W wybranych na dzisiejszą liturgię czytaniach słowa „miłość” i „miłować” odmieniane są na wszelkie możliwe sposoby, stanowiąc swoistą afirmację agape - miłości najgłębszej i najczystszej. W I Liście św. Jan podkreśla potrzebę wzajemnego, bezinteresownego miłowania się jako drogi do poznania Boga, „Kto nie miłuje, nie zna Boga” (por 4,8). Natomiast w przytoczonym fragmencie Ewangelii św. Jana Jezus, polecając nam kochać się wzajemnie, nie ogranicza swego wezwania wyłącznie do tego, abyśmy czynili to w zwykły, ludzki sposób, lecz wzywa nas do podjęcia trudniejszego zadania, do naśladowania Go w jego miłości. „Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej!” (15,9).
Wszyscy łakniemy miłości, tęsknimy za tym, by kochać i być kochanymi. Pragnienie miłości, które Bóg umieścił w człowieku, podpowiada, że zostaliśmy stworzeni do czegoś więcej niż fileo i eros – przyjaźń i namiętność. To „więcej”, to właśnie miłość dająca życie, porzucająca egoistyczne skoncentrowanie się na sobie samym na rzecz innych, przynosząca spełnienie człowieczeństwa w komunii z Bogiem i ludźmi.
Jednak mimo że tak bardzo upragniona, miłość nie jest sztuką łatwą. Co więcej, bywa niezrozumiana, zanieczyszczona, mylona z fascynacją, zauroczeniem czy uzależnieniem. W konsekwencji tego granica między większym a mniejszym dobrem lub nawet między dobrem a złem ulega zatarciu. Sołżenicyn w "Archipelagu Gułag" tak pisze: ”Linia oddzielająca dobro od zła przebiega nie między państwami, nie między klasami, nie między partiami – tylko przecina każde ludzkie serce, nie omijając żadnego”. Motorem walki toczącej się w sercach czy sumieniach jest złożona w nas siła Bożej miłości. Jej ogrom nie pozwala uciszyć serca wyrzucającego nam, że wyrzekliśmy się czegoś kluczowego dla bycia człowiekiem.
Z miłości Jezus oddał za nas swoje życie i objawił nam Ojca. Naśladowanie Go w jego miłości jest wielkim wyzwaniem. Kochać na jego wzór oznacza poświęcanie swojego czasu i zdolności innym oraz prowadzenie ich do poznania Ojca. Zdarza się, że świadomość czekającego trudu wzbudza obawę przed doświadczeniem własnej, powodującej upadki, słabości. Lecz tak jak krzyż jest świadectwem miłości Boga do człowieka, tak też wzrastanie w miłości musi przebiegać przez doświadczenie krzyża i jego kontemplację. W chwili refleksji warto zapytać siebie: Co w moim przypadku oznacza kochać, a co - nie kochać? Czy czasami nie brakuje mi odwagi, aby podjąć wyzwanie, jakim jest pragnienie miłości heroicznej, wzorowanej na Jezusowej?
Nasza tożsamość jest głęboko zakorzeniona w Bożej miłości, a Boga nie sposób poznać inaczej niż przez miłość. Każda miłość pochodzi od Niego, On jest miłością i miłość jest z Niego. Tam, gdzie jest miłość, jest i Bóg (por. 1J4,7-8).
Uczmy się kochać i przyjmować miłość, doskonalmy się w tym - to nasza droga życiowa. Droga do świętości. Módlmy się o miłość dla siebie!
www.tezeusz.pl
Rozważanie na VI Niedzielę Wielkanocną, rok B2
Dzisiejsze czytania
Blog portalu Tezeusz; pod redakcją Michała Piątka
Tezeusz jest portalem dla osób zainteresowanych problematyką religijną, kulturalną i społeczną. Zwracamy się jednak szczególnie ku katolikom i innym chrześcijanom, którzy pragną pogłębiania swej wiary, by móc pełniej żyć Ewangelią i owocniej świadczyć o Chrystusie w dzisiejszym pluralistycznym świecie.
Wierzymy bowiem, że Jezus Chrystus jest źródłem sensu życia i zbawienia, a Kościół katolicki wspólnotą wiernych, powołaną do dawania świadectwa Bożej i ludzkiej miłości. Promujemy katolicyzm czerpiący z bogatej tradycji Kościoła, zdolny do twórczej obecności we wszystkich dziedzinach życia osobistego i publicznego oraz nie lękający się wyzwań współczesności.
Z "Misji" Tezeusza.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości