Podtytuł:
„Jak ratlerek chciał zagryźć bulteriera”
Tak się jakoś dziwnie składa, że jako osoba nie oglądająca od prawie trzech lat telewizji, dzień po dniu wyrażam swoją opinię o programie telewizyjnym. Żeby nie wyjść na hipokrytkę, wyjaśniam, że telewizji nie oglądam, ale czasami dolatują mnie odgłosy programów oglądanych przez domowników, którzy nie są w stanie poświęcić się buszowaniu w sieci. I takim to sposobem, doleciały mnie wczoraj strzępy programu Barbary Czajkowskiej pt. „Kod dostępu” wyemitowanego przez TVP INFO. Wczoraj pani Czajkowska wzięła na tapetę Jacka Kurskiego. Oczywiście tematem programu była nieco już przebrzmiała sprawa odnosząca się do wyroku wydanego przez sędziego Tuleyę w sprawie doktora G. Chociaż sprawa jest już nieświeża i emocje zaczęły opadać, chociażby ze względu na wycofanie się sędziego z zawiadamiania o popełnieniu przestępstwa przez agentów CBA, to redaktor Czajkowska z poczucia obowiązku i misji, jaką ma do spełnienia w TVP INFO i zapewne na rzecz salonu, musiała lekcję z tego tematu odrobić. I trzeba przyznać, że jak zwykle odrobiła ją rzetelnie. W swoim mniemaniu oczywiście.
Zwiewna i ulotna, jak jej złote myśli, Barbara Czajkowska, usiłowała niczym jazgotliwy i agresywny ratlerek, zagryźć słynnego bulteriera, który tak naprawdę powinien załatwić ją jednym kłapnięciem szczęki. Pani redaktor Czajkowska usiłowała za wszelką cenę udowodnić, jakich to nadużyć dokonało CBA w sprawie doktora G., poprzez sobie tylko znane skojarzenia przywołując nawet jako autorytet samego Janusza Kaczmarka. Oczywiście usiłowała również umniejszać winy skazanego lekarza. Jednym słowem mieliśmy do czynienia z jeszcze jednym medialnym adwokatem w tej słynnej sprawie. Metody jakie zastosowała red. Czajkowska, dziwnie jakoś skojarzyły mi się z metodami, które napiętnował sędzia Tuleya ogłaszając swój wyrok. Mam tu na myśli słynny już konwejer, tyle tylko, że w tym przypadku…. dziennikarski. Myślę, że to porównanie wcale nie jest nieuzasadnione, biorąc pod uwagę sposób, w jaki pani Czajkowska prowadzi swój program, zwłaszcza wtedy gdy gości polityków, do których żywi nieskrywaną niechęć. Tak było również w tym przypadku. Jacek Kurski jak można było zauważyć do jej ulubieńców nie należy. Obserwując sposób prowadzenia przez nią programów, trudno nie zauważyć, że jej niedościgłym wzorcem jest diva naszego dziennikarstwa słynna MO. Trzeba przyznać, że Czajkowska jest jedynie jej nędzną podróbką, nie mającą szans na dorównanie, chociaż metody stosuje podobne. Zarzuca gościa pytaniami, na które nie pozwala odpowiedzieć, przerywając swojemu interlokutorowi. Nie kryje swojego poglądu na sprawę o której rozmawia z gościem. Jest nieobiektywna, zabiera czas, który powinien być przeznaczony na ustosunkowanie się gościa programu do tematu rozmowy. Swoimi wywodami, red. Czajkowska jasno określa po której jest stronie. Jest przedstawicielką dziennikarstwa skrajnie nierzetelnego i nieprofesjonalnego. Nie jest w stanie ukryć swojego zacietrzewienia, agresji i braku obiektywizmu. Jej pytania mają formę monologów, nie zostawia zaproszonemu gościowi czasu na odpowiedź, często przerywa w pół słowa.
Zresztą moje spostrzeżenia nie są nowe, upewniłam się jedynie, że Barbara Czajkowska, po dość długiej nieobecności na antenie telewizyjnej nie zmieniła się ani trochę, jest w czołówce dziennikarzy nierzetelnych i nieobiektywnych, którzy ze swoimi gośćmi nie rozmawiają, ale ich przesłuchują, stąd moje skojarzenie z konwejerem dziennikarskim.
I jeszcze jedno, jednak ratlerek pozostał ratlerkiem, chociaż jazgotliwym.
Jeżeli ktoś chce obejrzeć redaktor Czajkowską w akcji, może skorzystać z linka, który zamieszczam:
http://www.tvp.pl/vod/audycje/publicystyka/kod-dostepu/wideo/jacek-kurski-odc-33-12012013/9538654
Inne tematy w dziale Rozmaitości