Od paru dni krążą po mieście wieści o "taśmach", które wpadły w bezecne łapy dziennikarzy TV Republika. Dozując napięcie, stacja ogłosiła temnin ich ujawnienia na poniedziałkowy wieczór. Jakkolwiek by było, sukces — cóż by tam na nagraniach nie było, oglądalność znowu podskoczy. Radujący się zawsze niczym Grzegorz Schetyna z powodzeń swojego obecnego partyjnego szefa, koledzy z bratniej TV wPolsce też se w piątek ujawnili kawałek. Mały falstarcik gwoli pomyślności sąsiada widać nie zaszkodzi.
Okazało się, że bohaterami nagrań są Roman Giertych oraz Donald Tusk. Do ich rozmowy doszło w 2019 roku i z ich kontekstu wynika, że Giertych szukał wówczas dla siebie miejsca na liście wyborczej.
Gdzieś tam wschodnia Wielkopolska, Radom. Wszystko takie shity wiesz…
— mówił mecenas.
Tam, gdzie zjeby są
— odpowiedział Tusk.
Kapiszonik. Cóż to za odkrycie, że osoby o mentalności żuli posługują się w komunikacji między sobą żulerską gwarą? Na kopernikański przełom w opisie polskiej polityki to nie wygląda.
A co do meritum — skoro Giertycha wybrali, skoro Trzaskowski także w omawianych przez zacną dwójkę miejscówkach osiągnął niezłe przecież wyniki, to zastanówcie się — czy w tej diagnozie nie tkwi ziarno prawdy?
Kto w cichości ducha sobie tak nie pomyśli, niech rzuca kamieniem. We mnie też.
Inne tematy w dziale Polityka
