Szatonka Szatonka
310
BLOG

A może to była kiełbaska sojowa?

Szatonka Szatonka Rozmaitości Obserwuj notkę 3

"Wymiarkowawszy to wszystko Kmicic począł drążyć cicho dziury w pochyłości szańca
i piąć się z wolna ku armacie.
Po kwadransie pracy zdołał ręką chwycić się za otwór armaty. Przez chwilę zawisnął
w powietrzu, lecz niepospolita jego siła pozwoliła mu utrzymać się tak, dopóki nie zasunął
kiszki w paszczę armaty.
- Naści, piesku, kiełbasy! - mruknął - tylko się nią nie udław."

Henryk Sienkiewicz, "Potop"

 

W ubiegłym roku, na Mikołaja, panowie prokuratorzy wojskowi obdarowali nas informacją o wysokoenergetycznych wędlinach i pastach do butów. Peerelowska szkoła średnia dała mi jakąś tam wiedzę o wysokoenergetycznych kiełbasach służących do wysadzania w powietrze... no nie, nie samolotów... zabytkowych armat - czego efektem była notka "Wojskowa kiełbasa ze sznurkiem".

Niestety! Minęło sześć miesięcy z okładem i się okazało, że na nic moja wiedza o kiełbasach i kolubrynach! Wojskowa kiełbasa trotylska okazała się zwykłą zielonogórską. Niespecjalnie wysokiej jakości - 10 gram wieprzowiny na 100 gram wyrobu gotowego. I choć brakujące 90 gram zostało uzupełnione różnymi związkami chemicznymi - głównie tlenkiem wodoru - to jednak nie było wśród nich trójnitrotoluenu.

Jak można się było spodziewać, informacja o braku śladów materiałów wybuchowych, udzielona na podstawie analizy 10% próbek, wzbudziła na Salonie żywiołową reakcję. Zwolennicy teorii naciskowo-brzozowej tryumfowali. Zwolennicy teorii wybuchowej przypomnieli sobie, że do wybuchów nie potrzeba materiałów wybuchowych - wystarczą wysokoenergetyczne produkty przetwórstwa ropy naftowej. Pojedynczy przedstawiciele zarówno moherowego, jak i leminżego rodu zaczęli się zastanawiać nad przyczynami rozbieżności między wynikami badań dokładnych i przesiewowych.
A jest nad czym. Nominalnie, fałszywych alarmów powinno być od dwóch do czterech procent. Tu... jeśli wierzyć Prokuraturze - a nie ma powodu, by jej nie wierzyć... fałszywych alarmów było sto procent.

Może się tak zdarzyć? Pewnie, że może, choć prawdopodobieństwo takiej sytuacji jest niewielkie. Ale w Lotto te miliony co jakiś czas ktoś wygrywa, choć prawdopodobieństwo wygranej też nie jest wielkie.
Jak na razie jednak na Salonie obowiązują dwie teorie. Pierwsza, leminżego pochodzenia, że panowie biegli byli nie dość biegli w obsłudze skomplikowanych urządzeń, ale próbki były OK. Druga, spod moherowego beretu, że panowie byli biegli nie tylko w teorii, ale i w praktyce, za to próbki ktoś podmienił. 
Kombinatoryka podsuwa dodatkowe możliwości. Trzecią - panowie nie mieli pojęcia o obsłudze skomplikowanego urządzenia, a i tak próbki ktoś podmienił. I czwartą - panowie byli doświadczonymi fachowcami, a próbek nikt nie podmienił.

Ech... zbyt skomplikowane to wszystko, jak na szatonkową głowę. Chyba przyjdzie mi poczekać, aż przebadają brakujące 90% próbek. A na razie zanucę sobie wraz z Ziomusiem z Psar - "może to była kiełbaska sojowa, a nie wieprzowa?  co za gniot"...

  

 

Szatonka
O mnie Szatonka

https://www.youtube.com/watch?v=B1ULWx0eflM

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Rozmaitości