Jest w S24 kilkoro uczestników, którzy za cel swojego blogowania postawili sobie wprowadzanie pozostałych uczestników w swoje gusty muzyczne.
Powiedzmy sobie szczerze - niezbyt wyrafinowane. To najczęściej mainstream muzyki pop, a każde zejście w bok i prezentacja spoza listy 50 najpopularniejszych wskazuje na nonkonformizm i wyrafinowany smak autora wklejek.
Powiedzmy sobie szczerze - to najłatwiejsza forma publicystyki i wyrażania swego ja - wklejanie filmików z youtube z odautorskimi komentarzami w rodzaju a teraz posłuchajcielub to jest zarąbiste. Ja wiem, wiem, w duszy gotuje się od uczuć i napięć, których rzeczony autor nie potrafi zwerbalizować, a tak bardzo chciałby się nimi podzielić z resztą świata. Więc kradnie pożycza od artystów, którym werbalizacja idzie łatwiej, do tego z ujmującym podkładem muzycznym.
Powiedzmy sobie szczerze, gdy chcę posłuchać co ma/miał do wyśpiwania Cobain albo Cohen, gdy dusza ma pragnie łkać w rytm muzyki lub wyciosywać huculskie hołubce to nie potrzebuję pośrednictwa niezręcznych stręczycieli. Sam potrafię wyciągnąć rękę po coś z listy Top hundred ostatnich pięćdziesięciu lat czy wystukać tytuł w wyszukiwarce youtube. Z rzadka tylko któryś z pospolitych wklejaczy zaskoczy swoich czytelników wyrafinowanym smakiem i poprowadzi go bocznymi, nieznanymi szlakami do mejsc, których istnienia nigdy by się nie domyślili, wprowadzi w świat oszałamiających rytmów nigeryjskich, zapozna z historią bossa novy lub odsłoni tajemnice włoskiego prog rocka.
Powiedzmy sobie szczerze - każdy chce się pochwalić swoim smakiem - ale smak to trywialny, nieoryginalny, rąbany z metra.
Powiedzmy sobie szczerze - całe powyższe intro służyć miało jednemu - ja też chciałbym w tak szczególny dla Polski dzień wkleić coś swojego, pochwalić się moim wyborem.
Pewnej stacji radiowej słucham jedynie gdy prowadzę samochód.. NIgdy nie przyszłoby mi do głowy, by jej słuchać w czasie wolnym. Nadają w niej zresztą o poranku wywiady z gwiazdkami szeroko rozumianej popkultury, uczestnikami programów telewizyjnych, których raczej nie oglądam - a którymi, jak rozumiem wypełniona jest ramówka stacji komercyjnych. Więc wysłuchuję co mają do powiedzenia zwycięzcy przeróźnych konkursów czy prezenterzy niemądrych programów - osoby zresztą często o błyskotliwej i pociągającej inteligencji, zabawne, dowcipne i miłe. Wywiady przerywane są łatwymi kawałkami muzycznymi z ostatniej listy przebojów.
Powiedzmy sobie szczerze - mój smak muzyczny nie jest zbyt sofistykowany, więc to, czego słucham w radiu samochodowym nawet czasami mi się podoba.
A wam?
Ale zaraz, zaraz - to mi coś przypomina:
Widać skąd przyszła inspiracja? Tylko, że miniaturka sprzed pięćdziesięciu lat jest o tyle lepsza, nie potrzebuje obróbki komputerowej ni specjalnych efektów.
A tutaj widzę wyraźny ślad innej polskiej inspiracji. To przecieź nasza wstydliwa miłość, disco polo, ubrane (powiedzmy, że ubrane) po europejsku, po bolesnej operacji golenia wąsa. Samochody, łodzie i modelki z wysokiej półki, której nie najdziesz w Biedronce (nic złego o Biedronce), ale wykonawcy, wykonawcy na dyskotece na żywo niczym szczególnym w Raciążu, Gniewkowie albo Cycowie by się nie wyróżniali: ni fryzurą, tureckimi ray banami, koszulkami w paski, zamiłowaniem do niemieckich samochodów na literę "b" a nawet nabożnym szacunkiem do telefonu komórkowego (proszę się przyjrzeć dokładnie pierwszej scenie). Toć to nasze chłopaki są,
I wreszcie - nie wiem nawet jak to nazwać. Półnagi parobczak eksponuje imponujący sześciopak w bambusowych zaroślach, wdzięcznie podrygując nóżką, jego partnerka bohatersko ugania się po plaży w białych półkozaczkach na wysokim obcasie (każda dziewczyna wracająca z wiejskiej dyskoteki wczesnym świtem wie jak niewygodnie jest iść w białych półkozaczkach wiejską piaszczystą drogą). Do białych półkozaczków pasuje doskonale biały diadem z muślinowej firanki w stokrotki, białe bolerko kończące się nad pępkiem i białe pareo. Ale czego można się spodziewać po kim kto nosi mroczne, naznaczone Dostojewskim imię Praskowia?
Ale do cholery - to nie jest drzewo (coconut tree) tylko palma. Zapamiętajcie sobie: PALMA.
PS. Na odtrutkę Blood Sweat and Tears*: God bless the child (Boże błogosław dziecku**).
* Nazwa zespołu pochodzi od słów jednego z wojennych przemówień Winstona Churchilla w Izbie Gmin: Nie mam nic do zaoferowania poza krwią, znojem, potem i łzami.
** Musiałem przetłumaczyć tytuł, bo mi się zwrot po polsku ładniejszy wydaje.
Inne tematy w dziale Kultura