Wczoraj jeden z blogerów postanowił opublikować tekst, który wręcz zmusza do refleksji. Otóż pan Kamil Gorzelańczyk raczył nas pouczyć o tym, iż w PRL:
" ktoś był urzędnikiem, ktoś milicjantem a jeszcze ktoś inny politykiem, bo takie miał powołanie. Ojczyzna, choć zniewolona, potrzebowała tych ludzi."
Następnie dowiadujemy się, że: " To jest bowiem świństwo domniemywać, że człowiek zatrudniony, dajmy na to w MSW, był zdrajcą i życzył Polsce jak najgorzej. Może właśnie chciał jak najlepiej..."
Dalej jest jeszcze ciekawiej: " I owszem, nawet to nieszczęsne SB było równie niezbędne, jak dzisiaj musi istnieć ABW".
Można rzecz jasna wzruszyć ramionami i powiedzieć; ot kolejny przykład głupoty, niewiedzy lub wyjątkowo złej woli. Niestety, jest to jednak opowieść tak często powtarzana, że zmusza do postawienia pytania: co się roi w głowie pana Gorzelańczyka? Jak wyobrażą sobie PRL? Z jednej strony jest to " Ojczyzna zniewolona". Ale w tym samym akapicie twierdzi, że SB to takie dzisiejsze ABW, a aparatczycy z PZPR to politycy ( jak inni ) a w KC PZPR zasiadali bo takie mieli ambicje i ( nomen omen ) "powołanie". I wszystkich ich nasza Ojczyzna potrzebowała. Ciekawy jestem do czego tak ich nasza Ojczyzna potrzebowała. No, ale tego się nie dowiadujemy, choć kto żył w PRL wie to sam doskonale.
Zagadką pozostaje kto trzymał w niewoli, tę zniewoloną Ojczyznę, skoro nie PZPR i jej aparat przemocy. Chyba zniewolona już spadła z Nieba a funkcjonariusze MSW i PZPR postanowili, bo takie mieli powołanie, zaopiekować się biedaczką w oczekiwaniu na korzystniejsze wyroki boskie. W końcu, " może właśnie chcieli jak najlepiej" ?
Równie odkrywcza, w tym kontekście, jest argumentacja pana Gorzelańczyka na temat niemożności przeprowadzenia lustracji i dekomunizacji po 89 roku. Wydawałoby się w świetle przytoczonych powyżej tez, żadna dekomunizacja ani lustracja nie była zasadna z braku podstaw moralnych i politycznych. Otóż, nie. Była niemożliwa, gdyż objąć musiałaby setki tysięcy fachowców, których nie było kim zastąpić, twierdzi pan Gorzelańczyk. A więc co? Była uzasadniona ale praktycznie niewykonalna? A może to argument dodatkowy, typu: niepotrzebna i niewykonalna. Chyba to nam chciał powiedzieć wspomniany autor.
Pomijając gołym okiem widoczny chwyt erystyczny, sprowadzenia do absurdu, jest to teza równie kłamliwa. Chwyt polega na tym , że stawia się fałszywą alternatywę wyłączeniową: albo wszyscy albo nikt. Albo pozbywamy się nawet urzędników w gminie, albo pozostawiamy w polityce członków BP PZPR i generałów WSI.
I tak można pastwić się nad tym stekiem nonsensów, zwykłych fałszów i chwytów erystycznych. Ale nie ma takiej potrzeby. Wystarczy. Pozostaje pytanie; co ma w głowie pan Gorzelańczyk wypisując te banialuki ?
Moja hipoteza jest taka; pan Gorzelańczyk jest stosunkowo młodym człowiekiem ( ok. 40 ) więc nie zna PRL z własnego doświadczenia dojrzałej osoby i stanowczo zbyt wiele czytał GW oraz oglądał TVN. I takie są tego skutki. No, ale jest dorosły i sam tak chciał....
P.S.
Pan Gorzelańczyk przedstawia się jako " człowiek piszący". To bezsprzecznie prawda. Szkoda, że nie myślący....