Nikolai Repnin był ambasadorem carycy Katarzyny na dworze Stanisława Augusta. Miał nieograniczone uprawnienia i to on faktycznie rządził Rzeczpospolitą. Jak wieść gminna niesie w sali tronowej Repnin siedział na podobnym podwyższeniu jak król Polski, tak, że zagraniczne poselstwa wchodząc do sali tronowej nie wiedziały kto jest prawdziwym królem.
Biorąc pod uwagę wszystko to, co stało się w ciągu ostatnich czterdziestu ośmiu godzin, a w tym oświadczenie Schetyny, że marsz w Święto Niepodległości według niego jednak faszystowskim był oraz pełną współpracę Platformy Obywatelskiej z przeciwnikami Polski, a także gotowość tej partii i jej przewodniczącego do wszelkich podłych czynów mających za jedyny cel odsunięcie Prawa i Sprawiedliwości od władzy i zastąpienie go uległym Unii kwasi rządem ze Schetyną jako kwasi premierem należy zastanowić się kto dla owego ersatzu prawdziwej władzy ma stać się współczesnym Repninem?
Komu zbudować podwyższenie w URMie i przysposobić gabinet wis a wis gabinetu polskiego premiera? Może Rolf Nikel niemiecki ambasador byłby właściwą osobą? W końcu po PiSowskim karnawale nikt już nie zaufa Polsce na tyle aby nie kontrolować każdej decyzji Urzędu Rady Ministrów i to nie gdzieś po za granicami, ale tutaj, w Polsce. Grzegorzowi Schetynie z pewnością to nie będzie przeszkadzać, zadowoli się fasadową władzą uwalniając swoje czarne sumienie od dylematów kogo symbolicznie albo i nie koniecznie symbolicznie postawić pod ścianę, polecenia wydawać będzie Rolf Nikel. W końcu to nic nowego już dzisiaj posłowie PO i sędziowie z KRS biegają do niemieckiej ambasady po dyspozycje.
Żakowski zapieje z radości, a Lis może z zachwytu narobi i w spodnie. Europejskie równość, wolność i braterstwo zostaną zachowane, zaś wszystkie, unurzane w we własnych podłościach upadłe dziennikarskie anioły wzlecą ku nowemu porządkowi aby służyć europejskiej zgniliźnie i ponownie poczuć się elitą. Polska ponownie stoczy się w stare koleiny państwa zależnego z malowaną wielkością wasala, liberalną moralnością bezideowców i potęgą gospodarczą stacjonujących na polskiej ziemi niemieckich koncernów.
Nigdy już nie staniemy na własne nogi bo nie pozwoli na to czyniona niemieckimi rękoma europejska unifikacja odbierająca narodowość, religię i polityczną wolę. Schetynie albo wyrobowi schetyno podobnemu nie będzie to przeszkadzać, miejsce na malowanym tronie w glorii głoszonej przez różnych Żakowskich dętej demokracji i władzy nad narodem, który już dawno przestał być polskim Schetynie wystarczy z nawiązką bo nie bycie ojcem narodu mu chodzi tylko o poczucie władzy choćby malowanej.
Oczywiście to, o czym piszę to fikcja jednak są w Polsce siły, które do niej dążą i za ową fasadową władzę gotowi są sami prosić Niemców o ichniejszego Repnina i podobnie jak niegdyś Rzewuski, Branicki i Potocki śmiać się z odium zdrajcy. Od nas tylko zależy aby Taki Schetyna, Boni czy Thun nigdy nie doszli do władzy.
