Miałem kiedyś zaszczyt poznać pewną przemiłą starszą panią. Wcale nie przemiłą, to jeden z głupich stereotypów - dlaczego miałaby być przemiła prywatnie, jeśli z racji zawodu kierowała żelazną ręką dużym zespołem ludzi?
Przy jakiejś okazji zaczęła wspominać szczęśliwe dzieciństwo - na Syberii. Właśnie tak - szczęśliwe i beztroskie. Co prawda dochodziły i tam wieści o bolszewickiej rewolucji, ale jak narazie nowe porządki nie dawały się zbyt dotkliwie zauważyć. Ludzie żyli w spokoju i dostatnio.
Aż wreszcie, którejś zimy na początku lat dwudziestych dotarła i tam szpica rewolucji, ukonstytuowała się władza administracyjna i zaczęła rządzić. Jedną z pierwszych decyzji nowej władzy było rozporządzenie o oddaniu bydła dla głodującego kraju. Właścicielom pozwolono zatrzymać jedną krowę na potrzeby domowe, resztę kazano spędzić na mijankę kolejową, gdzie bydło zaszlachtowano.
Tyle, że z powodu bałaganu gospodarki planowej, na mijankę przestały zajeżdżać pociągi. Stos zwierzęcych trupów leżał zamarznięty przez zimę, ale gdy nadeszła późna i przepiękna wiosna syberyjska tusze zaczęly się rozkładać, gnić i śmierdzieć.
Znaleziono radę. Otóż nagle i niespodziewanie dla dziesięciolatki okazało się, że są Polakami. Zgromadzono całą, rozproszoną po imperium rodzinę (próćz najstarszego brata, który zaginął z zawierusze wojennej). No, może nie całą - jedna z gałęzi nie ruszyła się z Petersburga, więc zdarzało się, że wpadając do gościnnego domu zastawałem gościa ze Wschodu, a konwersacja toczyła się po rosyjsku. Podjęto decyzję o powrocie wyjeździe do Polski.
Dziewczynika urosła, zdobyła zawód, zrobiła karierę i zyskała popularność. Ale słychać było w opowieściach wyraźną nutę tęsknoty za rozległościa wielkiego kraju, za utraconą swobodą. Obsypywana zaszczytami i nagrodami czuła się jakby za ciasno w Polsce.
Ponoć każdy kraj posiada mit założycielski. Mało który jest jednak tak szkodliwy i trucicielski jak w Polsce.
Tym mitem w Polsce są kolejne, sromotnie przegrane powstania i rzekome trwanie w patriotyzmie i oporze wobec zaborcy. Zauważmy - mit założycielski obejmuje tylko jeden zabór - być może wina to literatów, w zaborze rosyjskim mającym dogodną glebę do pisania. Być może w Prusach łatwiej było o karierę przemysłowca i kupca, w Austrii chętniej dawano upust pasjom w karierze politycznej, tylko w Rosji tych moźliwości było mniej? Byc może Polacy z Austrii i Prus nie nadawali się na materiał budowlany mitu założycielskiego? Zaraz wrócę do tematu.
To czego was uczono w szkołach to bujda, powstania wzniecały nieodpowiedzialne grupki zapaleńców, potrafiące jednak swą retoryką zainfekować całe społeczeństwo niewielką część społeczeństwa. Bo trudno było oprzeć się agitacji niepodległościowej, narazić na zarzut braku patriotyzmu, zaprzaństwa i zaprzedania.
Nic to, że powstania nie miały szans na powodzenia militarne, że nie próbowano nawet uzyskać korzyści politycznych, że nie czekano na sprzyjającą koniunkturę międzynarodową.
Ograniczenie autonomii Królestwa Polskiego, załamanie się gospodarki to rezultat Powstania Listopadowego. Zniesienie autonomii, kolejny krach gospodarczy, rusyfikacja i faktyczna inkorporacja to dotkliwe skutki Powstania Styczniowego.
Tyle o powstaniach i głupim patriotyzmie.
Czego jednak w szkołach nie uczono, to historia masowej emigracji polskiej w głąb Imperium. Setki, tysiące korzystały łapczywie z okazji jakie dawał rozmach gwałtownie rozwijającej się Rosji. Trochę o tym w "Szklanych domach", ktoś tam może coś słyszał o polskim Harbinie.
Ci ludzie znaleźli dla siebie miejsce ww Rosji. Inżynierowie, przyrodnicy, językoznawcy, prawnicy, urzędnicy, kolejarze po robotników przemysłowych.
Według raportów MSW repatriacja z Rosji bolszewickeij objęła około dwóch milionów Polaków. To nie byli zesłańcy lub ich potomkowie, tylko ludzie, kttórzy do Rosji wyjechali dobrowolnie w nadziei, często ziszczonej polepszenia warunków życia, zrobienia kariery, zdobycia majątku, prowadzenia interesów na skalę niewyobrażalną w zapyzziałym Królestwie Polskim.
Mit powstań legł u podstaw decyzji o wywołaniu Powstania Warszawskiego, kolejnej katastrofy narodowej, której można było uniknąć.
Mit założycielski II Rzplitej przejęła, z niewielkim, "klasowymi" i "rewolucyjnymi" retuszami PRL.
Mit, ufundowany na fałszywej, zmanipulowanej historii Polski straszy i dziś. Nie tylko przecież w Psychiatryku 24. Także i poważni, szanowani publicyści prawicowi (cholera wie jak ich nazwać, z prawicą w rozumieniu europejskim niewiele mają współnego) histeryczni oddają się sraniu na odzyskaną w sposób pokojowy niezależność i wolność.
Nie śledzę tematów tej publicystyki, odstręcza mnie głupotą, mogę więc coś z poniższej wyliczanki pominąć:
1. Wolność odzyskano w sposób dla Polaków niegodny, ugodowy, pokojowy.
Nie przychodzi idiotom do głowy, że kolejne powstanie zgniecione zostałoby w sposób równie brutalny, co poprzednie, z większą ilością ofiar, naturalnym biegiem wydarzeń w Imperium doszliby do władzy zwolennicy reakcji i restauracji, Jesień Ludów roku 1989 nigdy nie miałaby miejsca a wolność pozostałaby fantomem na lat nie wiadomo ile.
2. Wolności nie uzyskano nigdy.
Rządzą Polską: 1. Jawnie lub 2. Z ukrycia (układ) komuniści. Zwolennicy tej wizji, raczej urojenia, dzielą się na kilkanaście kościołów i nie ma wersji na tyle odlotowej, by nie znalazła swych wyznawców.
3. Wolność dla Polski uzyskali "niegodni".
Ile śliny by nie zużyto na opluwanie ojców założycieli, ile argumentów nie użyto na wskazywanie nazwisk alternatywnych to rzecz nie podlega dyskusji - żadne z nazwisk alternatywnych, żadna z organizacji "godniejszych" nie przeszły pozytywnie demokratycznej inspekcji wyborczej. Nawet jeśli chwilowo znalazły się w parlamencie, w pierwszych burzliwych latach to ich kariery były efemeryczne, choć czasami fajerwerkowo zadymiarskie.
I nic nie zdadzą się jęki, płacze i wylewany jad. Na nic matrony psychiatrykowe ubierają się w żałobę po nieodzyskanej lub zatraconej wolności. Na nic histerie, komedie i wyzwiska. Androny, brednie i urojenia.
Powtarzają tylko puste gesty z przeszłości, mało tragiczne na szczęscie, teatralne jeno i śmieszne.
Inne tematy w dziale Polityka