego faceta nawet jeśli się nie lubi to się go kocha! Porywał tłumy, miał plan i ciężko pracował. Rozpad jego zarządu oraz namaszczenie mnie na następcę pozostanie chyba na zawsze jedną z największych tajemnic KoLibra.
Muszę przyznać, że prezesem chciałem być od kiedy wstąpiłem do Stowarzyszenia. Przez dwa lata byłem na niemal wszystkich Radach, widziałem jak to działa od środka, poznawałem ludzi, dużo rozmawiałem. Wiedziałem za co KoLibra kocham, wiedziałem, co mi się nie podoba, co trzeba zmienić, poprawić. To brzmi jak slogan, ale KoLiber to przede wszystkim niezwykli ludzie, takiej atmosfery nie ma w żadnej innej organizacji. Przewodzenie tej grupie to niesamowite doświadczenie i wielka radość, ale też ogrom pracy i odpowiedzialności. Dlaczego zdecydowałem się na kolejną kadencje? Bo jak się coś kocha to choćby pochłaniało energię i czas dba się o to z przyjemnością.
– Jakie były plany, priorytety w działaniach KoLibra u początków Twojej pierwszej kadencji?
– Poprzednie półrocze, to przede wszystkim szybkie skompletowanie nowego Zarządu i dokończenie kadencji. Rada Krajowa przegłosowała w Krakowie duży dokument zobowiązujący Karola do konkretnych działań, nowy zarząd musiał się tych ustaleń trzymać. Priorytet od początku mam jeden. Chcę, żeby KoLiber był nowoczesnym ruchem prawicowym. Stąd próby zmiany systemu zarządzania czy przepływu informacji. Przebudowa tzw. systemu identyfikacji wizualnej. Skupienie na dużych akcjach, na samorządzie.
– Jak jest z realizacją tych założeń? Czy na konwencie mogłeś powiedzieć, że wszystkie udało się zrealizować?
– Założenia, to niestety tylko założenia, rzeczywistość je weryfikuje i ciągle rzuca kłody pod nogi. Na drodze do rozwiązania problemu pojawiają się trzy nowe problemy. Sprawy często się przeciągają, bo dla pełnowartościowego efektu trzeba wcześniej zrobić coś innego. I tak w kółko. Mimo wszystkich przeciwności był to okres bardzo owocny. Poprawiliśmy znacząco finanse, zadbaliśmy o blog i „Gońca”, nowa strona i newsletter są wypełniane treścią, dopracowywane. Są nareszcie decyzje w sprawie Ukrainy i międzynarodówki. Liberty Camp był pełnym sukcesem. Tak samo Slot, gdzie doskonale zaprezentowaliśmy się kilku tysiącom ludzi. Gruzja – akcja, która zmobilizowała ogromną rzeszę KoLibrantów, zaowocowała nowymi kontaktami, z których dzisiaj korzystamy. Manifestacje w całym kraju, m.in. w Warszawie z Bronisławem Wildsteinem, koncert na gliwickim rynku. Byliśmy u ambasadora Estonii, ambasadora Gruzji, na Ogólnopolskim Forum Organizacji Pozarządowych, na Forum ekonomicznym w Nowym Sączu. Był wspólny z Instytutem Globalizacji duży projekt „Cyfryzacja”. Przyjechaliśmy z różnych stron Polski na marsz JOW w Warszawie. Chłopaki w Krakowie zrobili „I love Niepodległość”, Trójmiasto miało dwie głośne akcje. Zorganizowało niesamowite „wakacje” nad morzem. Wypracowaliśmy doskonałe relacje z liderami nowopowstającego, prawicowego ruchu. Organizujemy po raz kolejny wspólnie z PAFERE konkurs prorynkowych prac magisterskich. Jak na pół roku działalności to wynik mocno zadowalający.
Drugą część rozmowy opublikujemy jutro.
www.koliber.org
Stowarzyszenie KoLiber to ogólnopolska organizacja łącząca ludzi o poglądach konserwatywnych oraz wolnorynkowych. Posiadamy ponad 20 oddziałów w miastach całej Polski.
Konserwatyści, liberałowie, libertarianie, wolnościowcy, monarchiści, minarchiści, anarchokapitaliści, antykomuniści. Licealiści, studenci i przedsiębiorcy - młode pokolenie, któremu bliskie są wartości takie jak: ochrona własności, wolność gospodarcza, rozwój samorządności, szacunek dla historii i tradycji oraz silne i bezpieczne państwo.
W naszej działalności dążymy do:
I Realizacji idei wolnego społeczeństwa.
II Całkowitego poddania gospodarki mechanizmom rynkowym.
III Obrony suwerenności państwowej.
IV Stworzenia "silnego państwa minimum" opartego na rządach Prawa.
V Rozwoju samorządności.
VI Poszanowania tradycji i historii.
VII Uznania szczególnej roli Rodziny
Działając w KoLibrze pragniemy zarazem inspirująco i twórczo wykorzystać spędzany wspólnie czas. Pole naszej działalności jest niezwykle szerokie: od tak poważnych przedsięwzięć jak międzynarodowe konferencje, obozy naukowe, panele dyskusyjne poprzez uliczne manifestacje aż po nieformalne spotkania, imprezy integracyjne oraz pikniki.
Różnorodność nurtów sprawia, że są wśród nas ludzie o różnych poglądach. I właśnie to jest naszą siłą. Nie zawsze się zgadzamy, ale to jedyne takie miejsce na polskiej scenie politycznej, gdzie prawica potrafi rozmawiać i wypracowywać kompromisy.
Poszczególne teksty zamieszczane na blogu nie są oficjalnym stanowiskiem Stowarzyszenia.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka