Stanisław Sygnarski Stanisław Sygnarski
258
BLOG

Trójpodział władz

Stanisław Sygnarski Stanisław Sygnarski Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Jednym z największych zagrożeń egzystencji człowieka - odkąd żyje on w strukturze społecznej - jest tyrania. Dlatego też już od wieków najświatlejsze ludzkie umysły głowiły się nad stworzeniem systemu, który zabezpieczałby przed rządami dyktatorów. Był też taki okres naszego rozwoju - nomen omen nazwany później oświeceniem - w którym pojawiła się taka koncepcja. Właśnie wtedy narodziły się zręby nowożytnej liberalnej demokracji parlamentarnej. Ten model organizacji państwa był pomysłem angielskiego filozofa Johna Locke’a, a rozwinął go jeden z najświatlejszych umysłów Europy - Monteskiusz. Monteskiusz w swym dziele „O duchu praw” stwierdził: /za Wikipedią/ że „posiadanie władzy skłania do jej nadużywania i łamania praw obywatelskich. Warunkiem zachowania wolności politycznej obywateli jest podział władz między różne, niezależne, wzajemnie dopełniające, hamujące i kontrolujące się podmioty. Pisał /około 1750r/:

Kiedy w jednej i tej samej osobie lub w jednym i tym samym ciele władza prawodawcza zespolona jest z wykonawczą, nie ma wolności, ponieważ można się lękać, aby ten sam monarcha albo ten sam senat nie stanowił tyrańskich praw, które będzie tyrańsko wykonywał. Nie ma również wolności, jeśli władza sądowa nie jest oddzielona od władzy prawodawczej i wykonawczej. Gdyby była połączona z władzą prawodawczą, władza nad życiem i wolnością obywateli byłaby dowolną, sędzia bowiem byłby prawodawcą. Gdyby była połączona z władzą wykonawczą, sędzia mógłby mieć siłę ciemiężyciela

          Koncepcja Monteskiusza zyskała uznanie jeszcze w XVIII wieku. Została wyrażona w Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela, konstytucji Stanów Zjednoczonych, Konstytucji 3 maja i pierwszej konstytucji francuskiej. 

          Współcześnie z tej koncepcji wyprowadza się następujące wnioski: władza ustawodawcza, wykonawcza i sądownicza są wyodrębnione i sprawowane przez osobne organy państwowe. Łączenie kompetencji organów i stanowisk różnych władz jest niedopuszczalne, władze te mają wzajemnie oddziaływać na siebie i się hamować.”


Powołując się na te elementarne przecież elementy wiedzy o społeczeństwie można stwierdzić, że tysiące ludzi protestujących przeciw utracie niezależności sądownictwa to nie zdrajcy,  kanalie, czy ubecy. To z całą pewnością  świadomi obywatele, którzy zdają sobie sprawę z tego, jakie skutki wywoła - raczej wcześniej niż później - utrata trójpodziału władz.

           Właściwie powyższe zdanie mogłoby być już wystarczającą  pointą  powyższego tekstu. Chciałbym jednak również zauważyć, że w czasie gorącej walki politycznej o niezależne sądownictwo, pojawiające się codziennie informacje o naszym cudzie gospodarczym, pękającym z nadmiaru środków finansowych budżecie i niezwykłej sprawności pana wicepremiera od gospodarki są mocno nietrafione i cokolwiek nie na miejscu. Nie na miejscu - ponieważ jest wiele spraw, zwłaszcza publicznych - których nie da się zakamuflować pełnym brzuchem! A mocno nietrafione - ponieważ nie ma przykładu ani jednej dyktatury, która trwałaby ekonomicznie nawet przez krótki czas na dobrym poziomie  /choćby -Wenezuela/.

            Ktoś powie: kto tu mówi o dyktaturze? Odpowiedź jest prosta: a cała władza w jednych rękach to co?! Nie dziwi więc więzienny strój senatora  Jana Rulewskiego, w którym przyszedł na obrady senatu, dramatycznie protestując w ten sposób przeciw zawłaszczeniu sądownictwa przez partię rządzącą. A przecież Jan Rulewski to jedna z najjaśniejszych postaci w naszej powojennej historii. I jeżeli on decyduje się na taki gest, jeżeli on zakłada więzienny uniform, w którym siedział lata w więzieniu za Polskę, to znaczyć może tylko jedno. Znów nasz kraj znalazł się na niebezpiecznym zakręcie. I to, jak i gdzie nas wyrzuci z tego zakrętu, jest niezwykle istotne. Istotne nie tylko dla nas - ale co jest o wiele ważniejsze - dla przyszłych pokoleń.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka