Jaki jest Wałęsa, każdy widzi. Czy może kogoś jeszcze czymś zaskoczyć? Wątpię. Bardziej niż bredzenie Wałęsy, zaskakuje mnie hipokryzja „oburzonych” na jego ostatnią wypowiedź na temat mniejszości seksualnych. Wiele wcześniejszych wypowiedzi Wałęsy, uważam bardziej bulwersujących, jakoś przechodziło bez echa. Nikt się wtedy oburzał ani w kraju, ani za granicą, bo wtedy Wałęsa pluł na normalność, bezkarnie uwłaczał pamięci Prezydenta Kaczyńskiego, ale gdy jak zwykle „spontanicznie” wypowiedział się na temat nienormalności, świat zareagował świętym oburzeniem. W tym przypadku można mówić nie tylko o podwójnych standardach, ale o podwójnej moralności. Szkoda, że są to takie czasy, gdzie nienormalność ma więcej praw i obrońców, niż to co normalne. A Wałęsa jak widać, już takim poprawno-niepoprawnym mędrkiem pozostanie i hipokryci, albo przełkną tę żabę, albo w końcu się od niej odetną. Trudno nie zauważyć, że mają dylemat. Poprawność nakazywałaby to drugie, ale czy się na to zdecydują w stosunku do „legendy”, którą sami stworzyli?
Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że większość hipokrytów o mniejszościach seksualnych myśli tak samo jak Wałęsa, tylko obowiązująca poprawność oraz obawa przed posądzeniem o brak tolerancji nie pozwoli im przyznać się do tego.
Oskarżanie Wałęsy w tym momencie o szerzenie mowy nienawiści jest szczytem hipokryzji i zakłamania.
Poniżej dla porównania to co bulwersuje i to, co nikogo nie zblwersowało wcześniej.
Inne tematy w dziale Rozmaitości