Stanisław Poniatowski (1676 - 1762)
Stanisław Poniatowski (1676 - 1762)
Republikaniec Republikaniec
523
BLOG

Ojciec króla

Republikaniec Republikaniec Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 20

Zdolne i ambitne jednostki w różnych miejscach i czasach, przy sprzyjających okolicznościach robią czasami zadziwiające kariery. Jedną z najbardziej spektakularnych w dziejach dawnej Rzeczypospolitej zrobił małopolski szlachcic, Stanisław Poniatowski. Syn średniozamożnego właściciela kilku wsi, pod koniec żywota zaliczany do grona magnaterii, skoligacony z potężnym, książęcym rodem Czartoryskich, pełnił urząd pierwszego świeckiego senatora – kasztelana krakowskiego, zaś pośród jego dzieci znajdziemy króla, prymasa i ożenionego z austriacką księżniczką feldmarszałka. Niezwykły życiorys, z którego śmiało można by wykroić scenariusze dla kilku filmów sensacyjnych.
Urodzony u progu panowania Jana Sobieskiego (1676), miał szczęście żyć w ciekawych czasach. Epoki zawirowań dają rozliczne okazję, które ów zdolny, bezwzględny i niezwykle odważny człowiek wykorzystał do granic możliwości. Pochodził z drobnoszlacheckiego rodu Ciołków z Poniatowej w ziemi lubelskiej. Jego dziad, Jan, pojawia się w źródłach pisanych tylko raz, jako świadek przy okazji sprawy sądowej. Ojciec, Franciszek, za młodu „chodził za dzierżawami”, jak to się wówczas mawiało (szczegóły u Jana Chryzostoma Paska, który po zakończeniu wojaczki tak właśnie ustawiał się w życiu), zaś po ożenku z zamożną panną Heleną Niewiarowską, pochodzącą ze starej, małopolskiej rodziny herbu Półkozic, spokrewnionej z potężnymi Ligęzami, dorobił się kilku własnych wsi z folwarkami.
W czasach o wiele późniejszych, u szczytu kariery, a zwłaszcza gdy jego syn zasiadł w 1764 r. na polskim tronie, złośliwe języki insynuowały nieco inną wersję genealogii: matką jego miała być Żydówka, kochanka litewskiego magnata Kazimierza Sapiehy, on zaś jako dziecko miał, według tej wersji, zostać adoptowany. Gdzieś około 1690 roku Stanisław wraz ze starszym o dwa lata bratem Józefem, po zakończeniu nauki kolegium jezuickim  w Lublinie został wysłany do szkół do Wiednia, w normalną w tych czasach u zamożniejszej szlachty podróż zagraniczną młodzieży, dla otarcia się w świecie i nauki języków. Jednak już w dwa lata później 16-latek zwiał ze szkoły, i korzystając ze znajomości zawartej w austriackiej stolicy rodakiem, Michałem Sapiehą, podówczas dowódcą cesarskiego regimentu kirasjerów, zaciągnął się do wojska. W ciągu kilku lat zdobył solidne wyszkolenie oficera kawalerii w tej jednej z najlepszych wówczas europejskich armii. Odznaczył się, dowodząc kompanią w bitwie pod Zentą (11.IX.1697), drugiej decydującej (po Wiedniu 1683) bitwie tej wielkiej wojny.

Zawarcie pokoju w Karłowicach redukcji armii cesarskiej nie oznaczało, szykowała się już do spodziewanego konfliktu z Francją. O ile jednak Polacy z Turkami wojowali chętnie, o tyle, zwłaszcza ludziom z rodów powiązanych ze stronnictwem profrancuskim w Polsce wojna na Zachodzie się nie uśmiechała. Stanisław, skonfliktowany z obrażonym jego ucieczką ze szkół ojcem, wziął abszyt (czyli dymisję), i razem ze swoim dowódcą udał się w jego rodzinne strony, na Litwę. Z początku wszystko szło jak najlepiej – protektor zapewnił mu etat w wojsku litewskim, oraz wyswatał z posażną i ponoć piękną wdową, Teresą Jasieniecką. Jednak sporo starsza małżonka okazała się być osobą bardzo przykrego charakteru, co szybko zakończyło związek, zaś sytuacja polityczna kłopotów jeszcze dołożyła. Pod koniec panowania Jana III, popierani przezeń początkowo przeciw Pacom Sapiehowie przejęli faktycznie całą władzę na Litwie, zajmując najważniejsze urzędy dla członków swojego rodu i protegowanych. Działali, jak na standardy Rzeczypospolitej, wyjątkowo brutalnie, posuwając się do rozpędzania sejmików i terroryzowania sądów. Wymuszając korzystne dla siebie decyzje i wyroki, egzekwowali ich wykonanie z pomocą nielicznego, ale sprawnego wojska litewskiego (sformowanego w znacznej części z najemników wołoskich i tatarskich), nad którym komendę sprawował jako hetman wielki Kazimierz Jan Sapieha. Marszałkiem wielkim (ministrem spraw wewnętrznych) był Aleksander Sapieha, a podskarbim (ministrem finansów) – Benedykt Sapieha. W czasach bezkrólewia, i pierwszych latach panowania Augusta II, zajętego w Koronie sprawami zakończenia wojny tureckiej, ich samowola i buta doszły do zenitu. Doprowadzona do ostateczności szlachta litewska, w tym i rzadko zgodne w innych kwestiach rody Radziwiłłów, Paców i Ogińskich zebrała się jako pospolite ruszenie, obierając na wodza  Michała Serwacego Wiśniowieckiego. 18 listopada 1700 roku na polach pod miasteczkiem Olkienniki uzbrojeni obywatele roznieśli w puch regularne wojsko. Ranny protektor bohatera naszej opowieści, koniuszy litewski Michał Sapieha dostał się do niewoli, a następnie został rozsiekany szablami przez rozjuszony tłum. Krwawa bitwa (ocenia się, że zginęło około 3 tys. ludzi po obu stronach) oznaczała koniec dominacji Sapiehów. Pokonani punktu oparcia nie musieli szukać daleko – jak raz tuż, tuż rozpalał się wielki konflikt międzynarodowy.

Młody i ambitny książę elektor saski, świeżo obrany na króla Polski miał wielkie plany i zapędy wielkiego wodza. Wojna z Turcją jak raz się skończyła, więc po rozmowach i porozumieniu z podobnym sobie awanturnikiem, rosyjskim carem Piotrem, upatrzyli sobie świetną, jak się im wydawało ofiarę. Szwecja, osłabła po wojnie 1655-60, targana przeróżnymi kłopotami wewnętrznymi posiadała nadbałtyckie Inflanty, które car chciał zdobyć jako okno swojego państwa na Bałtyk, król zaś, zdobywając utraconą prowincję chciał podnieść przy tym swoją pozycję i władzę w Rzeczpospolitej. Niedawny blamaż Skandynawów w starciu z trzecioligową Brandenburgią (1677) rokował jak najlepiej. W kwietniu 1700 roku wojska saskie, prowadząc prywatną wojnę monarchy, bez wiedzy i zgody Rzeczpospolitej zaatakowały Rygę, Rosjanie równolegle podeszli pod Narwę. I jedni, i drudzy mieli wyjątkowego pecha. 5 kwietnia 1697 r. nastąpiła zmiana na tronie Szwecji – zmarł niemrawy i nieudolny Karol XI, tron objął jego niespełna piętnastoletni syn, Karol XII. W 1700 roku ów osiemnastolatek okazał się być jednym z najzdolniejszych dowódców wojskowych w historii, zajmując miejsce w annałach obok Aleksandra Macedońskiego, Cezara i Napoleona. Koalicję duńsko-sasko-rosyjską czekały długie lata zmagań znaczonych kolejnymi klęskami. Nie miejsce tu jednak na wyczerpującą relację z przebiegu tej dwudziestoletniej wojny. Stanisław Poniatowski zimą 1700 roku znalazł się u boku szwedzkiego króla, i pozostanie mu wierny aż do jego śmierci. Zdolności polityczne i wojskowe szybko zapewniły mu znaczące miejsce, tym bardziej, że konflikt na lata przeniósł się na ziemie polskie. Pisząc jedno z najbardziej poczytnych swoich dzieł, „Historię Karola XII” Wolter bardzo pochlebnie scharakteryzował Poniatowskiego: "ów Polak był człowiekiem nadzwyczajnych zalet, który na każdym zakręcie życia i w każdym niebezpiecznym położeniu działał szybko, właściwie i skutecznie". Podkreślano też jego szaleńczą wręcz odwagę w bitwach. Opis powierzchowności, pozostawiony zaś przez znającego go osobiście polskiego pamiętnikarza mówi: „na twarzy piękny, w sobie hoży, rzeźwy i udatny, stąd, jako piękny, od dam, a jako śmiały i rozumny, od mężczyzn był estymowany.”

Podczas wojny Poniatowski kilkakrotnie ratował życie szwedzkiego króla, lubiącego bitewny zamęt. Po klęsce pod Połtawą 8 lipca 1709 r. to on zebrał niedobitki szwedzkiej armii, przebił się przez odcinających drogę odwrotu Rosjan i wyprowadził je wraz z rannym monarchą na teren Turcji. Miał przy tym niewiarygodne szczęście – ponoć na skórzanym kolecie, który miał na sobie w tej bitwie były ślady 17 kul, a on sam nie został nawet draśnięty. Tego dnia otrzymał stopień generalski, a Karol ofiarował mu własny rapier.
Na dworze sułtana zyskał przychylność jego matki, obalił dwóch wezyrów (Alego i Nuumana Küprülich, młodszych kuzynów pamiętnego Kara Mustafy) i doprowadził w 1711 r. do wybuchu wojny Turcji z Rosją, a potem uczestniczył w rokowaniach pokojowych. Rezydent rosyjski w Stambule Piotr Tołstoj w 1710 uznał go za „głowę przemądrą”, co nie powstrzymało go od prób przeprowadzenia nań skrytobójczego zamachu. To on zorganizował skryty  powrót Karola z Turcji w poprzek Europy w 1714 r.  W nagrodę został gubernatorem księstwa Dwu Mostów, które otrzymał  na rezydencję Stanisław Leszczyński, kreowany przez Szwedów w 1704 r. na polskiego antykróla.  Przez kolejne cztery lata brał udział na przemian to w walkach, to w grze dyplomatycznej, zmierzającej do zakończenia ciążącej coraz bardziej wszystkim uczestnikom wojny. Śmierć Karola XII pod Fredricksten 30 listopada 1718 roku całkowicie zmieniła jego pozycję: w szwedzkiej elicie ów polski generał do specjalnych poruczeń był mimo wszystko ciałem obcym.

Wiosną 1719 roku widzimy go na dworze Augusta II. Kto go wprowadził, do końca nie wiadomo. Może Jakub Fleming, zaufany pierwszy minister Wettyna, znający Poniatowskiego już od kilku lat, może, jak napisał Stanisław Konarski, sam monarcha. Na pewno pojawił się z grzecznym listem nowej królowej szwedzkiej, jako pożądany gość, doświadczony wojskowy i dyplomata, znający wiele tajemnic rządu swojego byłego już pracodawcy. Został zaliczony do polskiego dworu królewskiego, włączony w rokowania ze Szwecją, zlecano mu także delikatne misje w kraju. A takich nie brakło: W styczniu 1719 Fleming wynegocjował w Wiedniu zawarcie polsko-austriacko-brytyjskiego porozumienia, wymierzonego przeciw Rosji. Jego efektem miało być wyprowadzenie rosyjskich wojsk z Rzeczpospolitej, a w następstwie rewizja krępujących postanowień sejmu niemego (1717).  Niestety, i tym razem bez sukcesu – stronnictwo prorosyjskie zrywając kolejne sejmy nie dopuściło do ratyfikacji traktatu. Zażyłość z Flemingiem, w Polsce powiązanym z rosnącymi w siłę Czartoryskimi przyniosła efekt dość nieoczekiwany. Latem 1720 roku znany i ceniony, ale homo novus i bez majątku, generał Poniatowski, na swoje szczęście już wdowiec, ożenił się z 20-letnią Konstancją Czartoryską, córką Kazimierza, naówczas podkanclerzego litewskiego. Małżeństwo, przez magnackie elity widziany jako wręcz mezalians, korzyści przyniósł obu stronom. Dzięki zdolnościom i koneksjom 44-letniego pana młodego, kształtujące się stronnictwo Czartoryskich zyskało na znaczeniu. Poniatowski, oprócz stabilizacji pozycji i majątku zyskał wierną towarzyszkę życia. Konstancja była osobą inteligentną i ambitną. Dzieci urodziło się z tego związku aż dziewięcioro, z których wieku dorosłego nie dożyło tylko jedno. Poniatowski związał się z „Familią”, jak zaczęto nazywać rodzinne stronnictwo polityczne, już na stale.


Zaczynając karierę na dworze Augusta II w 1720 r. jako generał kawalerii, kolejno został podstolim litewskim (1722), podskarbim wielkim litewskim (1723), dowódcą gwardii pieszej koronnej (1724), a w 1725 generał – lejtnantem wojsk koronnych i dowódcą gwardii konnej. Wreszcie w 1731 jako wojewoda mazowiecki został senatorem.  Awanse człowieka nowego, byłego zaufanego Karola XII wzbudziło zaniepokojenie dyplomacji rosyjskiej i pruskiej. Budziły niechęć także w kraju, toteż  łatwo było podburzyć przeciw niemu konkurencję. Gdy w 1729 r., po śmierci obu hetmanów koronnych, król mianował go regimentarzem całego wojska koronnego i kandydatem na hetmana wielkiego – nienawiść stronnictwa Potockich i Lubomirskich sięgnęła zenitu. Po kraju rozrzucano drukowane paszkwile (właśnie wtedy pojawia się plotka o jego nieprawym pochodzeniu), a by nie dopuścić do oddania mu buławy zerwano kolejne sejmy. Tymczasem regimentarz zaprowadził w miniaturowym wojsku porządek, zyskując uznanie żołnierzy i szlachty. To z kolei wzmogło falę pomówień, pisano nawet, że Poniatowski zamierza sięgnąć po koronę, po spodziewanej śmierci króla. Gdy bezkrólewie rzeczywiście nadeszło, wraz z całym stronnictwem działał na rzecz kandydatury Leszczyńskiego. Dla przeciągnięcia Potockich,oddał nawet w ich ręce dowodzenie nad wojskiem. Co kosztowało go buławę, którą z rąk Augusta III otrzymał Józef Potocki, w zamian za przejście na jego stronę.

Po przegranej Familia pogodziła się z Sasem, a rozczarowana polityką profrancuską nawiązała kontakty z Rosją. Grę tę prowadzili jednak głównie bracia Czartoryscy, Poniatowski wspomagał szwagrów, ale sam przesunął się na drugi plan. W trakcie przygotowań do sejmu w 1744 roku opublikował broszurę „List ziemianina do pewnego przyjaciela z inszego województwa” z zarysowanym programem reform. Postulował zwiększenie liczby wojska, ukrócenie liberum veto na sejmach i sejmikach, generalną reformę systemu skarbowego, korzystania z dóbr królewskich, stały 10 - procentowy podatek dochodowy z dóbr szlacheckich. Na wzór austriacki proponował zorganizować merkantylistyczną opiekę państwa nad gospodarką i miastami. Jak inne projekty, tak i ten przepadł razem z kolejnym zerwanym sejmem. W hierarchii senackiej awansował  dopiero w 1752 roku, gdy brat stryjeczny jego dawnego przyjaciela, Jerzy Fleming, prywatnie teść Adama Kazimierza Czartoryskiego przekonał Augusta III by dla zachowania równowagi między stronnictwami wykonać ruch w stronę Familii. Jak raz bowiem wszechwładny na dworze saskim Henryk Brühl zbliżył się do Mniszchów. Awans późny, ale wysoki – na pierwsze miejsce w hierarchii senackiej, krzesło kasztelana krakowskiego. Podupadł jednak mocno na zdrowiu, i przez ostatnie 10 lat życia odsuwał się od spraw publicznych, pilnując już tylko dokończenia edukacji dzieci i wprowadzenia ich w życie. Zmarł w swoim majątku w Rykach, w otoczeniu rodziny 29 sierpnia 1762 roku w wieku 86 lat.
6 września 1764 roku jego syn, Stanisław młodszy, został wybrany na króla Polski. Ktoś dowcipny napisał wówczas szeroko powtarzany epigramat: „Przedziwne jest to jest dzieło Boskiej Opatrzności: syn królem, ojciec w krześle, a dziad podstarości.” Niestety syn ów odwagi ani charakteru ojca nie oddziedziczył.

Wybitna znawczyni epoki saskiej, prof. Urszula Kosińska  podsumowując biografię Stanisława Poniatowskiego pisała: „jest on... przykładem człowieka wybitnych i wszechstronnych zdolności, który powoli dojrzewając do zrozumienia, czym jest bonum publicum, w niewielkim tylko stopniu zdołał spożytkować energię i umiejętności dla dobra państwa. Zostały one zmarnowane wskutek indywidualnych zawiści i krajowego partyjniactwa promującego dobrze urodzone miernoty. Swoją rolę odegrała też kontrola sprawowana przez Petersburg i Berlin, czuwające nad tym, by Rzeczpospolita nie wydobyła się z bagna słabości, w jakim w pierwszej fazie wielkiej wojny północnej ugrzęzła.”
Uwaga aktualnie nadzwyczaj warta przemyślenia.



Zainteresowanym szczegółami, polecam niedawno wznowioną pracę, napisaną co prawda w 1880 roku, ale nadal cenną: Piotr Kantecki, Stanisław Poniatowski, kasztelan krakowski, ojciec Stanisława Augusta.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura