Szatonka Szatonka
140
BLOG

"Idźmy w taniec malowany na szkle..."

Szatonka Szatonka Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Poszliśmy wtedy do knajpy, ale na miejscu okazało się, że ani ja, ani on nie mieliśmy ochoty na jedzenie. Koniec końców, zamówiliśmy tylko piwo.

Siedzieliśmy w milczeniu, otuleni hałasem świata, sącząc piwo. Nie rozmawialiśmy, bo tematy zawodowe podlane alkoholem wywoływały w nas odruch wymiotny, a na prywatne jakoś nie mieliśmy ochoty. Po prostu siedzieliśmy i piliśmy piwo. Potem drugie.  

 Drugie już mi nie smakowało. Ale lokal, owszem. Moja opuszczona, niedopita szklanka stała w niewielkiej, złotej kałuży robiąc za uniwersalny, krótkoterminowy odstraszacz na kelnerkę. Siedzący naprzeciwko kolega zastanawiał się nad trzecią porcją kalorii.  


I wtedy pojawiła się ona. Drobna, zwiewna, ulotna jak nimfa. Usiadła na brzegu mojej szklanki. 


Siedziała tak chwilę, otoczona zewsząd piwnym aromatem. Niepewna czy w prawo, czy w lewo ma schodzić w dół, po zboczu szklanej góry, u stóp której pienił się - słabo, bo słabo, ale jednak - złoty ocean. Kiwała się to w prawo, to w lewo, próbując dociec, który kierunek szklanogórskiej alpinistyki doprowadzi ją do upragnionego celu.  

Obserwowaliśmy ją w milczeniu. Z minuty na minutę coraz mniej przypominała nimfę, a coraz bardziej fredrowską Oślinę, co to "pośród jadła z głodu padła". I wtedy nimfa, nie mogąc się zdecydować, czy ma iść w prawo, czy w lewo, wykonała manewr, którego się po niej nie spodziewaliśmy. Ruszyła na wprost, najwyraźniej rozumując - całkiem przecież słusznie - że skoro ani prawy, ani lewy kierunek nie charakteryzuje się zwiększonym aromatem, to tylko droga na wprost doprowadzi ją tam, skąd dobywa się upojny zapaszek. 

Patrzyliśmy zafascynowani, jak raźno kroczy naprzód, zgodnie z kierunkiem ruchu wskazówek zegara. Jak robi jedno okrążenie... Drugie... Dziesiąte... W końcu przestaliśmy liczyć. Siedzieliśmy w milczeniu, jak zaczarowani, w bezruchu niemal, obserwując ten niezwykły marsz.  


Blisko dwudziestominutowy bezruch przywabił kelnerkę. Złowrogi cień padł na szklankę z niestrudzonym wędrowcem. Nimfa przerwała wędrówkę. Skuliła się w sobie.

Ręka olbrzymki przemknęła przez kosmos stolika. Palce zacisnęły się na zdobyczy. Kelnerka postawiła na tacy pustą szklankę kolegi. Spojrzała to na mnie, to na kolegę i po uznaniu, że jesteśmy trzeźwi - wszak osobom nietrzeźwym alkoholu nie sprzedaje się - złożyła nam propozycję nie do odrzucenia. Moja grzeczna odpowiedź, że jeszcze się zastanawiamy, chwilowo ją zadowoliła. Odeszła, niosąc na tacy trofeum. 


Przez kilkadziesiąt sekund nasza nimfa dochodziła do siebie. Bliskie spotkanie z Absolutem musiało skłonić ją do refleksji. Zrozumiała wreszcie, że droga, którą kroczy, nie doprowadzi jej do celu.  

Zdecydowała się zawrócić.  


Patrzyliśmy zafascynowani, jak nieugięcie kroczy przeciwnie do ruchu wskazówek zegara, robiąc jedno okrążenie... Drugie... Dziesiąte... Przestaliśmy liczyć.  

Po jakichś pięciu minutach kolega oderwał wzrok od szklanki. Spojrzał na mnie i po raz pierwszy od chwili, gdy zastanawialiśmy się nad zamówieniem, odezwał się: 

 - Słuchaj... A jeśli my też..? 

Nie czekając na odpowiedź, zamoczył opuszek palca w rozlanym piwie i postawił kroplę złotej rosy na brzegu szklanki. 





Szatonka
O mnie Szatonka

https://www.youtube.com/watch?v=B1ULWx0eflM

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości