OT
OT
Republikaniec Republikaniec
762
BLOG

Obrona terytorialna w świetle doświadczeń z Ukrainy.

Republikaniec Republikaniec Polityka Obserwuj notkę 47

Problematyka wzmacniania obronności kraju długo miała u nas pod górkę. Bo i po co inwestować w czołgi, skoro historia się skończyła? Za siły zbrojne bezpiecznego ze wszech miar państwa, przeniesionego  ideologicznie na szczęśliwa wyspę, miała robić niewielka armia zawodowa, pomyślana przede wszystkim jako rezerwuar sił ekspedycyjnych, używanych w ważnych dla sojuszników operacjach gdzieś daleko, w innych światach. Nielicznym przypominającym, że mamy długie, otwarte, lądowe granice, do obrony których stutysięczne wojsko nijak wystarczyć nie może, a krwawe straty w warunkach prawdziwego konfliktu będą wymagać posiadania licznych i wyszkolonych rezerw ludzkich, w odpowiedzi pukano w czoło. Budowaliśmy więc w pocie czoła stadiony, a likwidowaliśmy nie tylko jednostki wojskowe, ale nawet komisariaty policji, o placówkach pocztowych czy szkołach nie mówiąc. Bo wojsko się nie opłacało, a pieniędzy nie było i miało nie być. W kompletne zapomnienie poszła więc podstawowa wręcz prawda doświadczeń wojennych, że jednym z najistotniejszych czynników hamujących agresję jest powszechność stawianego oporu. Zalążki sytemu obrony terytorialnej, których powstanie w latach 1998-2001 przeforsował Romuald Szeremietiew, uległy solidarnie za rządów kolejno SLD, PiS i PO pełnej likwidacji do 2008 roku.
Odrodzenie koncepcji wojsk obrony terytorialnej w Polsce należy zapisać na dobro Antoniego Macierewicza, który w latach 2015-2017 z żelazną konsekwencją zbudował podstawy do ich ponownego utworzenia, z nadaniem im statusu odrębnego rodzaju sił zbrojnych. Prawne ramy zapewniła zmiana ustawy o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 16 listopada 2016 r. Po pięciu latach jest piętnaście brygad OT, dwa centra szkolenia i batalion dowodzenia, w sumie ponad 30 tys. żołnierzy. Pełnoskalowo przydatności naszych WOT całe szczęście nie musieliśmy jeszcze testować. Natomiast schemat prawny ich  tworzenia posłużył za wzór. Pod koniec 2021 roku parlament ukraiński przyjął w trybie pilnym ustawę „O podstawach oporu narodowego”, która w znacznej części skopiowała schemat polski. Tak więc 1 stycznia 2022 roku powołano, na podstawie wcześniej (zasadniczo od 2016 r.) stworzonych jednostek, Siły Obrony Terytorialnej Sił Zbrojnych Ukrainy. W założeniu miały one liczyć 25 brygad (po jednej w każdym obwodzie – województwie), składające się z rejonowych (powiatowych) batalionów, łącznie w sile ok. 100 tys. żołnierzy. Formowanie założono na podstawie zaciągu ochotniczego. W praktyce wojennej (procesu organizacji zamknąć do 24 lutego się nie udało), utworzono dowództwa brygad, różną w każdej z nich liczbę batalionów. Powstały w tych ramach także inne ochotnicze (nie tworzone na zasadzie terytorialnej) formacje, co umożliwiały przyjęte rozwiązania prawne. Napływ ochotników był, jak się wydaje masowy, pozwalając osiągnąć założoną liczebność formacji, a nawet ją przekroczyć. Wspomniane „inne” formacje to odziały tworzone na bazie ruchów społecznych i politycznych. I tak, w Kijowie Ruch Azowski sformował  dwubatalionowy (do kwietnia) pułk „Azow-Kijów”, który ze względu na dużą ilość doświadczonych weteranów walk w Donbasie został, jeszcze w lutym, użyty na froncie jako jednostka liniowa, a 9 marca włączono go formalnie do amii czynnej jako Samodzielony Pułk Specjalnego Przeznaczenia „Azow". Sympatycy partii „Europejska Solidarność", której liderem jest Petro Poroszenko, utworzyli 206 batalion OT w Kijowie. W 112 kijowskiej brygadzie OT znalazł się także Ochotniczy Batalion „Swoboda", powstały pod auspicjami niezbyt sympatycznej partii o tej nazwie. Aktualnie batalion ten także został przeniesiony do armii czynnej i jest na froncie w Donbasie. Podobna formacje środowiskowo-polityczne powstały także w Charkowie (pułk „Azow-Charków") i Czernihowie. W sumie do służby frontowej wydzielono aktualnie kilka (6 – 8) batalionów, powstałych w ramach formowania OT.
Użycie terytorialnych jednostek ochotniczych odbywa się, w zasadzie zgodnie z założeniami – pełnią one przede wszystkim służbę ochrony tyłów i komunikacji, patrolową oraz porządkową.  We współdziałaniu z policją i SBU skutecznie zdołały rozbić rosyjską masową akcję dywersyjną w pierwszym miesiącu wojny. Znakomicie odciąża to wojska operacyjne. Natomiast na terenach działań wojennych bataliony OT włączały się w obronę swoich miast, po ustabilizowaniu frontu codzienną praktyką stało się wydzielenie 2-3 najlepiej przygotowanych, doborowych kompanii w każdej brygadzie, które pełniły rotacyjnie służbę na pierwszej linii frontu, wspierając wojska regularne.
Wniosek z wojny na Ukrainie w kwestii przydatności tego typu formacji może być tylko jeden. Chwała więc Macierewiczowi za podjęcie tej idei oraz konsekwencję, którą z perspektywy czasu należy ocenić równie wysoko, jak działania Piotra Naimskiego w kwestii dywersyfikacji dostaw ropy i gazu. Kolejny zaś kamyczek do ogródka krytyków.
Podkreślić natomiast należy zasadniczą różnicę w możliwościach tworzenia jednostek OT w Polsce i na Ukrainie. O ile u nas surowy ochotnik musi być od podstaw przeszkalany w każdej z wojskowych specjalności, o tyle nasi wschodni sąsiedzi mieli sytuację mocno ułatwioną. Po pierwsze, kwestia obycia z bronią palną. Na Ukrainie na każdych 100 mieszkańców przypada 7 sztuk broni, w Polsce – 1,3. Po drugie, Ukraina nadal zachowuje obowiązek służby wojskowej, toteż przytłaczająca większość mężczyzn posiada podstawowe umiejętności i nawyki żołnierza. U  nas pochopnie, bez opracowania jakiegokolwiek systemu szkolenia rezerw (bo cyrk pod szumną nazwą Narodowe Siły Rezerwowe nim bynajmniej nie był), w 2009 roku z powszechnego szkolenia wojskowego obywateli zrezygnowano. Po trzecie, Ukraina jest w stanie niewypowiedzianej wojny z Rosją od 2014 roku. Przez  8 lat przez służbę na trochę czasowo przycichłym, ale jednak froncie przeszło kilkadziesiąt tysięcy Ukraińców. Ci, doświadczeni i ostrzelani ludzie stanowią zasób, który pozwolił nie tylko szybko i skutecznie uzupełnić do stanów bojowych jednostki armii regularnej, ale stali się też koścem nowo tworzonych jednostek OT. W naszym przypadku powstanie tak silnej formacji w tak krótkim czasie nie jest możliwe.
Przebieg wojny na Ukrainie pokazuje, że nie można skutecznie prowadzić wojny obronnej bez stworzenia powszechnej obrony terytorialnej. Polskie WOT w obecnej formie powinny stać się jej podstawą. Póki mamy czas.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka